Felieton | Jeff Hardy. Zwolnienie z WWE i kontrowersje z tym związane.

0

W dniu dzisiejszym, tj. 9 marca 2022, Jeff’owi Hardy’emu wygasła klauzula o zakazie występowania poza WWE. W praktyce oznacza to, że mógłby wystąpić już dzisiaj na AEW Dynamite odbywającym się na żywo w Estero na Florydzie. Czy do tego dojdzie? Niewykluczone. Natomiast, myślę, że ta okazja, jest idealna na podsumowanie całej tej afery związanej z Jeffem, która ciągnie się już miesiącami. Dotychczas pojawiało się wiele spekulacji, plotek, komentarzy… Pora to wszystko zebrać do kupy i podejść do sprawy na chłodno.

Może zacznijmy od tego, że jestem fanem Jeffa Hardy’ego, jednak w tym przypadku, chcę jasno sprostować, że nie ma to większego wpływu na poniższy tekst. Przeczytałem masę różnych artykułów, obejrzałem dokładnie dostępne filmy, ale także samodzielnie wyrobiłem sobie zdanie. Na początku nie było to łatwe, bo wiedzieliśmy po prostu za mało. Teraz, gdy wiemy już niemalże wszystko, klocki ułożyły się w logiczną całość. Ale zacznijmy od początku…

Pod koniec listopada zeszłego roku, na WWE Network ukazał się odcinek „The Broken Skull Sessions” z Jeffem Hardym. Jednym z tematów były narkotyki w życiu „Charyzmatycznego Enigmy”. Rozmowy o tym nigdy nie są łatwe, jednak Jeff w ostatnich latach nauczył się pokory i zdaje sobie sprawę, że popełnił mnóstwo błędów w swoim życiu. Mówił o tym już niejednokrotnie, a u Steve’a Austina, po raz kolejny. Opowiedział u niego m.in. o tym jak nie zdawał testów na obecność narkotyków i jak komplikowało to jego kariery w WWE i TNA. Wyznał też, że kiedy wreszcie stwierdził, iż potrzebuje pomocy i udał się na odwyk, wiele się zmieniło.

“Kiedy poszedłem na odwyk, doświadczyłem jak to jest, kiedy ludzie przychodzą i się oczyszczają. Nigdy wcześniej tego nie widziałem i to mnie zwaliło z nóg. To tak, jakby zombie po pięciu dniach stały się normalnymi ludźmi. To jest ciekawa rzecz, całe te uzależnienie, alkoholizm, przez lata dało mi to co najlepsze. Myślę, że wszystko przeżyłem nie bez powodu. Jestem tak szczęśliwy i wdzięczny, że jestem tu teraz i rozmawiam z tobą. To dla mnie po prostu niewiarygodne.” – mówił wtedy Hardy.

Jeff Hardy: „Myślałem, że kontrolowałem swoje uzależnienie”

Kilka, może kilkanaście dni później po premierze wspomnianego wywiadu, media społecznościowe ogarnęła wieść o dziwnym incydencie z udziałem Jeffa podczas live eventu WWE w Edinburghu. W wielkim skrócie, podczas walki wieczoru będącej Six Man Tag Team Matchem, Jeff spędził w ringu większość czasu i głównie był obijany przez The Usos. W pewnym momencie, doszło do obustronnej zmiany i zamiast Jeffa do akcji wskoczył Drew McIntyre. Gdy, Szkot wziął sprawy w swoje ręce, Hardy przeszedł przez barierki i do końca walki, stał z tyłu wśród publiczności. Momentalnie za nim ruszył ochroniarz, który miał go cały czas na oku. Gdy, walka wieczoru dobiegła końca, Jeff rozdawał jeszcze autografy i robił sobie zdjęcia z fanami. Nie był jednak w najlepszej dyspozycji, gdyż z filmików dostępnych w Internecie, można było zauważyć, jak trzyma się za brzuch i zwyczajnie, nie wygląda za najlepiej. Nawet w walce miał też moment w którym po lekkim odepchnięciu ze strony jednego z braci Uso, dość niepokojąco się przewrócił.

Cała ta akcja doprowadziła do lawiny spekulacji, czy Jeff czasem nie wrócił do narkotyków lub, czy nie był w tym czasie pod wpływem alkoholu. Z oficjalnych informacji, wiedzieliśmy tylko tyle, że pracę na kolejnych live eventach zamiast Jeffa wykonywał za niego Rey Mysterio. Kilka dni później, Hardy został zwolniony przez WWE. Pierwsze informacje o powodach zwolnienia potwierdziły się z czasem – odmowa pójścia na odwyk zaproponowana przez federację.

Jeff Hardy odesłany do domu po live evencie. Dziwny incydent w trakcie walki, o co chodzi?

O sprawie publicznie pierwszy raz wypowiedział się brat Jeffa, Matt Hardy, podczas swojej transmisji na Twitchu. O tym również pisałem i pozwolę sobie skopiować fragment tamtejszego newsa:

Jak wyznał Matt Hardy na Twitchu, jego brat radzi sobie dobrze i nie ma powodu do obaw. Co więcej, w ogóle nie martwi się o Jeffa i uznaje, że jego obecna wersja jest najlepsza, jaką kiedykolwiek widział.

Matt potwierdził również, że Jeff powiedział WWE, że nie musi iść teraz na odwyk. Takiego samego zdania jest sam Matt dodając, że obecnie jest w dobrym miejscu. Przypomniał jednocześnie, że w 2019 roku Jeff skorzystał z oferty odwyku i WWE bardzo mu wtedy pomogło.

Zawodnik AEW zaznaczył, że jego brat wyjaśni wszystko, kiedy będzie na to gotowy i chociaż jego największym zmartwieniem jest szczęście i zdrowie Jeffa, Jeff jest teraz zarówno szczęśliwy jak i zdrowy.

Na tej samej transmisji, premierowo zostały wyemitowane także dwa filmiki z udziałem Jeffa i Matta. Na jednym z nich, „Brother Nero” zażartował sobie nawet ze swojego zwolnienia, ze słuchawkami na uszach, wypowiadając kwestię: „Przepraszam stary, słuchałem “Release Me” Wilsona Phillipsa”.. W kolejnym filmiku, Jeff zaprosił swoich fanów na koncerty akustyczne i spotkania meet&greet.

Matt Hardy i Jeff Hardy ponownie razem | Jeff rusza w trasę i nawiązuje do zwolnienia z WWE

Jeden z fanów udostępnił nawet relację z takiego spotkania. Jak się okazało, Jeff otwarcie powiedział mu, że nie może doczekać się powrotu do tag teamu ze swoim bratem i rewanżu z The Young Bucks. Tym samym nieświadomie zapowiedział swój rychły debiut w AEW.

Jeff Hardy w trasie – zobaczcie jak wykonuje utwór „No More Words”, Zdjęcie Brocka Lesnara z tajemniczą kobietą, Oficjalny plakat WWE Day 1

Po wielu dniach braku nowych informacji, wreszcie, pod koniec stycznia dostaliśmy konkretne newsy. Przede wszystkim, okazało się, że WWE zaoferowało Jeffowi powrót i miejsce w Hall of Fame 2022. Całkiem zaskakujące, prawda? Najpierw zwolnienie za odmówienie pójścia na odwyk, a teraz oferta powrotu? W tak krótkim odstępie czasu? No cóż, już wtedy można się było domyślić, że coś tu nie gra. Jak się okazało, podczas grudniowego live eventu WWE, Jeff Hardy był zupełnie trzeźwy. Udanie przeszedł test narkotykowy i rzeczywiście nie potrzebował odwyku. Dlaczego, więc WWE postanowiło go zwolnić? Nie wiemy tego oficjalnie, ale jest to całkiem logiczne. Oficjele WWE zasugerowali się dość zaskakującym zachowaniem Jeffa, który opuścił walkę przechodząc przez barierki. Byli przekonani, że wrócił do swojego nałogu, dlatego nakazali zrobić mu test. Nim jednak przyszły wyniki owego testu (zazwyczaj czeka się na nie 10-14 dni), WWE było tak pewne w swoim przekonaniu, że od razu zaoferowało Jeff’owi pójście na odwyk. Gdy ten odmówił, gdyż uznał, że odwyk nie jest mu potrzebny, momentalnie został zwolniony.

Ostatecznie, Jeff otrzymał wyniki po 6 tygodniach. Nim jednak zostały mu je przekazane przez WWE, dostał od federacji propozycję powrotu i miejsca w Hall of Fame. Osobiście zadzwonił do niego John Laurinaitis, jednak Jeff był stanowczy i jasno zadeklarował, że jedyne czego chce, to wyników testu, by oczyścić swoje imię. Z pomocą swojej żony Beth i doradcy prawnego, w końcu doszło to do skutku. Raz jeszcze podkreślę – wynik testu był negatywny, co potwierdziło wiele cenionych źródeł. Co więcej, Fightful dowiedział się, że osoby będące wewnątrz WWE są zdania, że federacja pośpieszyła się z jego zwolnieniem. No cóż, ciężko zaprzeczyć.

Matt Hardy o kulisach rozstania WWE z jego bratem, telefonie w sprawie Hall of Fame i wynikach testu narkotykowego Jeffa

W międzyczasie, bracia Hardy ogłosili swój powrót na ring. Obecnie mają zabookowanych kilka występów na scenie niezależnej. Umocniły się także głosy o rychłym debiucie Jeffa w AEW. Sam Hardy tego nie kryje i na różnych spotkaniach, mówi, że nie może doczekać się tego momentu.

To tyle z faktów. Teraz czas na szerszą opinię z mojej strony.

Przede wszystkim, jestem naprawdę zaskoczony pochopną decyzją WWE o zwolnieniu Jeffa Hardy’ego. Przez lata wykorzystywali jego osobiste problemy do swoich programów, a teraz taka akcja… To nawet trochę smutne i nie dziwię się Jeffowi, że w jednym z wywiadów powiedział wprost:

„Chcesz, żebym udał się na odwyk na 28 dni, tylko po to, aby ocalić swoją pracę? Nic z tego.

Wiesz, co jest dla mnie ważne? Rodzina. Moje dwie córki, moja żona, która we mnie wierzy.

Jeb*ć WWE.”

Ostatnie stwierdzenie jest naprawdę mocne, szczególnie patrząc na to, że WWE jednak wiele razy pomagało Jeff’owi w walce z jego uzależnieniem. Wiele razy też dawało mu szansę i pozwoliło wejść na szczyt tej branży. Jednakże, nie zapominajmy, że jest też druga strona medalu. Tak jak wspomniałem, WWE wielokrotnie wykorzystywało problemy Jeffa do swoich programów. Między innymi, w feudzie z Sheamusem, podczas którego niektórzy fani uznali, że WWE nie powinno posuwać się tak daleko. Motyw uzależnienia pojawiał się ponadto w różnych materiałach video, czy dokumentach na WWE Network. I oczywiście wspomniane dokumenty były naprawdę bardzo dobre, choćby WWE 24 o braciach Hardy. Nikt tego nie neguje. Tylko pomyślcie, jak musiał poczuć się Jeff w momencie, gdy dostał słynne ultimatum od WWE w grudniu zeszłego roku. Przez lata było tak: „Hej Jeff, może nagramy dokument, w którym opowiesz o swoim uzależnieniu?”, „Hej Jeff, może zrobimy wywiad ze Stevem Austinem i porozmawiacie trochę o twoim uzależnieniu?”, „Hej Jeff, może zrobimy feud z Sheamusem opierający się na twoim uzależnieniu?”. Wszystko kręciło się wokół tego. I z tego też powodu postanowiono go zwolnić i naprawdę nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zwolniono go absolutnie niesłusznie i nawet nie poczekano na wyniki testu. Jak dla mnie, to jest totalny absurd, a Jeff ma teraz prawo być lekko mówiąc, wkurzony na WWE.

Chciałbym jednak jeszcze powrócić do sytuacji z live eventu, a dokładniej do momentu, w którym Jeff przedwcześnie skończył walkę. Prawdę mówiąc, niezbyt podobają mi się argumenty Matta mówiącego: „no bo wiecie, to jest Jeff Hardy, on jest szalony i jak coś sobie wymyśli to musi to zrobić”. No takie średnie te tłumaczenie, bym powiedział. Ja ująłbym to inaczej. Mianowicie, na dostępnych filmikach, wyraźnie widać, jak Jeff łapie się za brzuch i raczej nie jest w najlepszej dyspozycji. Na ringu spędził większość walki i tak naprawdę nie wiemy, nawet czy po wejściu Drew McIntyre’a, w planie było jeszcze zaangażowanie Jeffa w starcie. Jeśli nie, to tak naprawdę nie powinno być nawet żadnej afery. Być może było tak, że Jeff źle się poczuł, a skoro był to tylko live event, uznał, że lepiej będzie, gdy znajdzie się bliżej wyjścia. Inna sprawa – jeśli Jeff miał jeszcze wchodzić do ringu, to najpewniej tylko dlatego, by wykonać Swanton Bomb. Nie będąc w najlepszej dyspozycji, być może, nie chciał ryzykować nieudanym spotem. Może bał się wejść na trzecią linę. Wiecie, jakby powodów mogło być kilka… Zawroty głowy, silny ból brzucha, przemęczenie… Można jedynie spekulować, ale kierując się wynikami testu i tym, że faktycznie Jeff kilkukrotnie łapał się za brzuch w trakcie tego live eventu, jakaś część tego co napisałem powyżej, może być prawdziwa.

Jeden z fanów na grupie wrestlingowej, porównał tę sytuację do zachowania Austina Ariesa na gali Bound For Glory 2018. Moja odpowiedź jest taka, że są to zupełnie, dwie inne sytuacje. Po pierwsze, Aries nie zachował kayfabe’u, czyli jednoznacznie pokazał, że „wrestling is fake” i to na gali PPV. Mało tego, w walce wieczoru najważniejszej gali PPV w roku dla IMPACT Wrestling. Tymczasem, Jeff Hardy opuścił ring po zmianie ze swoim tag team partnerem na live evencie. Sami widzieliście jak to wyglądało i raczej sami możecie dojść do wniosku, że te sytuacje stanowczo się od siebie różnią.

Czy Jeff Hardy zachował się nieprofesjonalnie? Być może. Ale równie dobrze, mógł właśnie zachować się bardzo profesjonalnie, wiedząc, że nie czuje się najlepiej i nie chcąc narażać samego siebie i innych uczestników walki na kontuzje. Jak wiemy, w wrestlingu trzeba być zwartym na 100%, gdyż wystarczy chwila nieuwagi i sprawy mogą potoczyć się bardzo źle. Myślę, że tak doświadczony wrestler jak Jeff Hardy, doskonale zdaje sobie z tego sprawę i niewykluczone, że podobnie pomyślał na ówczesnym live evencie, opuszczając ring i jego okolice na kilka minut przed końcowym gongiem.

Cała ta sytuacja idealnie pasuje też do dobrze znanego stwierdzenia: „nie oceniaj książki po okładce”. Pierwotnie, gdy nie znaliśmy szczegółów, w Internecie, pojawiła się lawina komentarzy typu: „Jeff znów zaczął ćpać” itp. Nie ukrywam, że sam byłem wtedy podobnego zdania, choć nigdy nie postawiłem jednoznacznej tezy. Teraz wiemy już wystarczająco, by taki artykuł mógł powstać. I choć pewnie jest on trochę chaotyczny i pisany bez większego patrzenia się na poprawny styl, chodziło głównie o to, aby w jednym tekście, przedstawić wszystkie znane fakty z małą adnotacją na końcu, w postaci mojej opinii.

Przed Jeffem Hardym kolejny etap w jego karierze. Najprawdopodobniej, ostatni. W All Elite Wrestling.

Jestem przekonany, że jego debiut pozytywnie odbije się szerokim echem na całym świecie. Pomimo upływu lat i licznych kontrowersji, Jeff wciąż jest uwielbiany przez miliony i może liczyć na wsparcie rzeszy fanów. Nie boję się nawet w przypadku jego osoby, użyć słowa fenomen. Oby świetnie odnalazł się w AEW i udowodnił, że „the extreme always makes an impression”.

“We chase misprinted lies
We face the path of time
And yet I fight, and yet I fight
This battle all alone
No one to cry to
No place to call home

My gift of self is raped
My privacy is raked
And yet I find, and yet I find
Repeating in my head
If I can’t be my own
I’d feel better dead”

 


 Obserwuj nas na: twitter.com/MyWrestling2015
 Śledź nas na: facebook.com/mywrestlingpl