G1 Climax 30 Dzień 12 – Opinia

Czy to był dzień, w którym poznaliśmy pierwszego finalistę G1 Climax 30? Wszystko na to wskazuje, bo Tetsuya Naito zrobił ogromny krok w tym kierunku. Nadal jednak toczy się pogoń za mistrzem IWGP Heavyweight i Intercontinental. Za plecami ma EVILA, SANADĘ, którzy nie odpuszczają i do samego końca będą w grze o zwycięstwo. Dzisiejszy dzień niektórym zamknął szanse na sukces w bloku, a niektórym je wydłużył.
B Block Tournament Match
Hirooki Goto vs YOSHI-HASHI
YOSHI-HASHI to trochę lepsza wersja Yujiro Takahashi’ego, który w swoim bloku przegrywa wszystkie pojedynki. YOSHI odniósł już zwycięstwo i daje dobre walki, więc w Climaxie wypada całkiem OK. W starciu z Goto nie był na straconej pozycji i miał spore szanse na wygraną z Hirookim. Obaj panowie nie liczą się w walce o zwycięstwo w bloku, ale ich celem jest zakończenie rywalizacji, na jak najwyższym miejscu. W mojej ocenie była to solidna walka, w której obaj zaprezentowali się bardzo dobrze. Bez zbędnego zamulania kontynuowali starcie w dynamicznym tempie. Przewagę miał Goto, aczkolwiek Headhunter próbował dotrzymać kroku swojemu oponentowi. Prawdę mówiąc, nie obchodził mnie rezultat tej walki, ale zwycięstwo YOSHIEGO zawsze przyjąłbym cieple. Wygrał Hirooki, po wykonaniu GTR i dołożył kolejne oczka na swoje konto.
Zwycięzca: Hirooki Goto
Moja ocena: ***
B Block Tournament Match
Toru Yano vs Zack Sabre Jr.
Toru Yano wyczerpał już limit szczęścia w tegorocznym Climaxie. Po zwycięstwach w EVILEM, Taną i SANADĄ – przyszedł czas posuchy i powrót porażek naszego japońskiego komedianta. 6 punktów to wystarczająco dobry wynik i głupotą byłyby jego kolejne zwycięstwa. Zack Sabre wprowadził Yano w wir akcji submissonowych i wyoutował jego słabości – przeważał wykorzystując dźwignie, by go osłabić. Toru ciężko pokonać poprzez pin, więc Brytyjczyk skoncentrował się na wykorzystaniu swoich największych atrybutów, co zaowocowało poddaniem Yano i wygraną.
Zwycięzca: Zack Sabre Jr.
Moja ocena: ** 1/2*
B Block Tournament Match
SANADA vs KENTA
Cold Skull się nie zatrzymuje. W pojedynku z KENTĄ obaj mieli równe szanse na zwycięstwo, ale to za SANADĄ przemawiało więcej argumentów. Turniej zaczął bardzo słabo i rozkręca się z dnia na dzień. Pewne jest, że on i EVIL są głównymi faworytami do powstrzymania Tetsuyi Naito. KENTA zaprzepaścił już swoją szansę na sukces i walczy jedynie o dobre miejsce na koniec rywalizacji. Pojedynek reprezentanta Bullet Club z reprezentantem Los Ingobernables de Japon był całkiem interesujący. KENTA mógł być tym, który zakończy marzenia SANADY i pozbawi go szansy na zwycięstwo w bloku. Mimo wysokiej stawki, pojedynek toczył się w spokojnym tempie i obyło się bez mocniejszych spotów. KENTA, jak ma to w zwyczaju, wyprowadzał sporą ilość strikeingowych kopnięć oraz stiffowych uderzeń. Do pomocy miał jeszcze swoją walizkę, ale tym razem z niej nie skorzystał. SANADA walczył, dążył i próbował – najważniejsze było zwycięstwo i zdobycie kolejnych punktów. Udało się mu wygrać, choć końcówka walki nie wskazywała, że to SANADA zwycięży w tym starciu.
Zwycięzca: SANADA
Moja ocena: *** 1/4*
B Block Tournament Match
Juice Robinson vs Tetsuya Naito
Nie będę zdziwiony, jeżeli to Tetsuya Naito wygra blok B. Jest mistrzem IWGP Heavyweight i Intercontinental i nie tak dawno rozpoczął się jego title reign, co za tym idzie, musi być w głównym obrazku Climaxa. Zwycięstwo w całym turnieju też jest prawdopodobne – w takim przypadku wybrałbym sobie rywala na Wrestle Kingdom. Uważam jednak, że ostanie dwa pojedynki przegra i w tabeli przeskoczy go SANADA. 12 dnia rywalem Naito był Juice Robinson, który zalicza całkiem udany występ w G1 i ma za sobą kilka bardzo dobrych pojedynków. Tetsuya ma u mnie najwyższą średnią ocen za walki – przy okazji trwają one przeważnie ponad 20 minut. Z Juicem zakończyli mecz po 25 minutach i 23 sekundach – bardzo wyrównana oraz emocjonalna potyczka. Robinson underdog, próbujący zatrzymać wielkiego czempiona – Tetsuya zaś pewny siebie mistrz, którego celem jest pewne zwycięstwo i utrzymanie pozycji lidera w Climaxie. Juice Robinson pokonujący Naito? To nie miało prawa się wydarzyć. Stwarzano oczywiście pozory, że Juice może wygrać z Tetsuyą i było wiele momentów, gdzie chłopak Toni Storm ociera się o zwycięstwo, lecz zawsze Naito podrywał barki i zabierał nadzieję Juice’a na sukces w tej walce. 3 RAZY! Tyle razy Naito musiał wykonać Destino, aby pokonać Robinson, co jest raczej rzadko spotykane w pojedynkach z udziałem lidera Los Ingobernables de Japon.
Zwycięzca: Tetsuya Naito
Moja ocena: ****
B Block Tournament Match
Hiroshi Tanahashi vs EVIL
Walki EVILA zaczynają być coraz bardziej przewidywalne. Za każdym razem, gdy oglądasz jego pojedynek, wiesz że zaraz do ringu wparuje Dick Togo, EVIL uderzy rywala w krocze i wykona Everything is EVIL, po którym zakończy pojedynek. W starciu z Tanahashim był oczywiście grany taki scenariusz i nie robi to już na mnie żadnego wrażenia. Zajeżdża monotonią i oklepanym do granic możliwości bookingiem. Walka była dobra i dużo fajnych rzeczy się w niej działo, aczkolwiek nie jarają mnie ingerencje Togo w kluczowych momentach starcia, które wypływają na rezultat walki. Hiroshi ma już EVILA przygotowanego do wykończenia, a tutaj nagle Dick strąca go z narożnika. EVIL wstaje i wykonuje mu Superplex – chwilę później dokłada Everything is EVIL mamy po walce. King of Darkness w następnej kolejce stanie do walki z liderem bloku, Tetsuyą Naito. Będzie to ich trzeci pojedynek w tym roku – tym razem na szali znajdzie się pierwsze miejsce w bloku B. Oczywiście w grze jest jeszcze SANADA, ale on ma trudniejszą przeprawę i musi liczyć na dwie porażki Naito oraz obowiązkowo musi zdobyć 4 punkty, by trafić do wielkiego finału.
Zwycięzca: EVIL
Moja ocena: *** 3/4*