Jestem już po obejrzeniu pierwszego dnia Wrestle Kingdom, więc tradycyjnie napiszę opinię. Wiem, że dziś odbył się 2 dzień Kingdomu, ale jeszcze go nie oglądałem. Podzielę sobie opinie na dwa dni. Dziś wypowiem się na temat dnia pierwszego, podczas którego wydarzyło się wiele ciekawych i zaskakujących momentów, które zapadną fanom NJPW na długi czas. Dodam, że w tej opinii skupię się tylko na najważniejszych starciach, bo jednak oprócz nich oglądać mogliśmy jedynie tag team matche, o których za wiele bym nie napisał. Mieliśmy genialne walki, rozstrzygnięcia feudów i zmiany mistrzów, a co najważniejsze ekscytujące show.
Na trybunach Tokyo Dome zasiadło ponad 40 tys. osób i jest to bardzo dobry wynik, choć wydaje mi się, że rok temu było trochę więcej ludzi. Ospreay i Takahashi otworzyli tę wielką „trójcę” najważniejszych walk podczas Wrestle Kingdom. Stawką było mistrzostwo IWGP Jr. Heavyweight. Następnie rozpoczął się co-main event, w którym zmierzyli się Tetsuya Naito i Jay White, a na szali znalazło się mistrzostwo interkontynentalne oraz miejsce w walce wieczoru drugiego dnia. W wielkim main evencie doszło do pojedynku o pas IWGP Heavyweight, pomiędzy Kazuchika Okadą i zwycięzcą G1 Climax 29 Kotą Ibushim.
IWGP Tag Team Championship Match
Guerrillas of Destiny vs FinJuice
Pierwsza walka mistrzowska podczas Wrestle Kingdom. Naprzeciw siebie stanęły dwa przeciwieństwa, bo jedni to utytułowany tag team, zaś drudzy to „świeża” krew w dywizji tag teamowej. Wcześniej już razem występowali, ale dopiero teraz zaistnieli w tagach. Nie liczyłem na inny rezultat niż zwycięstwo Juice’a i Davida, bo jak wspominałem w zapowiedzi w dywizji tagowej NJPW potrzeba zmian. Starcie to nie porwało, ale w mojej ocenie było niezłe. Dostaliśmy większą dominację G.O.D, którzy w tym pojedynku przeważali i mogło się wydawać, że jednak obronią tytuły mistrzowskie. Świetnie zabookowano końcówkę starcia, kiedy to Robinson i Finlay mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności i pokazać, że są bardzo dobrze zgranym tag teamem. Poszło kilka finisherów od FinJuice i mimo kilku ingerencji Jado, panowie zdobyli upragnione pasy.
Zwycięzcy: FinJuice
Moja ocena: *** 1\2*
IWGP United States Championship Texas Deathmatch
Lance Archer vs Jon Moxley
Czekałem na ten pojedynek od dawna i bardzo chciałem, aby obaj panowie dostali „No DQ” lub jakiś inny rodzaj walki bez dyskwalifikacji, bo obaj czują się w takich starciach najlepiej. Archer zachwycił już na początku, a czym? Swoim gearem na wejściu, a już po chwili wzięli się z Moxem do roboty. Bez zbędnego owijania w bawełnę przeszli do czynów, które były niezwykle brutalne. Tradycyjnie dostaliśmy nawalankę krzesłem, kijem do kendo ale pojawiło się też coś, czego jeszcze nie widziałem w walce wrestlingowej. Archer w pewnym momencie walki zaczął dusić Jona reklamówką, co wyglądało dosyć komicznie, choć z innej perspektywy mogło wydawać się brutalne. Mieliśmy kilka efektownych spotów, jak rzut Moxa na stalowe krzesełka czy „senton” poza ring w wykonaniu Lance’a. Była to typowa nawalanka, która osobiście bardzo mi się podobała. Jej zakończenie lekko mnie zaskoczyło, bo spodziewałem się wygranej było już mistrza. „Death Rider” na stoły był ruchem, który zakończył ten pojedynek. Zwycięstwo Jona oznacza, że zostaje on w New Japan i będzie dzielił występy w Japonii, a także w All Elite Wrestling.
Zwycięzca: Jon Moxley
Moja ocena: ****
IWGP Jr. Heavyweight Championship Match
Will Ospreay vs Hiromu Takahashi
Od pięknych ring gearów i niesamowity pojedynek, po wspaniałe zakończenie. Takimi słowami można zatytułować walkę Willa i Hiromu z pierwszego dnia Wrestle Kingdom 14. Walczyli ze sobą wiele razy, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że walka z WK była ich najlepszym starciem. Podbudowa była bardzo dobra, panowie jakoś przesadnie nie rywalizowali ze sobą, ale historię pisano trochę inaczej. Ospreay był bardzo dobrym mistrzem, a Takahashi powrócił po kontuzji i jego celem było ponowne wejście na szczyt dywizji junior. W tym pojedynku dostaliśmy dobrze opowiadaną historię i za to duży plus, bo to cenię. Początek walki był spokojny, ale wiedziałem, że „na spokojnie” to starcie się nie zakończy. To, co ci goście robili w ringu i nie tylko, przekroczyło normę. Idealnym przykładem tej „tezy” może być spot, gdy to Ospreay wykonuje „Sasuke Special” i potem dostajemy całą sekwencję akcji, która kończy się ponownym Sasuke od Williama. Hiromu wrócił po kontuzji, ale nie widać po nim, że w ogóle ją miał. Genialne spoty, emocje i ciągły zwrot akcji oraz bardzo dobry storytelling, to wszystko mogliśmy ujrzeć w starciu Willa i nowego już mistrza IWGP Jr. Heavyweight. Jestem pełen podziwu, bo to co robią w ringu, jest piękne i zachwycające. Pełen szacunek. Ostatnie chwile walki opiewały w niezwykłe emocje. Ospreay i Takahashi aplikowali sobie swoje finishery, ale za każdym razem ktoś podrywał barki. Ostatecznie wygrał Hiromu, który zakończył mecz po wykonaniu „Time Bomb”. Należało się Japończykowi!
Zwycięzca: Hiromu Takahashi
Moja ocena: *****
IWGP Intercontinental Championship Match
Jay White vs Tetsuya Naito
Kolejna odsłona rywalizacji na linii White-Naito. Walczyli ze sobą już któryś raz w tym roku i chyba stworzyli najlepszą wersję swojej walki. Według mnie starcie z Kingdomu przebiło ich wcześniejsze walki, choć podobnie jak w tamtych było sporo zamulania i przestojów. Wydaję mi się, że panowie nie mają zbytnio chemii między sobą i te ich pojedynki zawsze wyglądają podobnie. Dostaliśmy dosyć długą potyczkę, która nie miała zdecydowanego faworyta. Jay wygrywał już z Naito, więc można było spekulować, że to lider Los Ingobernables de Japon opuści Tokyo Dome z tytułem i miejscem w walce wieczoru 2 dnia zmagań. Byłem za Naito, bo ten człowiek obok Koty zasługuje na wszystko, co dobre. Może trochę teraz zajedzie narzekaniem, ale znowu dostaliśmy oklepany booking, gdzie wiele rzeczy wręcz zostało skopiowanych z ich poprzedniego meczu. Brudne zagrywki Jay’a, ingerencje Gedo i kontrowersje w końcówce + znokautowany sędzia. Jedyną różnicą było to, że zwycięstwo odniósł Tetsuya, który uporał się ze wszystkimi przeciwnościami losu i pokonał lidera Bullet Clubu. Była to bardzo dobra walka, w której mieliśmy większy nacisk na opowiadaną historię w ringu, więc biorąc pod uwagę całokształt panowie nie zawiedli.
Zwycięzca Tetsuya Naito
Moja ocena: **** 1\4*
IWGP Heavyweight Championship Match
Kazuchika Okada vs Kota Ibushi
Przechodzimy więc do wielkiego main eventu pierwszego dnia WK14. Zaczynałem oglądać tę walkę z nadzieję, że zakończy się ona zwycięstwem Koty i przerwaniem hegemonii Okady w NJPW. Kazu zdobył pas IWGP już dawno temu, a jego run był po raz kolejny udany. Ibushi wygrał Climaxa i pewnie pędził w kierunku Wrestle Kingdom, gdzie miało dojść do jego kolejnego, wielkiego tryumfu. To miał być czas Ibushiego, jego wejście na szczyt federacji i naprawdę sądziłem, iż pokona „Rainmakera” w Tokyo Dome, ale to wszystko było złudne. Panowie mierzyli się ze sobą w Climaxie, tam wygrał Kota, który tą wygraną zapewnił sobie awans do finału turnieju. Wczoraj jednak nie miał tyle szczęścia i musiał uznać wyższość Okady. Walka ta była wspaniałym widowiskiem, które oglądałem z ciągłym skupieniem, licząc, że zakończy się ono wygraną Koty. Sporo dobrej historii opowiedzieli w tej walce – mieliśmy kilka efektownych momentów, a także pokaz „Strong Style’u” w wykonaniu „Golden Stara”. W pewnym momencie publika nawet zaczęła buczeć na Kotę, co trochę mnie zdziwiło. Publika była raczej podzielona na dwa sektory, bo jedni skandowali Ibushi, zaś drudzy Okada. Starcie było prowadzone w stonowanym tempie, choć ze zrywami w pewnych częściach walki. Sama końcówka toczyła się na najwyższych obrotach, gdzie to panowie poszli już na całość. „Kick out’y” po 2 „Rainmakerach”, kiedy to miałem pewność, że Ibushi ulegnie a tutaj jednak poderwał barki. Szkoda, że skończyło się to taką dewastacją Koty i jego porażką. Chyba nie jest mu pisane bycie główną gwiazdą New Japan Pro Wrestling.
Zwycięzca: Kazuchika Okada
Moja ocena: **** 3\4*