21 maja 2021 roku Jon Moxley ogłosił na swoim Twitterze wydanie własnej książki. Tytuł samej autobiografii jest bardzo prosty, po prostu ,,MOX”. Premiera miała miejsce 2 listopada 2021 roku. A w Polsce ukazała się w lutym tego roku.

Tak naprawdę, już od momentu, gdy dowiedziałem się, że taka książka wyjdzie, wiedziałem, że będą, chciał ją przeczytać. Odkąd zacząłem oglądać WWE, bardzo polubiłem, wówczas jeszcze Amborse’a. Jak i też ogólnie wszystkich członków The Shield. A po rozpadzie grupy i feudzie z Sethem Rollinsem, Dean szybko stał się jednym z moim ulubionych zawodników.

We’re the good guys

Jest to zdanie, które w całej książce przewija się dosyć często. Zresztą nawet pierwszy rozdział jest tak zatytułowany (oczywiście nie licząc prologu). A sam Moxley użył tego zdania także w jednym ze swoich prom podczas odcinka Dynamite z listopada 2020 roku. Ogólnie właśnie to promo przytoczone jest na początku w całości. Co jest zapowiedzią opowieści o ojcu Jona, która pokazuje, jak wiele on dla niego znaczył w czasach młodości. Również to zdanie stało się czymś w rodzaju motta życiowego dla Moxa. Jak sam pisał: ,,Te słowa pokazują mi zawsze, którą drogę obrać”.

Chronologia?

Od razu można też ujrzeć, że Moxley nie przedstawiał wydarzeń w sposób chronologiczny. Tak jak w większości autobiografii. Oczywiście, można było się dowiedzieć sporo o jego dzieciństwie, latach młodości, itp. Tak, jak w przypadku wyżej przytoczonej historii o jego ojcu. Czy też, chociażby, gdy poruszył swoje dorastanie w Piccadilly, Cincinnati, Ohio. Opowiadając o kłótniach, bójkach z rówieśnikami oraz ucieczkach ze szkoły. A także co znaczyło pochodzenie akurat z tej części Cincinnati, uważanej przez wielu za tą gorszą. Nie ukrywam, że ten fragment był dla mnie bardzo ciekawy, ponieważ można było się dowiedzieć o Jonie czegoś nowego, o czym raczej wcześniej niewiele osób wiedziało.

Niemniej właśnie takie fragmenty porozrzucane są przez całą książkę. Rozdzielają je jakieś inne historie, czy krótkie przerywniki. W jednym rozdziale Mox potrafił opisywać początki The Shield, a zaraz potem przejść do czasów przed debiutem w AEW. Przez co czasem można się pogubić, o jakim okresie Moxley opowiada. Tym bardziej, gdy dotyczą wczesnego etapu jego kariery. Choć oczywiście są także rozdziały, które bezpośrednio wynikają z siebie, np. pobyt Jona w CZW.

Różne przerywniki

Tak jak pisałem wyżej, pomiędzy rozdziałami pojawiają się krótkie przerywniki. Najczęstszymi są fragmenty zatytułowane ,,Spin it up” oraz ,,Flick pick”, w trakcie, których Moxley przedstawia swoje ulubione albumy muzyczne i filmy. Może nie odmienią one waszego życia, jednak dla mnie to było coś ciekawego. Przez co jeszcze bardziej czuło się, że to on napisał tę książkę. A recenzja filmu „Jurassic Park”? Top.

Oprócz tego kilka rozdziałów poświęconych jest jego ulubionym miejscom na podróż. Pojawiają się także wstawki ,,Joke Claudio told me”, gdzie po prostu przeczytać można jakiś żart. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale czasem można się nawet uśmiechnąć.

Natomiast najważniejszym przerywnikiem były według mnie porady życiowe Moxa. Można się między innymi dowiedzieć, jak zrobić idealną kanapkę. Naprawdę, 4 strony opisują krok po kroku, jak coś takiego przygotować. A gdyby ktoś dalej nie wiedział, są nawet rysunki.

Kariera wrestlera

Oczywiście nie mogło także zabraknąć jego przygody z wrestlingiem. Czyli coś, co raczej wszystkich interesuje najbardziej. A przynajmniej mnie interesowało. Opisał swoje początki w branży, czyli jak poznał Lesa Thatchera i Cody’ego Hawka i zaczynał w ich szkole wrestlingowej, gdzie rozpoczął treningi, a później występował w Heartland Wrestling Association (HWA). Przedstawił również swoje występy na scenie niezależnej, w takich federacjach jak chociażby Dragon Gate USA, czy wspomniane już CZW, gdzie uświadomił sobie, że uwielbia Death Matche.

Nie brakuje również podpisania przez Moxa kontraktu z Florida Championship Wrestling (FCW), gdzie prowadził rywalizacje między innymi z Sethem Rollinsem oraz Williamem Regalem. Moxley opisał także, jak powstało The Shield. Coś co mnie najbardziej interesowało zanim zacząłem czytać książkę. Też ze względu na to, że chciałem poznać tą opowieść z jego perspektywy. Najlepszym fragmentem była historia o jednym z pierwszych prom tej grupy. Dosyć śmieszna, tak w skrócie pisząc.

Sądząc po wielu wywiadach Moxa po odejściu z WWE, oczywiste jest to, że pojawiły się rozdziały poświęcone temu. Choć będąc szczerym, myślałem, że będzie to dłużej opisane i w nieco innym stylu. Oczywiście, było trochę narzekań na jego booking w WWE. Jednak bardziej wynikało to z frustracji, jaką przeżywał w tamtym okresie. Na pewno nie było to w takim samym stylu, w którym wypowiadał się podczas Talk is Jericho w 2019 roku. Ponieważ pojawiło się też trochę pozytywnych wspomnieć Jona z WWE. Co też specjalnie dziwić nie może.

Kolejnymi ciekawymi fragmentami były już te po odejściu z WWE. Udział Moxa w G1 Climax, nerwy przed debiutem na Double or Nothing, to niektóre z rzeczy opisanych. Nie mogło oczywiście zabraknąć słynnego wydarzenia z gali Revolution w 2021, czy też rywalizacji o AEW World Championship, gdy jego przeciwnikiem był Brodie Lee, któremu Mox poświęcił także cały rozdział, będący najpiękniejszym w całej książce.

Czy Brodie Lee jest zadowolony ze swojej pozycji w AEW?, Informacje odnośnie Stadium Stampede Matchu

Jeśli chodzi o całą książkę, mi się bardzo podobała. Może dlatego, że Moxley to jeden z moich ulubionych zawodników. Jednak naprawdę jest to dobra, w pewnym sensie też oryginalna autobiografia. Dużą zaletą na pewno jest humor Jona, ponieważ większość historii została opowiedziana w ciekawy sposób. Dodatkowo tak jak pisałem wcześniej, czuć, że to on jest autorem, co w przypadku autobiografii nie zawsze się zdarza. Choć też oczywiście nie mogę powiedzieć, że „MOX” jest pozbawiona wad, bo tak też nie jest. Niektóre historie zostały przedstawione dość skrótowo, co może komuś przeszkadzać.

Mimo wszystko, gdyby ktoś się zastanawiał, czy warto przeczytać tę książkę, to osobiście bardzo ją polecam. Dla niektórych problem może stanowić język, ponieważ została ona wydana tylko po angielsku, bez polskiego tłumaczenia. Jednak wydaje mi się, że znając podstawy angielskiego, można zrozumieć większość z kontekstu całego zdania. Więc reasumując, zdecydowanie warto przeczytać autobiografię Jona Moxleya.