Retro Opinia – NXT TakeOver: Brooklyn
W trakcie drogi do WrestleManii 35 wprowadziłem nową serię na MyWrestling, czyli „Retro Opinie”, gdzie cofałem się w czasie oceniając WM’ki sprzed lat. Wracam do tego, ale skupię się wyłącznie na galach PPV oraz TakeOverach. Tym razem po lupę biorę show, które odbyło się 22 sierpnia 2015, a mowa tutaj o NXT TakeOver: Brooklyn. Gala ta jest jedną z moich ulubionych, jeśli chodzi o TakeOvery. Wtedy żółty brand wyglądał zupełnie inaczej niż teraz! zupełnie inne rostery, inne wygląd tytułów itp.
Pierwsza gala w Brooklynie wypadła bardzo dobrze, a walki które skradły show to starcia Balora z Owensem, gdzie na szali znalazł się pas NXT oraz mecz, który do tej pory uważam za najlepszą walkę kobiet jaką widziałem, czyli pojedynek Sashy Banks i Bayley o mistrzostwo kobiet NXT. Pamiętam, że oglądałem to TakeOver na Extreme Sports Channel, gdy jeszcze wtedy je tam emitowano. Mam do tej gali duży sentyment, chyba ze względu na walkę pań, która była magiczna i niezapomniana. Po krótkim wstępie tradycyjnie zapraszam was do mojej opinii, w której to subiektywnie ocenię każdą z walk. Życzę miłego czytania!
Singles Match
Jushin Thunder Liger vs Tyler Breeze
Legenda „Puro” zawitała do NXT, aby zmierzyć się będącym wtedy na fali Tylerem Breezem, który szukał dla siebie rywala na galę w Brooklynie. Pojedynek ten opierał się na technicznej walce obu panów i kilku efektownych lotach japońskiej gwiazdy. Mieliśmy tu sporo ofensywy Tylera, który robił wiele, by pokonać Ligera na Brooklynskiej ziemi. Walka ta nie była porywająca, ale w pewnych momentach mogła się podobać. Panowie nie narzucili tu jakiegoś szybkiego tempa, tylko na spokojnie prowadzili to starcie. Spodziewałem się, że skoro promują Breeza w NXT, to pokona on Jushina, co jakby nie mówić byłoby dla niego sporym osiągnięciem, które wywindowałoby go wyżej w hierarchii żółtego brandu. Walkę wygrał jednak Liger, dla którego ta wygrana nic nie znaczyła, bo od tamtego czasu w NXT się nie pojawił, a z Tylerem wiemy co się stało w dalszej jego karierze w WWE.
Zwycięzca: Jushin Thunder Liger
Moja ocena: ***
NXT Tag Team Championship Match
The Vaudevillains vs Blake & Murphy
Już wtedy tagi kradły show w NXT i ten mecz był jednym z najlepszych podczas tego TakeOvera. Był to dynamiczny i szybko toczący się pojedynek, który stał na wysokim poziomie od początku do samego końca jego trwania. Panowie dostali 10 minut z sekundami, co jakimś długim czasem nie było, a jeśliby powalczyli jeszcze trochę to byłbym skłonny dać im nawet wyższą ocenę niż tą, którą wystawie. Przez ten czas wydarzyło się dużo, bo oglądaliśmy bardzo dobre starcie tagowe, które miało w sobie sporo emocji, ingerencji Alexy i Blue Pants i zwrotów akcji, a to przełożyło się na poziom walki. Wtedy był „hype” na Englisha i Gotcha, którzy mieli ciekawy gimmick, a i w ringu prezentowali się dobrze, co zwiastowało zdobycie przez nich pasów tag teamowych. Pamiętam, że mocno im kibicowałem, bo spodobała mi się ta „retro” otoczka z nimi związana no i koniec końców wygrali oni upragnione złoto. Był to dobry meczyk, który na dobre rozgrzał publikę w Barclays Center.
Zwycięzcy: The Vaudevillains
Moja ocena: *** 3\4*
Singles Match
Apollo Crews vs Tye Dillinger
Spoko debiucik Apollo w NXT. Chłopak się pokazał, zaprezentował swoje ring skille i przybrał gimmick wesołego murzynka z indy sceny. Był to krótki meczyk, w którym za wiele się nie działo, bo to była walka pod Crewsa, który debiutował w żółtym brandzie. Tye jeszcze nie był tak uwielbiany jak w późniejszym okresie, a Apollo przybył do NXT, aby je zawojować, no ale do końca mu to nie wyszło. Szybka wygrana Apolla, która dobrze wprowadziła go do rosteru. Szkoda, że jego pobyt w NXT było mało interesujący, a jego postać mało kogo zaciekawiła.
Zwycięzca: Apollo Crews
Moja ocena: **
Singles Match
Samoa Joe vs Baron Corbin
Najnudniejszy pojedynek tej nocy. Corbin do czasu walki z Joe był nieźle prowadzony w NXT i był potencjał, by coś z niego było, ale problem w tym, że on sam nie potrafił i nadal nie potrafi zaciekawić publiki, bo jest po prostu nudny. Dostaliśmy walkę 2 destroyerów, którzy stworzyli bardzo siłowe i męczące dla mnie starcie. Zbytnio nie lubię tego typu walk, gdzie mamy dwóch wresterów, którzy preferują siłowy styl walki, więc mnie ona nie wciągnęła. Baron próbował wszystkiego, aby pokonać Joe, który był już mocno zmęczony tym pojedynkiem, ale Samoa wykończył go za pomocą „Cocina Clutch”. Walka ta była debiutem Joe na TakeOver i wyszedł on nieźle, choć z Corbinem trudno stworzyć coś bardzo dobrego.
Zwycięzca: Samoa Joe
Moja ocena: ***
NXT Women’s Championship Match
Sasha Banks vs Bayley
Zacznę od tego, że uważam ten pojedynek za najlepszy z udziałem kobiet, jaki kiedykolwiek widziałem. To było magiczne starcie z niesamowitą otoczką, która została stworzona przez te dwie panie. Sasha Banks jako „The Boss” szefowa, twarda i bezlitosna kobieta i Bayley, która była wtedy świetnym underdogiem i ulubienicą publiki. To było połączenie, które musiało stworzyć genialną walkę i taka ona była. Obie to jedne z najlepszych wrestlerek i poziom ringowy stał tu na wysokim poziomie. Ważnym aspektem był storytelling, a dziewczyny kapitalnie opowiadały historie w kwadratowym pierścieniu. Banks w wersji heelowej to złoto, co udowadniała tej walce, a Bayley jako największy underdog walczyła o swoje marzenie, którym było mistrzostwo kobiet NXT. To co urzekło mnie w tym starciu, to emocje, które były tu niewiarygodne! Mimo że jestem wielkim fanem Banks, to w tamtym momencie kibicowałem Bayley, której nie dało się nie lubić, a jej historia i droga do walki mistrzowskiej bardzo mnie wciągnęła. Świetne near falle, Bayley walcząca do końca oraz nie poddająca się, spoty, storytelling i wysoki poziom ringowy, mieliśmy tu wszystko, co tworzy bardzo dobry wrestlingowy pojedynek. Końcowe minuty rozwaliły system! „Inverted runna” z narożnika i potem „Bayley to Belly”, te akcje doprowadziły huggerkę do zwycięstwa tytułu kobiet.
Zwyciężczyni: Bayley
Moja ocena: **** 1\2*
NXT Championship Ladder Match
Finn Balor vs Kevin Owens
No i przechodzimy do main eventu pierwszego TakeOvera w Brooklynie, czyli Ladder Matchu pomiędzy Finnem Balorem a Kevinem Owensem, gdzie na szali znalazł się pas NXT. Dla KO była to rewanżowa walka o złoto, które stracił na gali w Japonii, a zarazem ostatni mecz w żółtym brandzie. Uwielbiam „Ladder Matche”, więc czekałem na ten mecz z niecierpliwością. Wynik walki był raczej z góry wiadomy, bo Balor niedawno zdobył tytuł, więc starta pasa była mało prawdopodobna. Dostaliśmy bardzo dobry pojedynek z użyciem drabin, które grały tutaj główne role. Kevin był tu osobą dominującą i wykorzystywał drabiny do tego, aby osłabiać Balora, a ten przez pierwsze minuty był dominowany przez Kevcia. Kilka fajnych momentów było, a mi najbardziej podobały się spoty z drabinami, bo to jest właśnie fajne w tego typu walkach. Tu chodziło o wielkie zwycięstwo Balora i przypieczętowanie jego wygranej w feudzie z Kanadyjczykiem. Panowie dobrze opowiadali tutaj historię i pod tym względem walka była świetna. Kevin w godny sposób pożegnał się z NXT, a Finn zapoczątkował swoją erę jako mistrz.
Zwycięzca: Finn Balor
Moja ocena: **** 1\4*