WWE Survivor Series 2018 – Opinia
Za nami szalony weekend z wrestlingiem! oczywiście zaserwowany przez największą federacje wrestlingu na świecie, czyli WWE. Po sukcesie TakeOver i kolejnej wspaniałej gali żółtego brandu z dobrym nastawieniem podchodziłem do Survivor Series 2018. Tegoroczna bitwa brandów wypadła bardzo dobrze, szczerze mówiąc spodziewałem się gorszej gali. Pod względem ringowym pojedynki wypadły solidnie, a zdarzyły się nawet świetne potyczki. Z drugiej strony booking pozostawiał wiele do życzenia i niektóre wydarzenia były dosyć dziwne. RAW wygrało 6-0, co dla mnie było ogromnym zaskoczeniem, ale i głupotą WWE. SmackDown zostało potraktowane, jak nic nieznaczące show i federacja wyraźnie nam to pokazała. Show moim zdaniem skradły Charlotte i Ronda, które to stworzyły świetny pojedynek a to, co stało się po walce było czymś niesamowitym. Main eventem był mecz pomiędzy mistrzami Universal i WWE, w którym to skazywany na szybką porażkę Daniel Bryan zmierzył się z Brockiem Lesnarem. Tak więc nie będę już przedłużał i zaproszę was do mojej tradycyjnej opinii, w której to subiektywnie ocenię każdą z walk. Życzę miłej lekturki!
20 Man Tag Team Elimination Match
Team RAW (Bobby Roode & Chad Gable & The Revival & B-Team & Lince Dorado & Kalisto & The Asencsion) vs Team SmackDown (The Usos & The New Day (Big E & Xavier Woods) & Sanity (Eric Young & Killian Dain) & The Colons)
Jak na kick off, to było to dość dobre starcie. W pierwszej części walki dostaliśmy kilka „botchy” od Lucha House Party a także szybkie eliminacje, bo z walki momentalnie wylecieli Colonowie ich los podzielili Sanity i The Club. Szkoda, że takie ekipy tak szybko pożegnały się z walką. Biedny Karl Anderson przychodząc do WWE myślał o wielkiej karierze, rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. Mogliśmy tez obejrzeć „mały” spotfest, w którym największy udział mieli Gable i Roode i również bracia Uso. Tak naprawdę największe emocje czekały na nas w końcówce, gdzie to ostatnimi tag teamami w walce zostali Revival i Usosi. W ciągu paru minut skleili oni ładny pojedynek, który przypomniał mi jak dobrym teamem są The Revival. Jedyny minus, to porażka Scotta i Dasha w konfrontacji z Usosami, ale tak miało być skoro SmackDown miało dostać potem takie lanie.
Zwycięzcy: Team SmackDown (The Usos & The New Day (Big E & Xavier Woods) & Sanity (Eric Young & Killian Dain) & The Colons
Moja ocena: ***
10 Women’s Tag Team Elimination Match
Team RAW (Mickie James & Nia Jax & Tamina & Sasha Banks & Bayley) vs Team SmackDown (Asuka & Carmella & Naomi & Mandy Rose & Sonya Deville)
Przed walką ogłoszono, że z powodu bójki na zapleczu z ekipy RAW wylatują Natalya i Ruby, ich miejsca zajęły Sasha Banks i Bayley. Walka ta nie wzbudzała we mnie zadnych emocji i tylko czekałem, aż dobiegnie ona końca. Było kilka fajnych momentów jak ten, w którym kobiety z SD wszystkie razem zaatakowały Nia Jax (BOO) czy chwila walki Sashy z Asuką, która wyglądała bardzo dobrze. Szczerze mówiąc, to te kilka minut byłych mistrzyń NXT było ciekawsze niż cały ten pojedynek. Końcówka do zapomnienia! Asuka po raz kolejny jest podkładana i to komu? samej Nia Jax eh żałosne to jest. Walka ustawiona pod Jax, aby ta pod promowała siebie i zebrała jeszcze większy heat.
Zwyciężczynie: Team RAW (Mickie James & Nia Jax & Tamina & Sasha Banks & Bayley)
Moja ocena: ** 3\4*
Singles Match
Shinsuke Nakamura vs Seth Rollins
Kolejny „Dream Match”, który serwuje nam WWE w tym roku czy udany? moim zdaniem tak. Pomijając fakt, że Nakamura wystąpił w tym niebieskim stroju, który wyglądał jak piżama to był to bardzo dobry pojedynek. Walka z początku toczona była w spokojnym tempie i kogoś to mogło przynudzać, ale mi to nie przeszkadzało. Obawiałem się tego, że panowie mogą dostać zbyt mało czasu i wyjdzie coś w stylu Styles vs Nakamura z WrestleManii, kiedy to czas zabił tamtą walkę. Walczyli oni jednak ponad 21 minut, co w zupełności im wystarczyło. Shinsuke w końcu się odblokował i momentami czułem, że jest to ten Nakamura z czasów NXT. Walka mnie mocno wciągnęła i świetnie się bawiłem ją oglądając. Jedna z lepszych walk Japończyka w main rosterze, a może nawet najlepsza. Jest między nimi chemia w ringu i było to widoczne podczas ich starcia niejednokrotnie. Strong Style, ładne kontry, m.in ta z przejściem do „Armbaru” Shinsuke oraz near falle budowały emocje w tej walce. Należy też pochwalić za końcówkę, bo była ona niezwykle dynamiczna i efektowna.
Zwycięzca: Seth Rollins
Moja ocena: ****
Tag Team Match
AOP vs The Bar
Posikany Drake Maverick to jedyny moment, który zapamiętałem z tej walki. Ciekawi mnie to, kto wpadł na ten śmieszny i zarazem żałosny pomysł? pewnie mądrzy ludzi z Creative Teamu WWE. Pojedynek trwał krótko i prowadził do wspominanego wcześniej momentu. Jedynym plusem tej walki jest to, że Autorzy to wygrali. Walka do zapomnienia, bo nie było tu nic godnego uwagi.
Zwycięzcy: AOP
Moja ocena: * 1\2*
Cruiserweight Championship Match
Buddy Murphy vs Mustafa Ali
Niesamowite tempo, skoki, pełna dynamiki walka, near falle, kontry i niezwykle spoty, to wszystko znalazło się w tym starciu. Zawsze imponowała mi ta szybkość u Murphy’ego i to z jaką dokładnością i dynamiką wykonuje swoje akcje! tu znowu to robił i razem z Alim dali kapitalne show. Panowie odwalili kawał dobrej roboty w kwadratowym pierścieniu. Warto dodać, że walczyli oni zaledwie 12 minut, co pokazuje jakimi wrestlerami są obaj panowie. Spoty! ich zabraknąć nie mogło, bo to kwintesencja walk cruiserów. Pięknie wyglądała sytuacja, w której to Buddy zepchnął Mustafę poza ring, a ten uderzył w barykadę. Super walka ze świetnym finishem i zwycięzca odpowiedni, choć nie obraziłbym się jakby to Ali został nowym champem. Trochę było to za krótkie i miałem mały niedosyt.
Zwycięzca: Buddy Murphy
Moja ocena: ****
10 Man Tag Team Elimination Match
Team RAW (Braun Strowman & Drew McIntyre & Dolph Ziggler & Finn Balor & Bobby Lashley) vs Team SmackDown (Shane McMahon & The Miz & Rey Mysterio & Samoa Joe & Jeff Hardy)
Na początku walki „zamordowano” Samoa Joe, który udziału w walce nie miał żadnego. Z prawdziwego „destroyera” zrobiono z niego manekina, który pada po jednym ciosie. Dobrze chociaż, że wyeliminował go taki Drew a nie ktoś pokroju Balora. Walka ta nie wywoływała u mnie jakiegoś większego „hype’u” był to zwykły eliminacyjny tag team match i tyle. Po drugie podbudowa tej walki była słaba, ba prawie wcale jej nie było. SmackDown zostało pożarte i zdominowane przez czerwony brand. Shane znów skoczył, co jest już standardem w jego walkach, dodatkowo znowu upokorzył Dolpha eliminując go z meczu. Mocno podbudowano Drew z czego jestem zadowolony, bo chłop jest na fali i trzeba na niego stawiać. 2 rok z rzędu zobaczyliśmy mocny booking Strowmana, który to wyeliminował połowę ekipy SD! i tak jak przed rokiem dał zwycięstwo drużynie RAW. Ostatni dobry Survivor Series Match obejrzeliśmy w 2016, teraz mieliśmy powtórkę z przed roku.
Zwycięzcy: Team RAW (Braun Strowman & Drew McIntyre & Dolph Ziggler & Finn Balor & Bobby Lashley)
Moja ocena: *** 1\4*
Singles Match
Ronda Rousey vs Charlotte Flair
Piękne to było! zarówno walka, jak i wydarzenia po niej. Od samego początku kipiało między obiema paniami, a wściekłość była dosłownie wymalowana na ich twarzach. Jeszcze bardziej dodało to realizmu ich potyczce i pokazano, że jest to „wojna” a nie jakiś zwykły mecz. „Hype” na ten pojedynek był ogromny, mimo że wszyscy fani czekali na walkę Rondy z Becky. Panie od razu po gongu rzuciły się wściekle na siebie i rozpoczęły kapitalną walkę. Nikt tu nie dominował raz jedna przejmowała inicjatywę, aby po czasie druga zaczynała swoją ofensywę. Pięknie wyglądały te przejścia do „armbaru” w wykonaniu Rousey! Ronda zawalczyła swoją najlepszą walkę w karierze i to nie podlega dyskusji. Charlotte została tu zaprezentowana jako ktoś, kto faktycznie może przeciwstawić się mistrzyni kobiet RAW, a nawet ją pokonać. Dyskwalifikacja i wydarzenia po walce to było coś niesamowitego, kto by się spodziewał takiego dzikiego ataku Szarlotki, chyba nikt. Z drugiej strony postać Rondy trochę straciła, bo wcześniej była bookowana na twardzielkę, a tu dostaje taki łomot, którego nawet w UFC nie dostała! trochę słabo. Ronda po całym zajściu została wybuczana, co mnie trochę zdziwiło.
Zwyciężczyni: Ronda Rousey (poprzez dyskwalifikację)
Moja ocena: ****
Singles Match
Brock Lesnar vs Daniel Bryan
Śmiać mi się teraz chce z osób, które twierdziły iż Daniel zostanie zesquashowany i zniszczony przez Brocka. Faktycznie z początku wszystko na to wskazywało, bo Lesnar dominował nad Bryanem i wykonywał mu German Suplexy jeden za drugim. Booking tej walki był zbliżony do tego, co widzieliśmy rok temu podczas walki Brocka z AJ’em. Początkowa dominacja mistrza Universal, a po dłuższym czasie zryw jego rywala i przejęcie przez niego inicjatywy. Daniel został tu bardzo dobrze zabookowany i wcale nie był bez szans. W pewnej chwili na moment uwierzyłem, że Danielson może to wygrać! low blow i „Running Knee” mogły to w sumie zakończyć, ale tak się nie stało. Końcówka należała do Bryana, kiedy to zapiął on „Yes Lock” na Bestii i próbował zmusić go do poddania. Przeczuwałem, że Bork się podniesie i tak też niestety było. F5 z jednej nogi, czy gdzieś już tego nie widzieliśmy? no tak rok temu Brock wykonał identyczną akcję na Stylesie. Walka była pozytywnym zaskoczeniem i znowu wyciągnięto z Lesnara maksimum możliwości.
Zwycięzca: Brock Lesnar
Moja ocena: ****