IMG_20250423_053546

Zdążyłem już ochłonąć po tegorocznej WrestleManii i poukładać sobie w głowie to, czego byliśmy świadkami. Jestem też po obejrzeniu RAW After Mania, które było naprawdę dobre. Wracając do meritum, nie miałem żadnych większych oczekiwań, co do „Najwspanialszej Sceny Ze Wszystkich”.  Droga do największej gali roku mnie nie porwała i nie wytworzyła pożądanego hype’u. Dawniej bywało tak, że słaba RTWM przekładała się na dobrą WMkę. Jak było w tym roku? WWE przygotowało przeciętną kartę walk, ale za to z kilkoma potencjalnymi bangerami. Pierwsza noc miała rozczarowujący początek i emocjonujące zakończenie. W przypadku drugiej mieliśmy wszystko na odwrót.

NOC 1

WWE World Heavyweight Championship Match

GUNTHER (c) vs. Jey Uso

Byłem pogodzony z faktem, że na WrestleManii Jey Uso przejmie tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. Nie było co do tego wątpliwości. Triple H jasno pokazywał nam, że to jego nowy pupil. Nie byłem zwolennikiem „Yeetmana”, który wygrywa Royal Rumble Match i dostaje walkę o mistrzostwo na Manii, ale cóż, to władza dyktuje warunki a nie fani. Nie można krytykować tych decyzji i trzeba siedzieć cicho, nawet jak serwują nam paździerzowaty produkt. Zastanawiałem się, w jaki sposób zabookują tę walkę i czy całkowicie nie zakopią charakternej i brutalnej postaci  „Ringowego Generała”.  Niestety, poszli w tę najgorszą stronę. Po tym, jak przez ostatnie tygodnie GUNHTER odzyskał dawny blask i znowu był agresorem, który nie liczy się z nikim, na WrestleManii wyszedł na totalnie słabego i tchórzliwego czempiona. Pojedynek stał na niezłym poziomie, ale jego finish zabił GUNTHERA, którego do tej pory znaliśmy. Dlaczego się poddał? Przecież w takiej sytuacji można było rozpisać to tak, żeby po prostu odpłynął i pokazał charakter, a nie przy pierwszym poważnym zagrożeniu wywiesił białą flagę, i to po zwykłym Sleeper Holdzie. Kryminał. Na RAW dostaliśmy segment, w którym zaatakował komentatorów. Frustracja spowodowana tym, że sam zakończył własne panowanie? Nie łączą mi się tu kropki. Nie daje rady Uso, a więc zabiera się za bezbronnych gości oo komentarza. Jey dostał swój moment chwały, ale wątpię, że jego title run będzie więcej niż przeciętny.

WWE World Tag Team Championship Match

The War Raiders (Erik & Ivar) (c) vs. The New Day (Kofi Kingston & Xavier Woods)

Ubolewałem nad tym, że świetnie zapowiadający się TLC Match pomiędzy Street Profits, MCMG i DIY nie został dodany do karty WrestleManii, a pozbawiony podbudowy mecz New Day z War Raidersami już tak. WWE wolało wepchać nam do karty starcie, które spokojnie mogło się odbyć na którymś z odcinków Monday Night RAW, tylko dlatego, że trzeba było pokazać przed jego startem płatną reklamę Clash of Clans. Solidny pojedynek drużynowy, do którego nie można mieć zastrzeżeń. New Dayowcy w obecnej formie nie są przekonujący, więc trochę szkoda, że „Wikingowie”  stracili złoto. Liczyłem po cichu, że może pojawi się Big E i uprzykrzy życie dawnym kompanom, ale nie próbowano choć w małym stopniu urozmaicić nam tego widowiska.

Singles Match
Naomi vs. Jade Cargill

Ciekawy feud podkręcił moje zainteresowanie. Naomi w heelowej odsłonie się sprawdziła i dobrze się ją oglądało w trakcie prowadzenia rywalizacji z Jade. Nie mogliśmy oczekiwać, że to będzie jakieś wybitne show w ringu, ale takie, które wypadnie przyzwoicie. Sprawny i dynamiczny styl Naomi vs. nadludzka siła Cargillowej – dało się z takiego połączenia wyrzeźbić coś w miarę interesującego. Jade szła drogą zemsty za atak na parkingu, którego dopuściła się Naomi kilka miesięcy temu, z kolei ona starała się udowodnić, że te czyny były słuszną decyzją. Miały ze sobą dobrą chemię i finalnie udało się im stworzyć oglądalny dla oka mecz. Efektownie wyglądało przekształcenie Electric Chair  na  Powerbomb, a potem wykończenie Naomi akcją Jaded. Cargill musiała wyjść zwycięsko, bo zapewne nie dostaniemy kontynuacji historii między nimi. Gdyby chcieli iść dalej, to Naomi mogłaby wygrać kantem i byłby pretekst na kolejny pojedynek.

WWE United States Championship Match
LA Knight (c) vs. Jacob Fatu

Lubię się pozytywnie zaskoczyć i walka LA Knighta z Jacobem Fatu o US Championship należała do tych pozytywnych wrażeń. Pisałem w zapowiedzi, że wolałem wieloosobówkę, najlepiej z drabinami, w której walczyliby jeszcze tacy zawodnicy jak Nakamura, Andrade i Carmelo. Koniec końców federacja postawiła na mecz singlowy i taką decyzja się obroniła. Knight i Fatu stoczyli płynną walkę, w której nie zabrakło fizycznej batalii i pokazu niezwykłej atletyczności, jaką dysponuje Jacob. Knight miał przed sobą najtrudniejszego rywala z możliwych, więc musiał posunąć się do ekstra ruchów, żeby zachować tytuł. Kontra Moonsaultu na BFT była jednym z nich. Midcardowa scena na SmackDown ma się bardzo dobrze, doskonale zaprezentowała to ta konfrontacja. Jacob Fatu zrobił następny krok w swojej karierze i zasłużenie zgarnął tytuł mistrzowski.

Singles Match
El Grande Americano vs. Rey Fenix

W ostatniej chwili podmieniono Reya Mysterio na Reya Fenixa, bo najsłynniejszy luchador w historii doznał kontuzji. Nie jestem fanem robienia z Chada Gable’a zawodnika z Meksyku. Wszyscy wiemy, że to Gable, a WWE bawi się w zabawę rodem z najgłupszych pomysłów V.K.M. Chad jest zbyt wspaniałym zawodnikiem, aby marnować jego potencjał na storyline’y, w których stopuje się jego karierę. Oczywiście walka z Fenixem dostarczyła i była fajnym przerywnikiem przed najważniejszą częścią gali, ale nic poza tym. Typowy zapychacz do wypełnienia karty.

WWE Women’s Championship Match
Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair

Widziałem sporo opinii, że pojedynek Tiffy i Charlotte wypadł średnio, żeby nie powiedzieć bardzo kiepsko. Oglądając je w akcji nie miałem wrażenia, że to słaba walka, w której nic się nie chce kleić. Było jak z ich feudem, który na początku nie porywał i był usypiający, ale gdy już pozwolono im przekroczyć pewną granicę, wyszły poza skrypt i zapewniły rozrywkę. Jasne, możemy się dopatrzyć, że w niektórych sytuacjach były przestoje, kilka niedociągnięć, ale czy to zmienia obraz całej walki? Absolutnie nie. Ja się bawiłem bardzo dobrze. Tiffany Stratton odegrała rolę tej, która za wszelką cenę chciała pokazać wszystkim fanom, jak i Charlotte, że zasługuje na wszystko, co obecnie dostaje od organizacji. Flair próbowała zabić ten entuzjazm, który napędzał młodą mistrzynię. Było parę świetnych sekwencji, odrobina brutalności, próby poddania Stratton Figure Four Leglockiem, przyspieszanie i zwalnianie tempa w odpowiednich chwilach. Zwycięstwo Tiffy pokazało nam, że to już koniec ery betonowej Charlotte, która zawsze musi wygrywać te prestiżowe walki.

Triple Threat Match
CM Punk vs. Seth Rollins vs. Roman Reigns

Tak właśnie powinny wyglądać pojedynki, które są głównym wydarzeniem WrestleManii. Jeżeli masz w ringu trzy tak wybitne jednostki, nie masz prawa tego zepsuć. Producenci  Triple Threat Matchu, jak i sami zawodnicy biorący w nim udział, wspięli się na wyżyny wrestlingowego rzemiosła. Niezbyt wykorzystano potencjał, jaki drzemał w rywalizacji Punk vs. Rollins vs. Reigns, nie było również stawki w postaci pasa mistrzowskiego. Bardziej wyglądało to na konflikt o względy Paula Heymana.
Finalnie nie miało to znaczenia, bo nadal był tu ładunek emocjonalny i różne historie do opowiedzenia. Na tym można było budować walkę i wydarzenia, które miały miejsce na jej finishu. Cała trójka kapitalnie wdrożyła się w tempo, które sobie narzucili. Nie mieliśmy skupienia uwagi na pojedynczych utarczkach pomiędzy nimi, przez cały czas coś się działo, każdy walczył z każdym. Pod względem ringowym byli na wybitym poziomie. Pokazano to napięcie, które wrzało na linii Reigns-Rollins i Punk-Rollins. Grano na emocjach takimi smaczkami jak Seth namawiający Romana od wykonania wspólnie Powerbombu  CM Punkowi na stół komentatorski. Wprawiano w zachwyt spotem, w którym obejrzeliśmy niesamowitą sekwencję finisherów – GTS na Rollinsie, Spear na Punku, Curb Stomp na Reignsie. Nadszedł czas na moment kulminacyjny, którym okazał się Paul Heyman atakujący swoich podopiecznych low blowem. Opowiedział się po stronie Setha Rollinsa i zszokował publikę zebraną w Las Vegas. Ponownie ujrzeliśmy największego wroga Romana, czyli stalowe krzesło, które trafiło w jego plecy. Triumf Setha i złączenie go z Heymanem to dobry pomysł, ponieważ to odświeży jego postać.

NOC 2

WWE World Women’s Championship Triple Threat Match
IYO SKY (c) vs. Bianca Belair vs Rhea Ripley

Showstealer i kandydat na walkę roku kobiet. W samym WWE na pewno nie dostaniemy lepszej. Ponad 14 minut czystej perfekcji i pokazu najwyższej jakości pro wrestlingu. Kobiece zapasy mają się wspaniale. IYO, Rhea oraz Bianca udowodniły to na WrestleManii. Od samego początku podniosły wysoko poprzeczkę i skakały ponad nią. Zgrywały się ze sobą idealnie. Każda z nich wyszła do ringu z zamiarem przewyższenia swoich oponentek pod względem serwowanego przez siebie show. IYO SKY pokazała najlepsze strony sztuki technicznego i high-flyingowego stylu walki, Rhea Ripley to jak bardzo jest silna i dominująca, a Bianca Belair zwinna i atletyczna. Sprawiły, że ani na chwilę nie oderwałem wzroku od ekranu, bo akcja nie była spowalniana, ciągle w ringu działy się SCENY. Niesamowity performance zaliczyła IYO i to ona najbardziej mnie zachwyciła, ale Rhea i Bianca dzielnie dotrzymywały jej kroku. Niesamowite sekwencje, kontry, zwroty akcji, dramatyzm w końcowej fazie walki. Tym performance’em zapisały się w historii. Takie starcia zostają w pamięci na lata. Do końca każda liczyła się w walce o zwycięstwo. Rhea na chwilę ogłuszyła SKY, weszła w szaloną wymianę ciosów z Biancą, która zakończyła się dla niej potężnym uderzeniem warkoczem i KOD. Myślałem, że Belair skończy z tytułem, a tu niespodziewanie nadleciała  „Genius of the Sky”  i zgarnęła triumfalny pin po wykonaniu firmowego Moonsaulta. Najlepsza walka tegorocznej WMki.

Sin City Street Fight Match
Drew McIntyre vs. Damian Priest

Pod żadnym względem nie interesowała mnie ta rywalizacja, która sięgała zeszłorocznej WrestleManii, kiedy to Damian Priest zrealizował walizkę MITB na Drew McIntyerze. Ale ostatecznie jakość feudu nie przełożyła się na zawartość tego, co obejrzeliśmy w Sin City Street Fight Matchu. Tego typu starcia mają spełnić swoje zadanie – ma być chaos, burda i duża ilość użytych przedmiotów do ataku na rywala. Priest i McIntyre wywiązali się ze wszystkich zadań i dostarczyli nam spory kawałek pro wrestlingowego mięcha. Była bitka poza ringiem, użyto stalowych krzeseł, lądowali na stołach i żelaznych schodkach. Obaj potrzebowali zwyciężyć, aby podbudować swoją postać po ostatnich niepowodzeniach, ale zdecydowanie bardziej potrzebował tego Drew McIntyre. Podobało mi się, jak zabookowano zakończenie walki. Claymore  w głowę Damiana, przed którą było oparte krzeseło. Nietypowy i brutalny finish.

WWE Intercontinental Championship Fatal 4-Way Match
Bron Breakeer (c) vs. Penta vs. Dominik Mysterio vs. Finn Bálor

Sytuacja wokół Intercontinental Championship przed WM skupiała się na mistrzu Bronie Breakeerze, Pencie i członkach The Judgment Day: Finnie Bálorze i Dominiku Mysterio. Dosyć jasno sugerowano nam, że na Manii zobaczymy Fatal 4-Way. I tak też się stało. W zapowiedzi napisałem, że Dominik i Finn się pokłócą, a walka rozstrzygnie się pomiędzy Breakeerem i Pentą. Pomyliłem się w swoich predykcjach i dobrze, bo oficjalny zwycięzca to najlepszy z możliwych wyborów. Czteroosobówka, w której nie zabrakło zmieniającej się jak akcji, żwawego tempa, były wybuchy i pościgi jak w sensacyjnych produkcjach. Wszyscy uczestnicy mieli swoje okazje na wygraną – bliski sukcesu był Bron, Penta, Finn i Dominik. Widzieliśmy zacięty pojedynek Brona z Pentą, stylowaną na lucha libre  konfrontację Dominika z nowym nabytkiem WWE, a nawet spotkanie Mysterio vs. Bálor. Dużo się działo przez cały pojedynek. Najlepsze pozostawiono na sam koniec: Bálor atakuje Breakeera  Coupe de Grace’em  tylko po to, by sekundę później otrzymać Frog Splash  od Dom Doma. Jestem zadowolony, że to akurat Dominik Mysterio został nowym mistrzem IC. Chłopak zasłużył na to wyróżnienie.

Singles Match
Randy Orton vs. Joe Hendry

Ze względu na kontuzję Kevina Owensa ominęła nas prawdopodobnie jedna z lepszych pozycji WrestleManii 41. Randy Orton ogłosił więc Open Challenge i ruszyła lawina spekulacji, który z wrestlerów stanie w szranki z mistrzem RKO. Wydawało się, że może być to Nick Aldis. Pisano, że pewnie będzie to któryś z dwójki Aleister Black/Rusev. Na pewno nikt nie pomyślał, że do kwadratowego pierścienia z Ortonem wejdzie Joe Hendry – obecny mistrz TNA i facet, który jeszcze nie tak dawno występował w Polsce na galach PTW.  Miło, że otrzymał szansę pokazania się na WMce, ale szkoda, że był to jedynie symboliczny występ. Randy Orton szybko położył Joe na matę wykonując RKO i opuścił Las Vegas jako zwycięzca.

Singles Match
AJ Styles vs. Logan Paul

Byłem sceptycznie nastawiony do walki AJ Stylesa z Loganem Paulem i miałem rację. Był to jeden z najsłabszych pojedynków w karcie WrestleManii. Uważałem, że ringowo mogą się obronić, lecz rzeczywistość natychmiast mnie zweryfikowała. Nie wydarzyło się nic, co pozostanie w mojej głowie. Byli w ringu przez ponad 17 minut, ale nie dało to żadnych efektów w postaci walki godnej „Najwspanialszej Sceny Ze Wszystkich”.  AJ Styles został wrzucony do feudu z gościem, który nie wzbudza zainteresowania i jest odpychającą postacią. Logan potrafił robić niezłe walki w przeszłości, aczkolwiek w tym przypadku daleko było do chociaż średniego performance’u. Pojawienie się Karriona Kroosa miało urozmaicić nudę odbywającą się w ringu, a stało się przekleństwem dla AJa, który nie przyjął kasketu i chciał wykonać Phenomenal Forearm  na Loganie, lecz ten go skonfrontował i zaaplikował Paulverizera, który zapewnił mu sukces.

WWE Women’s Tag Team Championship Match
Liv Morgan & Raquel Rodriguez (c) vs. Lyra Valkyria & Becky Lynch

Wycofanie Bayley z udziału w WrestleManii bardzo mnie zasmuciło. Uważam, że to nie fair usuwać kogoś z karty na chwilę przed galą. Nagła zmiana planów, bo Becky Lynch powraca. Okej, nie mam do niej pretensji, ale źle to wygląda, gdy wrestlerka, która tydzień po tygodniu pracuje na każdym show i jest zaangażowana w storyline, zostaje odsunięta do walki mistrzowskiej. Czytałem, że już wcześniej był plan, żeby to Becks była partnerką Lyry, ale z niewiadomych przyczyn nie wdrożono go w życie. Lynch i Valkyria zdominowały walkę o tytuły tag teamowe kobiet i je przejęły, ale tylko po to, aby na RAW Becky odwróciła się od swojej partnerki i przeszła heel turn. Jak dla mnie to totalnie bez sensu.  „The Man”  mogła wrócić na WM i spowodować porażkę duetu Lyra Valkyria & Bayley. Byłoby to o wiele lepsze rozwiązanie.

Undisputed WWE Championship Match
Cody Rhodes (c) vs. John Cena

Nie lubię przekombinowanego bookingu, w którym cała wyjątkowość historycznego wydarzenia zamienia się w popis znanego rapera, bo akurat był pod ręką, więc nie zaszkodzi z niego skorzystać. The Rock olał temat i nie pojawił się podczas RTWM, mimo że to on rozpoczął feud między Rhodesem i Ceną, przeciągając lidera Cenation na ciemną stronę mocy. John i Cody w ostatnich tygodniach konfrontowali się ze sobą w segmentach, które niezbyt dobrze sprzedały nam main event drugiego dnia WrestleManii 41. Nie oczekiwałem, że dostaniemy walkę, która doprowadzi nas do ekstazy. Miałem jednak nadzieję, że nie zostanę rozczarowany i pozostawiony z negatywnymi odczuciami. Do czasu pojawienia się Travisa Scotta była to naprawdę w porządku walka, w której jedna jak i druga strona wyłożyła na stół swoje wrestlerskie karty. Cena próbował wykończyć Cody’ego za pomocą AA, Super AA, STF.  „The American Nightmare”  korzystał ze swoich firmowych ruchów, w tym oczywiście Cross Rhodes.  Zamieszanie zrobiło się dopiero w momencie pojawienia się Travisa, który znów skierował swoją uwagę na Cody’ego. Gość wchodził do ringu za długo, przez co akcja bardzo się spowolniła. Jak już wszedł, to po chwili otrzymał Cross Rhodes  i jego występ na Manii dobiegł końca. Nie miałbym problemu z zakończeniem, gdyby zamiast Scotta zjawił się The Rock. A tak byliśmy świadkami sytuacji, w której mistrz jest zajęty raperem, następnie mocno zdezorientowany rezygnuje z ataku na Cenę pasem, co jest zrozumiałe, bo to babyface, a jego title reign kończy się kopnięciem poniżej pasa i uderzeniem tytułem w głowę. John Cena skończył to w najbardziej heelowy sposób. Jednakże pozostaje duży niesmak po tym, jak ta końcówka wyglądała.

Więcej postów

Z MyWrestling związany od 2017 roku. Uwielbia japońskie puroresu, szczególnie federację Stardom i NJPW. Jego ulubione gwiazdy wrestlingu to: Kenny Omega, AJ Styles, Bryan Danielson, Mercedes Mone, Giulia i Toni Storm. Poza wrestlingiem, kibic Liverpoolu FC i fan piosenkarki sanah.