Jesteśmy już po gali Freak Show od Maniac Zone Wrestling, która odbyła się 2 grudnia 2017 roku we Wrocławiu. Rezultaty już znacie, jesteście ciekawi jak wypadła? Zapraszamy zatem do przeczytania opinii Patryka, Mateusza i Marcina z naszej redakcji, którzy byli obecni wśród publiczności!

Oczekiwania przed galą:

Zdaniem Patryka: Była to moja któraś z kolei gala MZW na żywo, gdybym na szybko miał powiedzieć na ilu już byłem, nie zdołałbym przywołać konkretnej liczby w kilka sekund. Przed każdoma z nimi oczekiwałem conajmniej jednej bardzo dobrej walki i drugiej takiej, która będzie zwyczajnie dobra. Tu było trochę inaczej, ale bardzo podobnie. Z zapowiedzianych walk najbardziej (jak wszyscy chyba) oczekiwałem na Triple Threat Match o mistrzostwo MZW oraz pojedynek Laurance Romana z Shadowem o mistrzostwo National. Wiedziałem, że oba te starcia będą stały na bardzo wysokim poziomie. Ciężko było stwierdzić, która z nich będzie lepsza. Na obie czekałem tak samo. Reszta pozostawała zagadką. Podobnie jak w lutym, nasza ekipa wspólnie zebrała się we Wrocławiu, aby sprawdzić jak tym razem poradzi sobie organizacja z południa Polski.

Zdaniem Mateusza: Moje oczekiwania względem gali organizowanej przez federację Maniac Zone Wrestling od samego początku były bardzo duże, gdyż wiedziałem jakie gwiazdy pojawią się na tym wydarzeniu i czego mogę po nich się spodziewać. Osobą, która najbardziej przyciągnęła moją uwagę był Sebastien, czyli zawodnik z Czech, który mimo wszystko był dla mnie wielką niewiadomą.

Zdaniem Marcina: Oczekiwania wobec gali były z dnia na dzień coraz większe. Może dlatego, że po raz pierwszy miałem okazje pojechać na MZW, a na dodatek czekała mnie dość długa droga z Torunia. Mimo to od początku liczyłem na dobre show. Nie byłem zwykłym causalem wrestlingu w Polsce, ponieważ staram się na bieżąco obserwować co dzieje się w naszych rodowitych organizacjach i Polaków występujących poza granicami kraju. Dzięki temu wiedziałem czego się spodziewać. Liczyłem na dobrą zabawę i mile spędzony czas żyjąc tym wydarzeniem jak reszta Maniaków!

Triple Threat Match
Christopher Anthony vs Stanisław Van Dobroniak vs SkullEvil

Zdaniem Patryka: Dwóch niesamowicie umięśnionych wrestlerów z małym stażem, ale niezwykle zdeterminowanych + gość, który bez komediowego gimmicku byłby nijaki. Zarówno niemiecki John Cena jak i czeski gangster poradzili sobie naprawdę nieźle i potrafili się odnaleźć w tej walce. Rola Stanisława ograniczała się do komediowych zagrywek, choć pare razy pokazał też coś ponadto. Pod koniec posypały się finishery z każdych stron, jednak to Cutter wzorowany na RKO od SkullEvila załatwił sprawę. Ogólnie podsumowując, walkę oceniam pozytywnie, ale bez szału. Mimo wszystko opener wybrany prawidłowo. Niech MZW ściąga Anthony’ego i SkullEvila jak najczęściej, bo na pewno są to osoby z mega potencjałem, które wiele jeszcze mogą pokazać.

Zdaniem Mateusza: Ten pojedynek mnie niczym nie zaskoczył i muszę przyznać, że tak średnio mi się go oglądało chociażby ze względu na połączenie trzech różnych stylów walki to jest technika, komedia + siła. Mimo wszystko jestem usatysfakcjonowany z ostatecznego rezultatu, gdyż moim faworytem był zawodnik z Czech i właśnie on wygrał.

Zdaniem Marcina: Opener gali jak najbardziej przyjemny w oglądaniu. Co prawda oczekiwałem troszkę więcej od tego starcia, ponieważ nie było zapowiedzianej żadnej specjalnej stypulacji na Freak Show, więc w myślach miałem nadzieje, że ten triple threat przerodzi się w bardziej ekstremalny pojedynek. Szczególnie, że był tam SkullEvil, który 10 miesięcy temu stoczył bardzo dobry match z Jędrusiem, który przez wielu był uznawany za showstealer. Polski Santino czyli Stanisław jak zwykle rozgrzał publikę swoimi komediowymi akcjami do których mogliśmy się już wcześniej przyzwyczaić (Pamiętajcie, cobra nigdy nie gryzie dwa razy w tą samą osobe). Do tego mieliśmy okazje zobaczyć przez wielu uznawanego Christophera za Johna Cene, więc nie zabrakło solidnego AA! Cały pojedynek wygrał po RKO Czech, który ostatnio dostaje dość spory push w MZW jak i w Niemczech pokazując, że zrobił bardzo duże postępy! (SkullEvilGang boys)

Singles Match
Demon vs Sebastien

Zdaniem Patryka: Muszę powiedzieć, że ładnie mnie chłopaki z czeskiego VcV zaskoczyli. Od początku byłem przeciwny takiemu zestawieniu, z racji tego, że MZW daje nam walkę dwóch czeskich wrestlerów o których nikt tak naprawdę nie wie nic albo wie bardzo mało. Zazwyczaj więc ciężko ogląda się takie pojedynki. Tak przynajmniej było w Głuchołazach, gdzie umówmy się, osobom które nie są fanami wrestlingu ciężko było opowiedzieć się za którąś ze stron i wyraźnie jednej dopingować. A, walki w zupełnej ciszy ogląda się naprawdę średnio. We Wrocławiu jednak było inaczej, gdyż na całe szczęście była to typowa walka face vs heel, a ponadto na sali większość była fanami i szybko podłapała chanty dla (w tym przypadku) Sebastiena. Choć z tego co pamiętam pojawiło też kilka okrzyków „You suck” w stronę Demona. Wracając do początku wypowiedzi, panowie z Czech mocno mnie zaskoczyli, gdyż nie spodziewałem się, że zrobią tak dobrą walkę u nas, w Polsce. Wielki szacunek dla nich, bo dzięki temu, widać że zależy im przy każdej okazji na dobrym zaprezentowaniu się i zgromadzeniu odpowiednich reakcji. Ogółem bardzo pozytywne zaskoczenie i fajne podkręcenie atmosfery przed tym co jeszcze przed nami.

Zdaniem Mateusza: No i tutaj moje wątpliwości zostały rozwiane. Zarówno Demon jak i Sebastien pokazali się z bardzo dobrej strony. Nie sądziłem, że będą oni dysponować tak dużymi umiejętnościami, ponieważ jak wiadomo wrestling w Polsce oraz Czechach nie stoi na najwyższym poziomie. Największym wygranym gali Freak Show jest z pewnością Sebastien – udowodnił prezesowi MZW, że warto na niego w przyszłości postawić. Walka na plus i myślę, że było to drugie najlepsze starcie tej gali.

Zdaniem Marcina: Muszę stwierdzić, że byłem zaskoczony przebiegiem całego starcia. Przeglądając dokładnie karte w pociągu uznawałem, że może być to najgorsze starcie gali. Wiele osób niezbyt dużo spodziewa się od zawodników z organizacji VcV jak i sam ja. Mimo to, ta dwójka pokazała, że warto będzie na nich stawiać w przyszłości i są aktualnie jednymi z najlepszych reprezentantów wrestlingu na czeskich ziemiach. Panowie pokazali solidne starcie typowego face’a z heelem. Szczególnie przykuła mi się postać samego Sebastiena, który jest bardzo podobny do takich gwiazd jak m.in Bo Dallas ^^ Cieszę się, że u naszych sąsiadów kochany wrestling również się rozwija i mimo, że VcV nie jest uznawane do końca jeszcze jako profesjonalna organizacja przez fanów, to czas jak najbardziej zacząć obserwować ich poczynania.

Handicap Match
Hexia & Mr. B vs Amisz

Zdaniem Patryka: O tym, że Hexia będzie miała swój udział na gali wiedział chyba każdy. A, jak nie to przynajmniej mógł się domyślić, gdyż była ona uwidoczniona na plakacie promującym event. Przerwała ona wypowiedź Jędrusia Bułecki i pojawiła się wraz z Mr. B. Swoją drogą, wiem, że Mr. B robi dobrą robotę w swojej postaci, ale jakoś nie kupuję tego. Nie można za dużo rzeczy przekolorowywać. Niemniej jednak Hexia ogłosiła, że mogą się zmierzyć z każdym i że nikt ich nie zatrzyma. Na te słowa postanowił odpowiedzieć znany fanom udzielającym się w Internecie – Amisz. Dla innych był on po prostu niskim, rudowłosym chłopakiem, który oglądał galę siedząc na krzesełku obok ringu. Ciekawe jaka była ich pierwotna reakcja. No nieważne… Amisz poprosił o mikrofon i poprosił Jędrusia o walkę. Ten jako prezes MZW, zapowiedział Handicap Match i tak oto ten rudowłosy adept Polskiej Akademii Wrestlingu dostał niesamowitą szansę zaprezentowania się w ringu. Co do samej walki, ci którzy siedzieli obok ringu mogli dotrzeć komunikację słowną praktycznie przy każdej konkretniejszej akcji. Nie czepiam się tego, bo dla Amisza był to pierwszy match po kilku miesiącach treningów. Dlatego też walka nie była zabookowana w mocne spoty, a opierała się raczej na bardzo prostym schemacie. Amisz próbował zdziałać cokolwiek, jednak nie był w stanie przy dominacji Hexii i Mr. B. Całość zakończył przyzwoity Chokeslam od jedynej zawodniczki z rosteru MZW.

Zdaniem Mateusza: Trzeba zacząć od tego, że w momencie kiedy przy ringu pojawił się Amisz coś mnie tknęło i byłem niemal w stu procentach pewien, że obejrzymy starcie z jego udziałem, jednak nie sądziłem że będzie to handicap match, który mimo różnych problemów wypadł całkiem dobrze. Amisz w starciu z ”Gigantami” był z góry skazany na przegraną, jednak pokazał iż posiada już pewne umiejętności, a jeśli będzie nad nimi dalej pracował to wyrosną z niego ludzie.

Zdaniem Marcina: Uwielbiam gdy organizacje tworzą niespodziewanie takie smaczki jak ta właśnie! Podczas wypowiedzi Jędrusia w ringu pojawiła się Hexia wraz z Mr.B pokazując jasno, że nie podoba im się to, że nie ma ich w karcie całego show. Do kwadratowego pierścienia w publiki przybył ulubieniec internetowych fanów Amisz, który jak wiemy sporo trenował w Polskiej Akademii Wrestlingu. Publika solidne ugościła samego zawodnika, więc prezes MZW musiał po prostu zgodzić się na ten pojedynek! Mimo jego przegranej sam pomysł jak i przebieg walki mimo kilku niedociągnięć po prostu się podobał. Miał być to przerywnik przed kolejnymi walkami z szczyptą komedii. Wierzcie lub nie, ten chłopak jest nieoszlifowanym diamentem, z którego możemy mieć sporą pociechę w Polskim wrestlingu!

MZW Championship Triple Threat Match
Asmund (c) vs Justin Joy vs Franz Engel

Zdaniem Patryka: Wow – tyle można powiedzieć o tej walce. Miałem wobec niej duże oczekiwania i się nie zawiodłem. Justin Joy już przed wyjazdem do UK był jednym z najlepszych polskich wrestlerów i na pewno stanowczo wyróżniającym się w rosterze MZW, po treningach i występach w Wielkiej Brytanii ogląda się go jeszcze z większą przyjemnością. Świetna charyzma i bardzo dobre odnalezienie się w ringu przy każdej sytuacji. Dla niektórych mógł to być spotfest, jednakże dało się wychwycić także psychologię ringową. W całej walce jedynym malutkim minusem mogła być zbyt duża ilość wykonanych superkicków, jednakże perfekcyjnie wykonany Canadian Destroyer w zupełności to zrekompensował. Asmund jako mistrz MZW zaprezentował się równie dobrze i była to walka, która spodobała się wszystkim. Sama publiczność była podczas niej bardzo głośna, jedni dopingowali Justina, drudzy Asmunda. Nikt nie miał prawa się nudzić.

Zdaniem Mateusza: Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że fani w tym starciu byli podzieleni, gdyż jedni chantowali Asmund, a pozostali Justin Joy, który według mnie posiada największe umiejętności z pośród wyżej wymienionej trójki i nie zawiodłem się. Panowie pokazali nam solidny wrestling i mam nadzieję, że w przyszłości były MZW Champion także pojawi się w Polsce. Co do zwycięstwa Asmunda muszę stwierdzić, że inaczej być nie mogło, a doświadczony zawodnik z Niemiec był doskonałym dodatkiem.

Zdaniem Marcina: Bez zwątpienia bardzo na to czekałem.. Powrót Justina do Polski i to w starciu o pas mistrzowski! Na dodatek nie byle jaki mistrz jakim jest Asmund, który również powoli zaczyna pokazywac się poza granicami kraju jak m.in na Węgrzech lub w Czechach. Co do samego Franza miałem mieszane uczucia.. Jego starcie z Shadowem na BeatDown nie powalało, przyjmował bardzo mało efektowniejszych akcji,a przegrał przez roll up. Tu mnie jednak bardzo zaskoczył grając solidnego heela. Podobało mi się wiele kombinacyjnych akcji jakich zazwyczaj możemy widzieć w triple threath match’ach. Co prawda nie jestem fanem wielu superkick’ów, których było tam dość sporo, lecz tutaj akurat mi to nie przeszkadzało. Wreszcie mogłem zobaczyć Canadian drivera, po których można było usłyszeć wreszcie chanty „Holy Shit”. Chciałem dobre starcie i jak najbardziej takowe dostałem. Wygrana Asmunda jak najbardziej mnie nie zaskoczyła „ASMUND SACTION” ( podwójny spear, polecam!) Dla całej trójki duże brawa, szczególnie dla powracającego Justina, który mimo podwójnego buczenia przy wejściach, gromkimi brawami pożegnali fani.

Tag Team Match
Rick Baxxter & Matt Buckna vs Apollo & Bartosz Borowsky

Zdaniem Patryka: Przed walką zobaczyliśmy spot z krzyżakami, którzy wtargnęli na salę i chcieli zakłócić to co się wówczas działo. Szybko przegonili ich jednak Apollo i Bartosz Borowsky, którzy mieli ze sobą flagi Polski. Pozostaje pytanie, czy było to potrzebne? Raczej niekoniecznie, gdyż akcja ta w żaden sposób nie pomogła polskiej dwójce zebrać większego popu od niemieckiego tag teamu złożonego z Ricka Baxxtera i Matta Buckny. Jaki gimmick ma Baxxter wszyscy wiemy, tutaj rodzi się jednak drugie pytanie… czy jak na polskie warunki panujące w MZW nie jest to za dużo? Zadawałem sobie te pytanie już w Głuchołazach, kiedy wśród publiczności złożonej w dużej mierze z dzieci, Rick wyciągał gumowego penisa. We Wrocławiu, Rick zapewnił fanom ciutke więcej emocji, gdyż pojawił się wraz z pewną towarzyszką płci pięknej. Widziałem rodziców, którzy zasłaniali oczy swoim dzieciom i byli raczej zniesmaczeni tą sytuacją. Czy dało się tego uniknąć? Ciężko powiedzieć, gdyż bookując kogoś takiego jak Rick Baxxter, trzeba mieć świadomość tego, że zaprezentuje on odważne show. Niemniej jednak starszym widzom, postać Baxxtera mocno przypadła do gustu i od lutego jest to jedna z najbardziej dopingowanych postaci na galach MZW. Sama walka wydawała mi się dość nudna. Osobiście dałbym bardziej wykazać się Apollo i Bartoszowi, a tak przez dłuższy okres czasu widzieliśmy obijanie Bartosza, a przy tzw. hot tagu Szczepan nie pokazał za dużo i szybko został sprowadzony na ziemię. Najmocniejszy punkt walki? Mocarny spear od Matta Buckny. Razem z Baxxterem stanowili oni zgrany team. Ze strony Apollo i Bartosza były liczne próby pozyskania publiczności na swoją stronę, jednak raczej nie do końca im się to udawało… nawet, gdy Apollo zaczął śpiewać rotę.

Zdaniem Mateusza: Cóż mogę powiedzieć o tym pojedynku. Może tylko to, że zawodnicy z Niemiec zdominowali swoich przeciwników, a ja doczekałem się na upragnionego Spear’a w wykonaniu Matta Buckny. Mam nadzieję, że na najbliższej gali dojdzie do rewanżu i tym razem to nasi rodacy udowodnią swą wyższość.

Zdaniem Marcina: Ciężko mi jest wypowiedzieć się na temat tego tag teamu. Wróciłem z dość mieszanymi myślami, ponieważ jestem zdziwiony tego bookingu.. Nie rozumiem, dlaczego na siłę starcie zostało zrobione jako typowe „Polska vs Niemcy”. Miałoby to sens, gdyby na przeciwko nie było takich postaci jak Baxxter i Matt, którzy niezbyt bardzo pokazują swoją narodowość, a po prostu mają bardzo dobre gimmicki, dzięki czemu cały czas Maniacy byli za Niemcami.. Nie uniżam poziomu chłopakom jednak z takim pomysłem nie mieli szans wygrać publiki na swoją strone (Atak dwóch krzyżaków też był średni). Za to przeciwnicy cały czas zgarnali moim zdaniem największy pop i chanty (King of Pornstar!), pokazując jak dobre wykreowanie postaci i pomysł daje dużo w naszej kochanej rozrywce sportowej. Dobrze, że match był nastawiony pod rozmowy z publiką, inaczej niezbyt by to wyszło. Dziwiłem się, że Apoll jak i Bartosz nie dostali lepszego skryptu, ponieważ wiem, że mają spory talent jak i umiejętności żeby pokazać się ringowo w Polsce o wiele lepiej.

10-osobowe Battle Royal
Uczestnicy: Damian Lambert, adepci i zawodnicy MZW

Zdaniem Patryka: Debiut Damiana Lamberta w Maniac Zone Wrestling to bardzo fajna niespodzianka. Wygłosił on krótkie, typowe dla heela promo zapowiadające swoje panowie w rosterze na co Jędruś Bułecka postanowił odpowiedzieć zorganizowaniem Battle Royal. A, wzięli w nim udział ciekawe osobistości takie jak chociażby dwójka osób znanych z toruńskiej grupy DFW, którzy od kilku miesięcy przygotowywali się do startu w pro wrestlingu, czy też nasz kolega po fachu – Marcel 😉 Swoją drogą, został on solidnie zabookowany, dobrze się zaprezentował. Nie zabrakło także Stanisława Van Dobroniaka, który przez kilka minut… walczył z cieniem. Walki Battle Royal nigdy nie były moimi ulubionymi, oglądałem też kilka takich na żywo. Ta podobała mi się najbardziej. Mam nadzieję, że MZW ma dobry pomysł na Damiana. Swoim przybyciem może wnieść bardzo wiele dobrego.

Zdaniem Mateusza: Tutaj pojawienie się Damiana Lamberta było lekkim zaskoczeniem, a jego walka z adeptami oraz zawodnikami MZW to krótki battle royal match, w którym niestety zwycięzca był z góry wiadomy. Warto zaznaczyć, że w tym starciu swój debiut w MZW zaliczył Marcel – administrator naszego portalu i pokazał się z dobrej strony eliminując dwóch swoich rywali.

Zdaniem Marcina: Kolejny smaczek, który przerodził się w największy według mnie shocker całego show. Podczas zapowiedzi main eventu do ringu przybył były zawodnik KPW występujący również na Wyspach – DAMIAN LAMBERT (Szkoda, że ludzie średnio wiedzieli kim jest..) Jasno i klarownie pokazał, że może się zmierzyć z każdym aby być na szczycie. Jędruś zapewnił mu bardzo trudne zadanie pokazując, że jego szkółka ma dużo perspektywniczych wrestlerów, po czym zapowiedział Battle Royal. Za dzieciaka bardzo uwielbiałem tą stypulacje, a dodatkowo cieszę się, że MZW daję szanse kolejnym przyszłym zawodnikom. Ostatnia trójka dla znawców polskiego wrestlingu mogłabyć dość specjalnym momentem bo takowy był dla mnie – w jednym ringu była gwiazda KPW oraz dwóch reprezentantów DFW (Charlie oraz Revage), którzy od dłuższego czasu trenują w Polskiej Akademii Wrestlingu! Ostatnia dwójka ( Charlie vs Lambert) cały czas trzymała w napięciu na apronie. Pomimo ostatecznej wygranej Damiana można smiało spojrzeć, że organizacja może śmiało patrzeć w przyszłość! Nie zapomnijmy również o podwójnej eliminacji jaką dokonał Marcel – redaktor MyWrestling 😀

National Championship Match
Laurance Roman (c) vs Shadow

Zdaniem Patryka: Walka wieczoru godna nazwania się walką wieczoru. Dotychczas pojedynki Shadowa, które widzieliśmy w MZW stały na wysokim poziomie. W lutym zmierzył on się z Franzem Engelem i pamiętam, że po tym pojedynku czułem akurat lekki niedosyt, gdyż panowie wtedy trochę się ograniczali. Tym razem Shadow choć ponownie zawalczył z niemieckim zawodnikiem, pokazał swój standardowy znany i lubiany moveset, a Laurance Roman udowodnił, że jest topowym wrestlerem w Niemczech. Już od samego początku świetnie oglądało się ten pojedynek. Praktycznie nie było momentu, gdzie mogłoby być nudno. Nie wiem co jeszcze mogę dodać, gdyż tam gdzie można napisać o małych minusach tam o tym pisałem, tu zaś nie było żadnych. Panowie świetnie się zgrali i stworzyli niesamowite widowisko. Publiczność stała za Shadowem, choć z ust kilku osób można było także usłyszeć chanty dopingujące Romana. Rezultat do przewidzenia, choć na pewno Shadow będzie miał jeszcze w przyszłości okazję zdobyć nie jeden tytuł mistrzowski. Oby więcej takich walk w Polsce!

Zdaniem Mateusza: Był to solidny pojedynek o pas mistrzowski, w którym Laurance – obecny mistrz udowodnił, że jest bardzo dobrze wyszkolonym technicznie zawodnikiem co również mogę powiedzieć o naszym byłym mistrzu MZW. Nie zawiodłem się. Od samegu początku nasz rodak chciał zdominować zawodnika z Niemiec, jednak mu się to nie udało i w ostatecznym rozrachunku przegrał.

Zdaniem Marcina: Wreszcie to na co wszyscy czekali.. Cień przybył do ringu! Głęboko w serduchu kibicowałem Shadow’owi aby zgarnął pas National. Od walki dość dużo się spodziewałem widząc dużo pozytywnych opinii o obu panach, szczególnie o samym Romanie, który podbija coraz bardziej Niemcy. Co tu dużo mówić, main event jak najbardziej sprostał zadanie. Bardzo dobre tempo, wiele pięknych akcji i lotów. Czego chcieć więcej? Panowie postawili dużą poprzeczke przed swoimi kolejnymi pojedynkami. Jedynie mogę doczepić się, że mogło to trwać troszkę dłużej. Mimo to walka bardzo emocjonująca, cały czas widzieliśmy sporo psychologii, dzięki czemu publika mogła dobrze się bawić. Main Event z BeatDown jak najbardziej został przebity i mam nadzieje, że MZW dalej będzie sprowadzało na wymiany takich utalentowanych zawodników, pokazując ich Polskiej publiczności!

Ogólne podsumowanie gali:

Zdaniem Patryka: Chyba mogę stwierdzić, że była to najlepsza gala Maniac Zone Wrestling na której byłem. Około 130 osób obecnych w Klubie Bakara bawiło się doskonale i wychodziła z sali ze zdartymi gardłami i uśmiechami na twarzy. Do najlepszych walk z pewnością trzeba zaliczyć dwie walki mistrzowskie. Wyróżniłbym także pojedynek Demona z Sebastienem a także ciekawy booking Battle Royal. Najsłabsze akcenty gali to Handicap Match (choć plus za fajnie zaprezentowany debiut Amisza) i Tag Team Match łącznie z wejściem krzyżaków przed walką. Wrocław to sprawdzony eksperyment, a Klub Bakara to już twardy grunt pod wrestling. Czy MZW będzie chciało kontynuować przygodę w tym miejscu? Być może przekonamy się o tym w przeciągu kilku najbliższych miesięcy, kiedy to organizacja powinna ogłosić terminy kolejnych eventów. Tymczasem serdeczne podziękowania dla wszystkich fanów za wspólne stworzenie fajnej atmosfery oraz dla organizatorów gali za naprawdę udane show na wysokim poziomie!

Zdaniem Mateusza: Gala MZW Freak Show wypadła bardzo dobrze i nie mogę doczekać się kolejnej, na której z pewnością się pojawię i z góry zapraszam czytelników strony MyWrestling do tego samego.

Zdaniem Marcina: Była to moja pierwsza gala Maniac Zone Wrestling, ba nawet pierwsza w Polsce, na której miałem przyjemność być. Wiele kilometrów ale powiem szczerze.. WARTO BYŁO! Polecam każdemu z osobna przyjechać i żyć takimi wydarzeniami razem z resztą Maniaców, mających wielki hype na to co się dzieje wokół nas. Frekwencja jak najbardziej dopisała, w końcu sala wypełniona. Sam nie narzekam bo siedziałem bardzo blisko ringu. Dodatkowo sama okazja spotkać wiele osób, z którymi na co dzień nie ma się okazji widzieć. Dziś mogę śmiało stwierdzić, że Polski wrestling zrobił dość spore postępy, dajmy więc szanse i wspierajmy obie organizacje, interesując się nimi i jeżdżąc na ich gale. Bawiłem się bardzo dobrze, publika również dopisywała, choć czasem brakowało jej w niektórych momentach. Niesamowite przeżycie – mam nadzieje, że jeszcze tu wrócę!