Retro Opinia – WrestleMania 26

0

W związku w tym, że jesteśmy w trakcie drogi do WrestleManii 35 postanowiłam zrobić serię pt. „Retro Opinia”, w której to będę pisał o wybranych przeze mnie WM’kach. Co tydzień na stronie pojawiać się będzie tego typu wpis, gdzie tradycyjnie omówię walki i je subiektywnie ocenie. Na pierwszy ogień idzie WrestleMania 26, która odbyła 9 marca 2010 roku, czyli prawie 9 lat temu. Karta walk była ciekawie obsadzona, bo odbyły się takie starcia jak: John Cena vs Batista, Edge vs Chris Jericho czy pamiętny „Career vs Streak Match” pomiędzy Undertakerem i Shawnem Michaelsem. Była to druga WM’ka, którą obejrzałem w całości i do dziś uważam ją za jedną z lepszych edycji. Tak więc tradycyjnie zapraszam was do mojej opinii, w której to subiektywnie ocenię każdą z walk. Życzę miłego czytania!


Unified WWE Tag Team Championship Match

ShoMiz (Big Show & The Miz) vs John Morisson & R-Truth

Openerem gali był pojedynek, w którym to na szali znalazły się zunifikowane pasy tag teamowe. Broniący nich The Miz i Big Show zmierzyli się z dwójką przyjaciół, czyli Morissonem i Truthem. Starcie dosyć krótkie i większych emocji tam nie było. Dostaliśmy kilka minut starań pretendentów, którzy próbowali przeciwstawić się mistrzom. Pamiętam, że mocno wtedy kibicowałem Johnowi i obecnemu mistrzowi US, a gdy przegrali byłem mega zły na Miza, który to przyczynił się w nieczysty sposób do zwycięstwa swojej drużyny. Wtedy jeszcze nie do końca wiedziałem, jak funkcjonuje pro wrestling, więc moja złość na Mike’a była zrozumiała. Spoko meczyk, ale nic poza tym. Idealna walka na rozpoczęcie show.

Zwycięzcy: ShoMiz (Big Show & The Miz)

Moja ocena: ** 1\2*


Triple Threat Match

Randy Orton vs Cody Rhodes vs Ted DiBiase Jr.

Każdy chyba pamięta ugrupowanie „Legacy”, które to było pod przewodnictwem Randy’ego Ortona. W 2010 roku w okresie „RTWM” dochodziło między nimi do zgrzytów, które ostatecznie doprowadziły do ich pojedynku na najwspanialszej ze scen. Z tej trójki w WWE możemy obecnie oglądać jedynie „Vipera”, bo Cody jak i Ted od dawna nie są już pracownikami federacji. Walka wypadła przyzwoicie i oglądaliśmy miły dla oka Triple Threat. Rhodes i DiBiase przez dłuższy czas ze sobą współpracowali, co dało im przewagę na „Legend Killerem. Jednak każda współpraca kiedyś dobiega końca, a zwłaszcza w takich pojedynkach, gdzie wygrać może tylko jeden. Panowie zaczęli więc walczyć ze sobą, to wykorzystał Orton i rozpoczął swoją drogę do tryumfu. Mieliśmy tu dobrze opowiedzianą historię, dosyć emocjonujący meczyk + dobre wypromowanie solowych postaci byłych partnerów Randalla. Zwycięzca mógł być tylko jeden, a mowa tu oczywiście o byłym mistrzu WWE, który po akcji „RKO” odliczył Teda.

Zwycięzca: Randy Orton

Moja ocena: *** 


Money In The Bank Ladder Match

Christian vs Shelton Benjamin vs Jack Swagger vs Drew McIntyre vs Kane vs Kofi Kingston vs Evan Bourne vs Matt Hardy vs Dolph Ziggler vs MVP

Kolejny w historii WM’ek „Ladder Match”, którego stawką była walizka z kontraktem na walkę o jeden z głównych pasów mistrzowskich. Skład tego meczu był mocarny, bo mogliśmy oglądać takie persony jak Kane, Kofi Kingston, Dolph Ziggler czy Christian. Walka stała na wysokim poziomie oraz była pełna efektownych spotów. Obecność Kofiego czy Evana mogła zwiastować, że dojdzie do czegoś niesamowitego z ich udziałem. Bourne wykonał „Moonsault” z szczytu drabiny, a Kingstona zapamiętałem ze względu na spot, w którym to wziął dwie części drabiny i użył ich jako szczudeł, aby ściągnąć walizkę. Tacy wrestlerzy jak McIntyre czy Hardy byli tu słabo zabookowani i robili za tło, choć przed WM’ką toczyli ze sobą feud.”Kapitan Charyzma” i Shelton to przedstawiciele ECW, które miesiąc przed największą galą zostało wycofane z emisji. Jak to bywa w przypadku Benjamina znów wykonał on ryzykowany spocik z stalowej drabiny, która ustawiona była poza kwadratowym pierścieniem. Poważnymi kandydatami do zwycięstwa byli Kane, Ziggler i Swagger, który to okazał się być „czarnym koniem” tej walki. Pojedynek był rozplanowany w bardzo dobry sposób, bo było wszystko co powinno się znaleźć w takich meczach. Spoty, szybka akcja, emocje i teoretycznie niespodziewany zwycięzca. Jack  i Kane toczyli bój na drabinie, wtedy bylem pewny, że to „Big Red Monster” wygra kontrakt. Jednak to „All American American” opuścił Arizonę jako wielki zwycięzca.

Zwycięzca: Jack Swagger

Moja ocena: *** 3\4*


Singles Match

Triple H vs Sheamus

Po niezłym feudzie, który trwał już jakiś czas, panowie spotkali się na WrestleManii, aby wyrównać swoje porachunki. Ta walka naprawdę bardzo mi się podobała, bo oglądaliśmy brutalny, niezwykle szybki jak na tego typu zawodników mecz, w którym pełno było near falli. Ringowo starcie przerosło oczekiwania fanów, bo spodziewano się raczej wolnej potyczki. Jak dla mnie jeden z lepszych pojedynków Irlandczyka w federacji. Mocno zabookwano tu Sheamusa, który miał większą inicjatywę w walce i to on był bliżej wygranej. Kilka „Brogue Kicków” czy nawet „Celtic Cross” nie zatrzymały „Cerebral Assassina” w drodze ku zwycięstwu. Końcówka starcia obfitowała w szybki zwrot akcji, a emocji nie brakowało. Spodziewałem się wygranej będącego wtedy na fali Sheamusa, a i jego booking wskazywał, że to on wygra. Jednak to Hunter okazał się być tryumfatorem tego meczu i po jednym z wielu „Pedigree” przypiął Celtyckiego Wojownika.

Zwycięzca: Triple H

Moja ocena: *** 1\4*


Singles Match

CM Punk vs Rey Mysterio

Pierwsza walka Punka, którą oceniam. Było to krótkie sześciominutowe starcie, które jakoś nie porwało, a dlaczego? no bo panowie dostali zdecydowanie za mało czasu. Szybkie rozpoczęcie, kilka minut akcji, próby pomocy ze strony „SES” i koniec. Tak oto w pigułce wyglądał ten pojedynek. Bardzo czekałem na tą walkę, ale jak widać oczekiwanie na dobre show skończyło się na oczekiwaniu, bo walka wypadła słabo. Rey wygrał po aplikacji „619”, które to także wcześniej wykonał na Gallowsie. Ciekaw jestem, jak wtedy community wrestligowe zareagowało na rozstrzygnięcie i poziom tej walki. Teraz zerknąłem jaką ocenę tej walce przyznał Dave Meltzer, no i powiem wam, że mnie zaskoczył bo panowie dostali 3 gwiazdki. Jak widać już wtedy wystawiał on kontrowersyjne oceny.

Zwycięzca: Rey Mysterio

Moja ocena: ** 


No Holds Barred Lumberjack Match

Bret Hart vs Mr. McMahon

Walka, która była dla mnie wielką męczarnią do oglądania. Dwóch starszych panów jeden po 50, zaś drugi po 60 stają ze sobą w ringu Czy to mogło wypalić? zdecydowanie nie! Bret wrócił do WWE po kilkuletniej przerwie, a Mr. McMahon nie był nigdy pełnoetatowym wrestlerem, co więcej był już w takim wieku, który nie pozwalał mu na zbyt wiele. Na szczęście oszczędzono nam jakiejś długiej batalii, tylko po jedenastu minutach zakończono to starcie. Był to mecz „No Holds Barred”, ale bardziej to było obijanie się nawzajem krzesłem + udział „Hart Dynasty”, którzy mieli swój spory udział, gdyż też dołożyli prezesowi World Wrestling Entertainment. Walka prowadzona była w „ślimaczym” tempie, czego można było się spodziewać. Ciekawe to nie było, a ja czekałem tylko na to, aż walka dobiegnie końca.

Zwycięzca: Bret Hart

Moja ocena: *


World Heavyweight Championship Match

Chris Jericho vs Edge

Po powrocie i zwycięstwie Royal Rumble Matchu Edge postanowił, że na WrestleManii zawalczy o pas WHC, który był w posiadaniu Chrisa Jericho. Panowie spotkali się w klasycznym singles matchu i stworzyli solidny pojedynek. Wszyscy spodziewali się tego, iż „Oportunista” zdobędzie złoto na WM’ce, choć tak się ostatecznie nie stało. Pojedynek był naprawdę niezły, a panowie postarali się, aby emocji nie brakowało. Mieliśmy ciągłą akcje bez żadnych postojów oraz czysto techniczną walkę. Jericho robił wszystko, aby pokonać „Rated R’a”, a ten przeciwstawiał się swemu rodakowi. Kanadyjczycy w późniejszej części walki przenieśli się poza ring, gdzie doszło do scen „dantejskich”, kiedy to Edge próbował wykonać „Speara” na rywalu, który stał na stole komentatorski. Niestety sam się poturbował na tyle, że jego szanse na wygraną zmalały. Chris wykorzystał „Big Golden Belt” do tego, by wykończyć rywala. Zdziwiłem się, gdy Edge kickoutował po uderzeniu pasem, to jednak było początkiem końca Kanadyjczyka. Późniejszy „Codebreaker” był ostatnią akcją w tej walce, a „Y2J” obronił mistrzostwo.

Zwycięzca: Chris Jericho

Moja ocena: *** 1\2*


10-Diva Tag Team Match

Alicia Fox & Layla & Maryse & Michelle McCool & Vickie Guerrero vs Beth Phoenix & Eve Torres & Gail Kim & Kelly Kelly & Mickie James

Gdzie były wtedy kobiety w karcie WM’ki, a gdzie są teraz! jest to spora różnica, która pokazuje jak zmieniło się postrzeganie kobiecego wrestlingu oraz to jaki progres przeszły panie. Walka ta była „żartem” i przerwą na wyjście do toalety. Trwało to krótko i chyba nawet same wejścia były dłuższe niż ten mecz. Słaba walka, która mogłaby równie dobrze się nie odbyć, a nikt nie odczułby jej braku. Wygrała pierwsza z drużyn, czyli Team mistrzyni „Women’s” Michelle McCool.

Zwyciężczynie: Alicia Fox & Layla & Maryse & Michelle McCool & Vickie Guerrero

Moja ocena: brak oceny


WWE Championship Match

Batista vs John Cena

John Cena obronił pas w Elimination Chamber Matchu, ale po walce Vince ogłosił kolejny mecz, w którym to Dave pokonał lidera „Cenation”. Tak oto doszło do ich późniejszego feudu i ogłoszenia walki na WrestleManii. Walka ta miała swoje „dobre jak i „złe” momenty, bo zarówno oglądaliśmy ciekawy walką z emocjami, to z drugiej strony zwalnianie tempa i walka w parterze mi się nie podobała. Byłem wtedy mega fanem Jasia i mocno mu markowałem! Cena był wtedy u szczytu formy i jasne było, że WWE z pewnością będzie chciało mu dać kolejny run z pasem. Było kilka fajnych momentów, gdzie John wracał do walki, po tym jak Batista nad nim dominował. Końcówka walki to pogoń Ceny, near falle Batisty i „STF”, które doprowadziło mistrza do poddania. To starcie jakoś mi nie podeszło, ale uważam że był to co-main event godny „najwspanialszej ze scen”.

Zwycięzca: John Cena

Moja ocena: *** 1\4*


Career vs Streak Match

Shawn Michaels vs The Undertaker

Walka, która przeszła do historii, jako jeden z najlepszych meczy na WrestleManii, a także ostatnia walka HBK’a w roli pro wrestlera (jak wiemy, nie była ona do końca ostatnia). Dla mnie bardzo sentymentalna walka, do której często wracam, bo to ostatni pojedynek jednego z moich ulubieńców w tamtych czasach. Feud obu panów trwał praktycznie od czasu RTWM do WM’ki 25, gdzie to zmierzyli się rok wcześniej. Tym razem Shawn postanowił postawić na szali swoją karierę, bo tylko pod takim warunkiem „Zmarły” zgodził się na odbycie tej walki. Ten pojedynek, to kwintesencja i piękno wrestlingu! Kapitalne starcie pod względem storytellingu, który był tu najważniejszym aspektem oraz pod względem ringowym. Starcie stało na najwyższym poziomie z którego te dwie legendy nie zeszły do końca. Niesamowite near falle po „Sweet Chin Music” i Tombstone’ach, które przyprawiały o ciarki, czy spoty takie jak m.in „Tombstone” poza ringiem czy epicki „Moonsault” nas stół komentatorski, którego wykonał Michaels. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje, tak o to można określić końcowe minuty tego starcia. Gdy Taker wykonał ten „Tombstone” z wyskoku, pewne było, iż kariera Shawna za 3 sekundy dobiegnie końca. Tak się stało i ten moment wycisnął ze mnie kilka łez. Był to jeden z najpiękniejszych main eventów WrestleManii w historii oraz starcie, które jest bliskie mojemu sercu.

Zwycięzca: The Undertaker

Moja ocena: *****