NXT TakeOver: War Games 2020 – Opinia
Przedwczoraj w Capitol Wrestling Center odbyło się kolejne w tym roku TakeOver. W ostatnich 3 latach tradycją stały się gale War Games, które przynależą do złotego brandu NXT. Za każdym razem motywem przewodnim gali są pojedynki zespołowe w stalowej konstrukcji podzielonej na dwa ringi. Tegoroczne War Games wypadło rewelacyjnie i jest mocnym kandydatem na najlepsze show NXT w 2020 roku. Tytułowe pojedynki w stalowej klatce wypadły świetnie – oprócz tego reszta walk w karcie trzymała wysoki poziom. W rezultacie dało to nam galę, o której będziemy długo pamiętać i wspominać ją w pozytywny sposób.
War Games Match
Team Shotzi (Rhea Ripley & Ember Moon & Io Shirai & Shotzi Blackheart) vs Team Candice (Candice LaRae & Toni Storm & Dakota Kai & Raquel Gonzalez)
Kobiecy War Games Match był zwieńczeniem długoterminowej rywalizacji, w której udział brały wszystkie zawodniczki występujące w starciu. Na przestrzeni ostatnich tygodni, Shotzi prowadziła feud z Candice, która mimo odbycia z nią walki, nadal skupiała swoją uwagę na zielonowłosej wrestlerce. W międzyczasie Rhea Ripley tłukła się z duetem Kai & Gonzalez – natomiast Toni Storm przeszła heel turn odwracając się od Ember Moon. Pojedynek rozpoczęły Moon i Dakota… i zaczęły prowadzić intensywną walkę. Wspomniana intensywność była głównym aspektem tego pojedynku. Po pojawieniu się kolejnych uczestniczek mogliśmy oglądać kompletny chaos, czyli to, co fani uwielbiają w War Games. Świetna współpraca duetu Dakoty i Raquel dała minimalną przewagę w walce drużynie Candice, ale tylko do czasu pojawienia się Rhei Ripley, która szybko wyczyściła kwadratowy pierścień z rywalek. Dostaliśmy stardown pomiędzy Ripley i Gonzalez, które ze wściekłością rzuciły się na siebie i przez chwilę cała uwaga była skupiona na tej dwójce. W bardzo fajny sposób zabookowano wejście do walki Io Shirai, której Raquel w konsekwentny sposób uniemożliwiała wejście do ringu. To, co wydarzyło się po chwili, jest uwiecznione na wyróżnionym obrazku tej opinii… Io skoczyła z klatki z koszem na głowie. Efektownych spotów było więcej, bo Ember Moon wykonała potężne Eclipse na Dakocie opartej o krzesełko, a Candice LaRae po jednej z akcji złamała sobie nadgarstek. Spodziewałem się trochę innego zakończenia, ale jestem z niego w pełni zadowolony. Gonzalez zrzuca Shirai prosto na drabinę, która się łamie i przypina mistrzynię NXT – jest to jasny sygnał, że Raquel będzie następną rywalką Japonki i już wkrótce dostanie title shota na tytuł mistrzowski.
Zwyciężczynie: Team Candice (Candice LaRae & Toni Storm & Dakota Kai & Raquel Gonzalez)
Moja ocena: **** 1/4*
Singles Match
Tommaso Ciampa vs Timothy Thatcher
Nie wiem jak Wy, ale w ogóle nie byłem zainteresowany feudem Ciampy i Timo, co za tym idzie, pojedynek nie wywołał we mnie większych emocji – praktycznie w ogóle ich nie było. Uważam, że stworzyli całkiem dobrą walkę, ale bardziej zbliżoną poziomem do tygodniówki. Wydaje mi się, że z braku pomysłu na tę dwójkę postawiono na ten storyline i od kilku tygodni widzieliśmy narastające napięcie pomiędzy nimi. Był to pojedynek pełen siłowego i fizycznego wrestlingu, w którym Tommaso i Timothy skupiali się obijaniu swojego ciała… oczywiście Thatcher korzystał ze swoich grapplerskich umiejętności i próbował wykończyć Ciampę poprzez submisson. Ten odpowiadał brutalnymi kopnięciami oraz ciosami… aż w końcu panowie przeszli do wymiany ciosów, co dla Timothy’ego skończyło się niezbyt dobrze, bo Psycho Killer wykonał mu Willow’s Bell z lin, i ta właśnie akcja doprowadziła do wygranej Ciampy.
Zwycięzca: Tommaso Ciampa
Moja ocena: *** 1/2*
Strap Match
Dexter Lumis vs Cameron Grimes
W ostatnim czasie mogliśmy obserwować dosyć specyficzną rywalizację Dextera Lumisa i Camerona Grimes’a. Storyline z nutką horroru i grozy, a wszystko skumulowało się podczas specjalnego odcinka NXT: Halloween Havoc. Właśnie tam, panowie zmierzyli się w Cinematic Matchu, którego zakończenie dla Grimes’a było straszliwe. Na TakeOver doszło do Strap Matchu… stypulacja niezbyt interesująca, ale obaj stworzyli całkiem solidny pojedynek. Cameron wykorzystywał pas, jako główną broń w starciu z większym od siebie rywalem. Lumis nie potrzebował narzędzi, aby uporać się ze swoim oponentem i radził sobie bez problemu, co nie znaczy, że Grimes był jedynie workiem do bicia. Dał się mu we znaki, choć próby były raczej nieudolne i przybliżały blodwłosego Dextera do zwycięstwa. Finisz walki należał w pełni do Lumisa, który najpierw cisnął Cameronem o matę, a po chwili za pomocą duszenia zakończył starcie.
Zwycięzca: Dexter Lumis
Moja ocena: ***
NXT North American Championship Triple Threat Match
Damian Priest vs Leon Ruff vs Johnny Gargano
Leon Ruff zaskoczył wszystkich fanów, gdy odliczył Gargano w walce o mistrzostwo North American podczas jednego z ostatnich epizodów żółtej tygodniówki. Był to początek rywalizacji na linii Ruff-Gargano-Priest, co w ostatecznym rozrachunku prowadziło do Triple Threat Matchu na War Games. Szanse Leona na wygraną były według mnie znikome, i jak się okazało – nie pomyliłem się w tej kwestii. Damian Priest też nie wydawał się osobą, która wygra – gdyby tak się zdarzyło, to Priest zostałby mistrzem po raz drugi w karierze. Najlepszym rozwiązaniem był przebiegły i irytujący w ostatnim czasie, Johnny Gargano. Wiem, że spora rzesza osób sądzi, iż lepiej byłoby zachować tytuł w rękach Ruff’a, ale z punktu storyline’owego… powrót do projektu „GARGANO NORTH AMERICAN CHAMPION”, jest najbardziej rozsądnym pomysłem. Końcówka walki idealnie pokazuje, że nadal będą bookować Johnny’ego na trochę irytującego heela, który razem ze swoją obstawą i Candice trzymają się razem i odnoszą sukcesy w przebiegły sposób.
Zwycięzca: Johnny Gargano
Moja ocena: *** 3/4*
War Games Match
The Undisputed Era vs Team McAfee (Pat McAfee & Pete Dunne & Danny Burch & Oney Lorcan)
Odkąd Pat McAfee zaczął się panoszyć w NXT… podpadł on Adamowi Cole’owi i panowie zmierzyli się na TakeOver: XXX. Rywalizacja ta dostała nowe życie i została rozbudowana do tego stopnia, że wplątano w nią resztę Ery – McAfee zareagował na działania Cole’a i założył własne ugrupowanie, które odcisnęło swoje piętno w NXT. Dalej wszystko szło jak z automatu i oglądaliśmy zaciekłą rywalizację pomiędzy obiema frakcjami. W stalowej konstrukcji War Games… Pat i Adam poprowadzili swoje zespoły w bitwie, która miała zakończyć spór. Kings of NXT łapali się brutalnych środków, by zdetronizować Erę i tym samym zakończyć ich byt na szczycie. Dunne, Lorcan i Burch toczyli bój z O’Reilly’m, Fishem i Strongiem… pojawiło się dużo rzeczy, które w tego typu walkach są standardem, czyli spoty, wykorzystanie broni (krzesła, kije, stoły) i zamieszanie w ringu, co jest już nieodłącznym elementem War Games. Wejście liderów zmieniło krajobraz walki i światła reflektorów w głównej mierze padały na nich… był to wstęp do końcowej części walki. Finalne momenty obfitowały w ciągłą i zwrotną akcję, w której lepiej odnajdowali się członkowie drużyny McAfee’ego… sam zainteresowany spisywał się w walce rewelacyjnie i nawet wykonał efektowny Swaton ze szczytu klatki, lądując na swoich rywalach. Wszystko miało prowadzić do całkowitej destrukcji UE, lecz sprawy przybrały o nieoczekiwany zwrot akcji… i Era zaliczyła comeback, który był początkiem końca Patta i spółki. Idealna współpraca pomiędzy każdym ze członków Undisputed Ery, doprowadziła ich do bezcennego triumfu nad ludźmi, którzy z buta wparowali do rosteru NXT i próbowali zepchnąć UE z piedestału.
Zwycięzcy: The Undisputed Era
Moja ocena: **** 1/2*