Retro Opinia – No Mercy 2016

Kolejna „Retro Opinia” tym razem z gali PPV, która została zapamiętana ze względu na pojedynek Dolpha Zigglera i The Miza o mistrzostwo interkontynentalne, który był jednym z najlepszych starć roku 2016. Rok 2016 dla WWE był bardzo udany i przez cały rok federacja produkowała bardzo dobre gale jak i tygodniówki. Wszystko miało ręce i nogi, jak to się mówi. No Mercy było galą przypisaną do brandu SmackDown, wtedy jeszcze podział na rostery coś znaczył, nie to co teraz ma miejsce. Show wypadło według mnie dobrze, bo dostaliśmy solidne walki oraz 2 mecze, które wyszły wyśmienicie.

Mowa tu o wspomnianym Ziggler vs Miz, a także o walce, w której AJ Styles bronił WWE Championship przeciwko Johnowi Cenie i Deanowi Ambrose’owi. Była to jedna z lepszych gal tego roku, ale reszta karty trochę odstawala poziomem od wspomnianych wcześniej walk. Main eventem powinna być walka o pas Intercontinental, a postawiono na pojedynek Ortona z Wyattem, co uważam za błąd. Po krótkim wstępie tradycyjnie zapraszam was do mojej opinii, w której to subiektywnie ocenię każdą z walk. Życzę miłego czytania!


WWE Championship Triple Threat Match

AJ Styles vs John Cena vs Dean Ambrose

Wszyscy spodziewali się, że panowie zamkną No Mercy, a tu proszę walka odbyła się w openerze i to jaki był to opener. Jeden z najlepszych Triple Threatów ostatnich lat? moim zdaniem tak. Walka ta była niezwykle emocjonująca, w której mieliśmy ciągły zwrot akcji. Styles zdobył pas na Backlash, więc jasne było, iż szanse jego rywali były tutaj małe. Panowie dali nam świetny pokaz wrestlingu, a sama walka trzymała bardzo wysoki poziom. Każdy z nich dał z siebie 100% i było to widać w trakcie tego starcia. Ambrose niby taki sztywny w ringu, a tu pokazał, że stać go na dużo więcej. Styles i Cena jak zwykle pokazali, że między nimi jest niezwykła chemia w kwadratowym pierścieniu. Gdyby ta walka miała miejsce dziś, to zapewne wyszłoby to średnio patrząc na to jak obecnie WWE bookuje walki. Kapitalna walka, w której nacisk położony był na poziom ringowy i pod tym względem był to mecz idealny. Styles wygrał w trochę nieczysty sposób, co trochę zepsuło mi końcówkę walki, ale rozumiem że tak musiało być.

Zwycięzca: AJ Styles

Moja ocena: **** 1\2*


Singles Match

Nikki Bella vs Carmella

Bardziej podobał mi się feud obu pań niż ich walka na No Mercy. Walka ta nie była za długa, ani zbytnio ciekawa, ale czego się spodziewać, gdy w ringu naprzeciwko siebie stają wrestlerki, które wirtuozkami w ringu nie są. Był to taki solidny mecz na poziomie tygodniówki. Bella zamiast wypromować młodszą koleżankę po prostu ją pokonała, bo inaczej przecież być nie mogło. Mella potem trochę czekała, aby zaistnieć na SmackDown Live zaś Nikki była jedną z czołowych postaci w kobiecej dywizji SD. Jak mówiłem feud lepszy niż to co działo się w kwadratowym pierścieniu i w sumie więcej do dodania nie mam. Aha wspomnę jeszcze, że panie odbyły jeszcze mecz rewanżowy, który miał miejsce na gali TLC 2016. Tamta właśnie walka była zdecydowanie lepsza niż to.

Zwyciężczyni: Nikki Bella

Moja ocena: ** 1\2*


WWE SmackDown Tag Team Championship Match

Heath Slater & Rhyno vs The Usos

Co to były za piękne czasy, gdy Heath Slater pojawiał się w TV i w dodatku został pretendentem do pasów tagowych wraz z Rhyno. Co to była za wspaniała historia, która doprowadziła „wiecznego” jobbera do złota! super story, w którym Slater by zostać na SD musiał znaleźć sobie tag team partnera oraz wygrać tytuły tag teamowe SD. W tym pojedynku mega kibicowałem Heathowi i Rhyno, bo cała ta historia była naprawdę dobrze przedstawiona i aż chciało się, by to oni wygrali te pasy. Walka może nie była tak dobra, jak storyline ale nadal był to mecz na poziomie. Slater był w tej walce największą gwiazdą, a fani byli po jego stronie od początku całego story, więc spodziewano się, że on i jego tag parter wygrają mistrzostwa. Usosi doszli do finału turnieju o pasy SD Tag Team, ale szans dużych tutaj nie mieli. Wszystko prowadziło do wielkiego sukcesu Slatera, który po wielu przejściach wraz z legendą ECW zdobyła pasy tag teamu.

Zwycięzcy: Heath Slater & Rhyno

Moja ocena: ***


Singles Match

Baron Corbin vs Jack Swagger

Corbin był kilka miesięcy po debiucie w main rosterze, więc feud z Jackiem był do wygrania. Ich walka na No Mercy była po prostu słaba i za wiele do powiedzenia na jej temat nie mam. Dla Swaggera były to ostatnie miesiące w organizacji, więc zwyczajnie był podkładany. Jak wiemy po sukcesach w 2010 czy 2013 jego postać trafiła do tzw „jobberlandii” i już do końca pracy w WWE z niej nie wyszedł. rochę mi było żal Swaggera, bo pod koniec swojej przygody z fedką przegrywał praktycznie w każdym meczu. Baron po kilkuminutowej potyczce wygrał z Jackiem i na stałe zameldował się w midcardzie SmackDown. T

Zwycięzca: Baron Corbin

Moja ocena: **


Singles Match

Alexa Bliss vs Naomi

Alexa miała zmierzyć się Becky Lynch o mistrzostwo kobiet SmackDown, ale Lynch z powodu urazu została wycofana z udziału w gali. Bliss odbyła jednak walkę, a jej rywalką była Naomi. Starcie do wybitych nie należało, bo panie zaprezentowały się średnio, a walka nikogo nie porwało. Takie meczyk wycięty prosto ze SmackDown i tyle. Dziwił mnie wynik walki, bo Lexi jako pretendentka do tytułu powinna być budowana do walki z Irlandką, a tutaj po krótkiej walce przegrała. Dziwny booking to był, ale do tego WWE na przecież przyzwyczaiło he he.

Zwyciężczyni: Naomi

Moja ocena: * 1\2*


WWE Intercontinental Championship Title vs Career Match

The Miz vs Dolph Ziggler

Z miłymi wspomnieniami wracam do tego pojedynku, bo była to wyjątkowa walka. Ziggler za wszelką cenę chciał zdobyć pas IC, więc postawił na szali swoją karierę w walce z Mizem na No Mercy. Feud obu panów według mnie najlepszy w roku 2016 w WWE. Odważę się nawet powiedzieć, że była to najlepsza rywalizacja w pro wrestlingu w 2016, bo to story było po prostu genialnie zabookowane. Dolph jako underdog żądny tytułu i udowodnienia swojej wartości, zaś Miz jak zwykle pyszałkowaty i chytry typ, który wykorzysta każdą okazje, aby odnieść sukces. Pojedynek pod względem ringowym wypadł kapitalnie, ba nie spodziewałem się, że panowie tak dobrze wypadną pod tym aspektem. To co jednak było tu najważniejsze? opowiadanie historii oczywiście. Świetne momenty, w których  Ziggler był na granicy porażki, gdy w walkę ingerował „Spirit Squad” czy Maryse, ale mimo to podrywał barki zadziwiając publikę. Near falle były tutaj czymś genialnym, bo za każdym razem przy pinie mogliśmy spodziewać się, iż mecz dobiegnie końca. Droga pozera do zwycięstwa była długa, kręta i niezwykle emocjonująca, ale skończyło się to dla niego wielkim tryumfem. Dla mnie najlepsza walka Zigglera w WWE.

Zwycięzca: Dolph Ziggler

Moja ocena: **** 1\2*


Singles Match

Randy Orton vs Bray Wyatt

Był to początek długiego feudu pomiędzy tą dwójką, który swój koniec miał w 2017, gdzie to panowie zmierzyli się w „House Of Horrors Matchu” na Payback PPV. Walka ta była ringowo nie do zniesienia, bo obaj nie pokazali nic ciekawego. Był to taki zamulacz, który się oglądało i miało nadzieję, że wkrótce dobiegnie on końca. Byłem zły, iż to było walką wieczoru z tego względu, że poziom walki nie zachwycił, a bardziej na main eventowanie gali zasłużyli Ziggler oraz Miz, którzy stworzyli świetny pojedynek. Starcie opierało się na siłowym wrestlingu, bo czego innego można byłoby się spodziewać? no niczego innego. Pojedynek średni, ale za to końcówka bardzo spoko. Powrócił Harper, który pomógł Wyattowi wygrać i to właśnie było początkiem dużego story pomiędzy tą trójką. Szkoda tylko, że Luke na sam koniec storyline’u przepadł, bo mogli go na spokojnie dodać do walki „Vipera” i Braya na 33 edycji WrestleManii.

Zwycięzca: Bray Wyatt

Moja ocena: ***