NXT TakeOver: Stand & Deliver Night Two – Opinia
Za nami druga noc NXT TakeOver: Stand and Deliver, która równie jak pierwsza dostarczyła nam sporo pozytywnych emocji. Świetny Ladder Match Escobara z Devlinem, Karrion Kross detronizujący Finna Balora, a także starcie, na które wszyscy czekali… Unsanctioned Match pomiędzy Adamem Colem i Kylem O’Reilly’m.
Tag Team Match
Breezenago vs. Killian Dain & Drake Maverick
W pre show oglądaliśmy pojedynek dawno niewidzianych Breezenago z Killianem Dainem i Drakiem Maverickiem. Jedni wrócili do NXT aby odżyć, a drudzy są tam, by w ogóle dostawać czas antenowy na swoje występy w ringu. Stawką było miano pretendentów do NXT Tag Team Championship, który pierwszej nocy zdobyli MSK. Walka nie potrwała zbyt długo, standardowy czas, jak przystało na starcia w kick offach. Breeze i Fandango wprowadzili do walki trochę aspektów komediowych, bo to już w ich przypadku tradycja. Irlandczyk i jego mniejszy kompan wypracowali sobie przewagę nad byłymi mistrzami drużynowymi, którą utrzymali do samego końca, gdy Dain cisnął Maverickiem o Breeze’a, a ten go odliczył.
Zwycięzcy: Killian Dain & Drake Maverick
Moja ocena: ** 1/4*
NXT Cruiserweight Championship Ladder Match
Santos Escobar (c) vs. Jordan Devlin (c)
Wspaniały opener… może nawet lepszy od tego wczorajszego, w którym walczyli Pete Dunne i KUSHIDA. Jakoś zbyt mocno nie napalałem się na ten Ladder Match. Śledziłem ich rywalizację kontem oka, ale kupiłem story z dwoma mistrzostwami i wyłonieniem prawowitego czempiona. Jeśli ktoś liczył na spotfest, to pewnie czuję się teraz zawiedziony, bo panowie poszli w wolne rozkręcanie, co w tego typu starciach jest w pełni zrozumiałe. Drabiny nie polubiły Jordana Devlina, który początkowo chciał skorzystać z możliwości użycia tej stalowej konstrukcji, ale ta wolała Santosa. Dużo fajnego wrestlingu, może i czasami ślamazarnego, aczkolwiek mi to nie przeszkadzało. Mądrzejsze decyzje podejmował lider Legado del Fantasma i to one przybliżyły Escobara do zwycięstwa. Wydawało się, że uczeń Finna Balora polegnie zdecydowanie wcześniej, w momencie gdy został brutalnie zaatakowany przez Mendozę i Wilde’a. Jednak Devlin sprostał namnożonym problemom i mógł kontynuować pojedynek. Był nawet bliski ściągnięcia tytułów, ale ostatecznie spadł na drabinę ustawioną obok narożnika i Escobar cieszył się z wygranej.
Zwycięzca: Santos Escobar
Moja ocena: ****
NXT Women’s Tag Team Championship Match
Shotzi Blackheart & Ember Moon (c) vs. The Way (Candice LaRae & Indi Hartwell)
W trzecim pojedynek głównej karty, mistrzynie tag teamowe kobiet NXT zmierzyły się z reprezentantkami The Way, Candice LaRae i Indi Hartwell. Idealny pojedynek na wprowadzenie do głównych dań dnia, które czekały nas po zakończeniu tego starcia. Cieszy mnie fakt, że kobiety z NXT dostały swoje pasy tagowe, dzięki czemu pojawia się większa szansa na występy dziewczyn, które w telewizji bywają rzadko, a w żółtym brandzie nie brakuje utalentowanych wrestlerek. Shotzi i Ember nie tak dawno zdobyły tytuły, więc nie spodziewałem się zmiany mistrzyń, bo byłoby to zdecydowanie za szybko. The Way miało być przejściową przeszkodą na drodze świeżo upieczonch mistrzyń i tak też było.
Zwyciężczynie: Shotzi Blackheart & Ember Moon
Moja ocena: ***
NXT North American Championship Match
Johnny Gargano vs. Bronson Reed
Po wspaniałym performance z pierwszej nocy TakeOvera, Bronson Reed stanął przed szansą na zatrzymanie Johnny’ego Gargano i odebranie liderowi The Way tytułu Ameryki Północnej. Przedwczoraj, Australijczyk pochodzący z Samoa, musiał wykazać się nie lada wytrwałością, aby zwyciężyć w 6-osobowym Gauntlet Eliminator Matchu. Wczoraj ponownie nie miał łatwo, a Johnny był niezwykle wymagającym rywalem i pojawił się w ładnym stroju inspirowanym serią filmów „Iron Man”. Wokół ringu przekomarzał się Austin Theory, ale Gargano nawet nie skorzystał na jego pomocy, bo młody zawodnik szybko został oddelegowany na backstage przed sędziego. Reed więc pozostał sam na sam z mistrzem i mógł skupić całą swoją uwagę na swoim oponencie. Chciałem wierzyć, że Bronson pokona Johnny’ego… ale z każdą kolejną minutą walki, ta wiara gasła. Żadna z wyprowadzonych akcji nie przyniosła skutku, więc Reed próbował ataków z narożnika, które niezbyt mu wychodziły (w ogóle się nie powiodły). Johnny Wrestling idealnie wykorzystał niedyspozycję rywala i dwukrotnie poczęstował Reeda Slingshot DDT, po których zakończył pojedynek.
Zwycięzca: Johnny Gargano
Moja ocena: ****
NXT Championship Match
Finn Balor (c) vs. Karrion Kross
W minionym roku, Karrion Kross musiał zwakować tytuł NXT i udać się na przerwę od występów w ringu. Nie tak dawno powrócił do żółtego brandu i ponownie skierował się w kierunku głównego złota. Obrał sobie za cel Finna Balora, który jest mistrzem od kilku dobrych miesięcy. Walka na TakeOver przebiegała w dynamicznym tempie, czego zupełnie się nie spodziewałem. Prince walczył z Krossem, jak równy z równym, a myślałem, że dostaniemy coś na wzór poprzednich starć ex Killera, gdzie szybko rozprawiał się ze swoimi rywalami. Tutaj Balor nie dawał za wygraną i ciągle napierał na Karriona, który w pewnych chwilach tracił kontrolę nad pojedynkiem, a wtedy Finn przejmował inicjatywę i zbliżał się do wykończenia rywala. Historia zatoczyła koło… Karrion Kross mimo problemów zdewastował Irlandczyka i przejął tytuł mistrzowski z jego rąk, po tym jak zaaplikował mu kilka uderzeń łokciem prosto w głowę. Przewidywany scenariusz, aczkolwiek w praniu wyszedł zdecydowanie lepiej niż oczekiwano i walka bardzo mi się podobała.
Zwycięzca: Karrion Kross
Moja ocena: *** 3/4*
Unsanctioned Match
Kyle O’Reilly vs. Adam Cole
Najbardziej wyczekiwany pojedynek TakeOver: Stand and Deliver… oczekiwania były wielkie, ale nie do końca zostały spełnione. Dlaczego nie do końca? Bo moim zdaniem walka była zdecydowanie za długa i w pewnych chwilach wprowadzała mnie w senny nastrój. Na szczęście bywała taka tylko z początku i gdy zaczynali się rozkręcać, a potem weszli już na zdecydowanie wyższe obroty, co skutkowało wieloma ciekawymi rozwiązaniami i także spotami, których jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji widzieć. Jak na przykład spot z rampy, gdy Cole i O’Reilly zapadli się dosłownie pod ziemię, czy finałowa akcja, którą wykonał Kyle – nasok z narożnika na Adama, który leżał na rozłożonym stalowym krzesełku. Wiele rzeczy było naprawdę spójnie zaplanowane i dzięki temu walkę oglądało się z przyjemnością, a nie z uczuciem, które by nas od niej odpychało. Wyniszczanie się nawzajem, sporo brutalnych ruchów, spoty (co za dużo, to nie zdrowo), dobry storytelling i jeszcze oryginalne zakończenie, które wcale nie musi oznaczać końca tej rywalizacji. Kyle sobie wygrał, Cole dostał nauczkę… ale nie wydaje mi się, żeby na tym historia miała dobiec końca, bo w ich przypadku jest materiał na o wiele dłuższy feud.
Zwycięzca: Kyle O’Reilly
Moja ocena: **** 1/4*