Artykuł: „This is a revolution!” – Dokładnie rok temu AEW ruszyło z Dynamite
Tęsknicie za tymi pięknymi czasami, kiedy gale wrestlingu odbywały się na dużych arenach z wielotysięczną publicznością? Ja tęsknię i z tego powodu postanowiłem trochę powspominać. Oczywiście jest też inny powód – dokładnie dzisiaj mija rok od pierwszego odcinka AEW Dynamite.
Pierwsze odcinki mają to do siebie, że widzowie chętnie do nich wracają po kilkunastu, kilkudziesięciu latach. Tak jest między innymi z serialami, a idąc ścieżką wrestlingu – tygodniówkami. Myślę, że większość z Was, pomimo swojego młodego wieku, obejrzała sobie kiedyś pierwszy odcinek WCW Monday Nitro i/lub WWF Monday Night Raw. Pierwsze epizody są niezwykle ważne, ponieważ w dużej mierze wpływają na decyzję widza, który musi zdecydować, czy zostanie z danym programem na dłużej, czy też stwierdzi, że to jednak nie dla niego. Wydaje mi się, że pod tym względem AEW bardzo dobrze sobie poradziło i śmiem twierdzić, że ich pierwszy odcinek wyszedł dużo lepiej niż pierwszy epizod Nitro oraz RAW. Oczywiście z drugiej strony, takie porównywanie nie ma za bardzo sensu, ponieważ od 1993 i 1995 roku trochę się pozmieniało i dziś po prostu łatwiej jest zrobić coś efektowniejszego niż wtedy. Skupmy się jednak na samym Dynamite…
Po bardzo dobrych, pierwszych swoich galach, federacja All Elite Wrestling ogłosiła start nowej tygodniówki. Co więcej, jej emisje zapowiedziano na TNT, stacji telewizyjnej, która dla wrestlingu w Stanach Zjednoczonych ma ogromne znaczenie. To właśnie tam, w latach 90. emitowane były tygodniówki WCW Nitro, która z kolei przez pewien okres zdobywała większą oglądalność od flagowego programu WWF. Po tym jak Vince McMahon w 2001 roku wykupił World Championship Wrestling, amerykańskie zapasy znikły z TNT.
Rozłąka legendarnego już dziś kanału z wrestlingiem trwała 18 lat.
2 października 2019 roku w TNT zadebiutowała nowa tygodniówka, AEW Dynamite. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak ważne było to wydarzenie. Co, więcej All Elite Wrestling wspólnie ze swoim wspólnikiem zrobili co mogli, aby jak najlepiej wypromować tę elektryzującą wieść. W różnych miastach USA pojawiały się bilboardy reklamujące Dynamite, po ulicach jeździły ciężarówki z grafikami AEW, a reklamy telewizyjne wyświetlane były nawet w przerwach tygodniówek WWE. Cóż, ciężko o lepszą promocję.
Pierwsze show spod znaku Dynamite odbyło się w ponad 20-tysięcznej Capital One Arenie w Waszyngtonie. Co, więcej bilety wyprzedały się w błyskawicznym tempie, co stanowi o tym, że zapowiadał się nie tylko świetny produkt telewizyjny, ale również amerykańska federacja wrestlingu, która w końcu może pod względem frekwencji na galach postawić się WWE. A, Ci przecież przechodzili w tamtym okresie mały kryzys jeśli chodzi o publiczność. All Elite Wrestling zasługuje także na duży plus ze względu na to, że wszystkie tygodniówki mieli zaplanowane na żywo, bez organizowania tapingów.
Tak zatem wyglądała ich sytuacja tuż przed startem Dynamite. A, jak wypadł premierowy odcinek? Zapraszam na mały raport.
Program rozpoczął się od intro (moim zdaniem całkiem zgrabnego, zresztą stosują je do dziś). Zauważyć mogliśmy oznaczenie TV-14, co fanów wrestlingu z pewnością ucieszyło. Mały pokaz pirotechniczny na początek i kamera skierowana została na licznie zgromadzoną publiczność. Świetna oprawa od razu rzuciła się w oczy. Czuć było, że to naprawdę coś wielkiego. Następnie zostaliśmy przywitani przez komentatorów: Tony’ego Schiavone, Jima Rossa i Excalibura, którzy przedstawili też kartę walk:
- Hangman Page vs PAC
- Riho vs Nyla Rose (AEW Women’s World Championship Match)
- Young Bucks & Kenny Omega vs Chris Jericho, Santana & Ortiz
Openerem pierwszego odcinka była natomiast walka Cody’ego z Sammy Guevarą. Nim to nastąpiło, zostało wyemitowane około jednominutowe promo tego starcia, które pomogło przede wszystkim bardziej wypromować Guevarę, zdecydowanie mniej znanego niż Cody. Gdy nastąpił czas wejściówek, entrance Cody’ego zrobił wrażenie chyba na wszystkich. „Kingdom”, fajerwerki, Justin Roberts, piękna Brandi z boku i cała publiczność skandująca głośne: „Cody! Cody!”. W pierwszym rzędzie zasiadł nawet fan w zielonej koszulce, właśnie ten którego z pewnością kojarzycie z gal WWE 😉
#1 Cody vs Sammy Guevara
Zwycięzca: Cody
Walka trwała nieco ponad 10 minut i myślę, że była fajnym openerem. W tle można było zobaczyć m.in. transparent „Vince fears ratings”, co było oczywiście nawiązaniem do Monday Night Wars. Wtedy takie transparenty na galach Nitro były normalnością. Chodziło też o to, że Dynamite pokrywało się czasowo z NXT, co zrodziło inne Night Wars, tym razem Wednesday. Pamiętacie wyniki oglądalności z pierwszego tygodnia? Jeśli nie, czytajcie dalej. Będą na końcu.
Tony Schiavone powędrował do ringu, gdzie chciał przeprowadzić wywiad z Codym, ale… zza pleców zaatakowany został przez mistrza świata AEW Chrisa Jericho. „Le Champion” wykonał mu m.in. dwie akcje Codebreaker oraz kilka razy zaatakował krzesłem. Po wszystkim, wziął mikrofon i powiedział: „I am Chris Jericho and I am Le Champion of AEW. You’re welcome”. W międzyczasie niektórzy fani skandowali: „Thank you Jericho”.
Czas na drugą walkę. Brandon Cutler vs Maxwell Jacob Friedman. Tutaj niestety już fajerwerków nie było. Starcie trwało niecałe 3 minuty i nie zrobiło na nikim wrażenia. Tym bardziej, że pod koniec Cutler zaliczył mały botch. Warto natomiast nadmienić, że nim walka się rozpoczęła, MJF wygłosił krótkie promo, w swoim tradycyjnym stylu naśmiewając się ze swojego oponenta i fanów.
Po reklamach, Chris Van Vliet przeprowadził krótką rozmowę z aktorami Kevinem Smithem i Jasonem Mewesem, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Niedługo później pojawili się The Hybrid 2 oraz Private Party. Doszło do małej wymiany zdań i w sumie to tyle. Nic nie wnoszący segment. Następnie komentatorzy przedstawili drabinkę turnieju mającego na celu wyłonienie pierwszych w historii mistrzów AEW Tag Team, a na ekranach wyświetlone zostało promo SCU. Ci sami pojawili się na stage’u, wraz z Tony Schiavone przeprowadzającym z nimi wywiad. Rozmowa została przerwana przez Lucha Brothers, aby chwilę później doszło do brawlu.
W szatni zawodników, kamera pokazała rozgrzewających się The Young Bucks i Kenny’ego Omegę, a także Chrisa Jericho rozmawiającego z Santaną i Ortizem.
#3 Hangman Page vs PAC
Zwycięzca: PAC
13-minutowy, niezły pojedynek sędziowany przez niezwykle doświadczonego Earla Hebnera. Anglik zakończył konfrontację poprzez wykonanie Red Arrow na plecy Hangmana oraz Brutalizer.
Wyemitowane zostało promo gali PPV, Full Gear na którym walka Jon Moxley vs Kenny Omega, po czym ekipę komentatorów zasiliła Britt Baker. Czas na historyczne starcie o mistrzostwo kobiet AEW.
#4 Riho vs Nyla Rose (AEW Women’s World Championship Match)
Zwyciężczyni: Riho
Fani od razu zwrócili uwagę na strasznie mały pas, niemniej sama Riho jest bardzo drobna w posturze. Podczas walki zobaczyliśmy kilka ciekawych akcji, ale były też sytuacje w których niemal nie doszło do jakiegoś botcha. Koniec końców, Japonka została pierwszą w historii mistrzynią kobiet AEW. Po walce, jej rodak Michael Nakazawa postanowił zabawić się w reportera, jednak szybko został zaatakowany przez Nylę. Ta chciała w brutalny sposób zaatakować także Riho, ale świeżo upieczoną mistrzynię uratował Kenny Omega. Nie da się ukryć, że to wszystko było trochę… dziwne. No nic, przed nami już tylko walka wieczoru.
#5 Young Bucks & Kenny Omega vs Chris Jericho, Santana & Ortiz
Zwycięzcy: Chris Jericho, Santana & Ortiz
W trakcie walki, ku uciesze publiczności, pojawił się Jon Moxley, który ruszył na swojego oponenta z Full Gear, Kenny’ego Omegę. Panowie pojawili się m.in. na trybunach i w miejscu przeznaczonym dla VIPów. To właśnie tam doszło do jednej z najlepszych akcji w historii Dynamite, Paradigm Shift na szklany stół. Akcja ta wyeliminowała Omegę z walki, przez co Jericho z ekipą mieli ułatwione zadanie. Wygrali walkę, ale i tak było im mało. Kontynuowali swój atak na Jacksonach, aż do momentu kiedy na ring wkroczył Cody. Kiedy wydawało się już, że ten poradził sobie z wszystkimi, w kwadratowym pierścieniu zjawił się Sammy Guevara, który wyprowadził low blow na Codym. Wtedy na pomoc ruszył Dustin Rhodes, który zaprezentował swój błyskawiczny powerslam oraz wykonał low blow na Guevarze. Można było mieć jednak przeczucie, że za chwilę ponownie ktoś się pojawi. Mało kto spodziewał się, że będzie to Jake Hager! Były mistrz wagi ciężkiej WWE zadebiutował w AEW dołączając do sojuszu Chrisa Jericho. W taki właśnie sposób zrodziła się grupa The Inner Circle, która oficjalnie została przedstawiona tydzień później. Pierwsze w historii Dynamite zakończyło się Judas Effectem od Jericho na Codym i totalną dominacją nowopowstałej stajni.
Mam nadzieję, że dzięki temu raportowi i obejrzanym materiałom spędziliście fajnie czas na powspominaniu, jak fajny był wrestling z publicznością na żywo. Obiecałem, że na koniec dam wyniki oglądalności pierwszego tygodnia Wednesday Night Wars, więc proszę bardzo. Premierowy odcinek Dynamite na TNT obejrzało 1,409 miliona widzów, natomiast WWE NXT na USA Network, które emitowane było w tym samym czasie 891,000 widzów. Różnica była więc znacząca, chociaż chyba nie powinno to nikogo dziwić. Gdy spojrzymy na to, że nie tak dawno, flagowy program WWE, Monday Night RAW oglądało około 1,6 miliona widzów, to październikowy wynik Dynamite z zeszłego roku jest naprawdę ogromnym sukcesem.
Czas na podsumowanie artykułu. W jego tytule umieściłem cytat, który często padał z ust Cody’ego. Mianowicie: „this is a revolution”. Czy faktycznie powstanie AEW, bądź też powstanie tygodniówki Dynamite można nazwać rewolucją? Moim zdaniem, jak najbardziej tak. Zauważcie, że przedtem (po upadku WCW) żadna amerykańska federacja wrestlingu nie potrafiła zrobić tak wielkich gal jak właśnie AEW. Oczywiście był czas, w którym zaistnieć chciało TNA i faktycznie przez pewien okres udawało im się organizować porządne show, natomiast jeśli spojrzymy na frekwencję, ona nigdy nie była tak wysoka jak na galach AEW. Ci, już w pierwszym odcinku Dynamite wynajęli duży obiekt w stolicy kraju i postarali się, aby w żadnym stopniu, wizualnie nie odstawali od czołowych tygodniówek WWE.
Federacja Tony’ego Khana wprowadziła powiew świeżości w świecie wrestlingu i dała wszystkim pozytywny impuls. Szczególnie jestem pod wrażeniem tego jak dużą metamorfozę przeszedł Cody Rhodes. Gdy otwierał pierwsze Dynamite, został przywitany jak absolutnie czołowa gwiazda. I tak też wyglądał – pewny siebie, zmotywowany, ale też bardzo dumny. Dumny, że się udało i oprócz bycia wrestlerem, może być też jednym z wiceprezesów AEW i mieć realny wpływ na dalszy rozwój federacji. Niesamowicie wyglądał też Chris Jericho, który idealnie wpasował się w rolę mistrza AEW. Pomimo swojego wieku, udowodnił, że wciąż można tworzyć rozrywkę na najwyższym poziomie. Odrodził się także Jon Moxley, którego publiczność AEW po prostu uwielbia. Nie patrzmy na tych ludzi tylko jak na byłe gwiazdy WWE. To są bardzo utalentowani goście, którzy świetnie odnaleźli się w nowym miejscu. Oglądając rok temu pierwszy odcinek Dynamite, czułem, że jest to rewolucja, a samo AEW szybko stało się moją ulubioną federacją. Teraz, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć im dalszych sukcesów, a przede wszystkim tego, aby jak najszybciej mogli wrócić do organizowania gal w dużych, wypełnionych po brzegi obiektach.