Retro Opinia – Battleground 2016
W kolejnej „Retro Opinii” cofamy się do roku 2016 i ostatniej gali WWE przed brand splitem czyli Battleground, które moim zdaniem było bardzo dobrą galą i zarazem idealnym zakończeniem starej ery WWE. Karta show wyglądała nieźle, a my dostaliśmy kilka ciekawych walk m.in starcie Kevina Owensa i Samiego Zayna, które kończyło ich długotrwały feud. Kontynuowano story Johna Ceny i AJ Stylesa, którzy poprowadzili swoje drużyny w 6 Man Tag Team Matchu. W walce wieczoru doszło do Triple Threat Matchu byłych członków The Shield.
Dean Ambrose bronił WWE Championship przeciwko Rollinsowi i Reignsowi. Był to pierwszy w historii pojedynek z udziałem „Tarczy” przeciwko sobie i zarazem ostatni. To PPV wspominam bardzo dobrze, bo było to otwarcie nowego rozdziału w kartach historii WWE, a sam 2016 rok był jednym z najlepszych roków w świecie pro wrestlingu. Po krótkim wstępie tradycyjnie zapraszam was do mojej opinii, w której to subiektywnie ocenię każdą z walk. Życzę miłego czytania!
Tag Team Match
Sasha Banks & Bayley vs Charlotte & Dana Brooke
Wtedy jeszcze nie było mowy o „Boss „n” Hug Connection, a Sasha Banks potrzebowała partnerki do walki tagowej z Charlotte i Daną Brooke. Na Battleground zadebiutowała Bayley, która wspomogła Sashę i obie panie przystąpiły do walki. Mecz ten wypadł nieźle i był takim idealnym openerem tejże gali. Charlotte i Sasha były wtedy w trakcie rywalizacji, a Dana była taką pomagierką dla panny Flair. Starcie to opierało się na szybkiej akcji i wielu spotach z udziałem Banks i Bayley, które przeważały nad rywalkami. Sądziłem, że ta walka będzie jakimś krótkim meczem, a tutaj dostaliśmy trochę dłuższy pojedynek. Walkę tak jak się spodziewano wygrały byłe NXT Championki i następnie feud Banks – Charlotte ruszył na poważnie.
Zwyciężczynie: Sasha Banks & Bayley
Moja ocena: ** 3\4*
6-Man Tag Team Match
The Wyatt Family (Bray Wyatt & Erick Rowan & Braun Strowman) vs The New Day
Naprawdę dobry storyline pomiędzy obiema stajniami, który doprowadził do tej walki. Mieliśmy rywalizacje na terenie posiadłości rodziny Wyatta, która była punktem kulminacyjnym tego feudu. Walka na „Polu Bitwy” była w moim odczuciu bardzo dobrym tag team matchem, który może i był prowadzony w wolnym tempie, ale dostawaliśmy tutaj solidne spoty i momenty w trakcie walki. New Day było dominowane i grało underdogów w tym pojedynku, a mi najbardziej zaimponował Xavier Woods, który był wpatrzony w Braya i ten jakby go „opętał”, ale Woods ostatecznie przeciwstawił się pożeraczowi światów i zaczął walczyć z rodzinką. Był to kawał dobrze opowiedzianej historii i solidnej wrestlingowej walki, która zakończyła się zwycięstwem Braya i jego kompanów.
Zwycięzcy: The Wyatt Family (Bray Wyatt & Erick Rowan & Braun Strowman)
Moja ocena: *** 1\2*
United States Championship Match
Rusev vs Zack Ryder
Pierwszy run RuRu z pasem US był wspaniały! szkoda, że w obecnym WWE pas United States jest nieważny i każdy ma go gdzieś. Ten z 2016 był spoko, ale do tego pierwszego jednak niema podjazdu. Kolejnym etapem na drodze Ruseva był Zack Ryder, który w pojedynku z Bułgarem był raczej bez szans. Walka ta za długo nie trwała, bo Zack był tylko rywalem przejściowym dla RuRu, a on był wtedy na fali i jego run miał jeszcze potrwać. Niezły był to pojedynek i w sumie tyle, bo więcej nie mam tutaj do dodania. Aha zapomniałbym, że następnym rywalem Ruseva został Roman Reigns, z którym to zmierzył się na SummerSlam.
Zwycięzca: Rusev
Moja ocena: **
Singles Match
Sami Zayn vs Kevin Owens
Najlepszy mecz tej gali i zarazem jeden z najlepszych w roku 2016. Historia obu panów tak naprawdę zaczęła się jeszcze w czasach Ring Of Honor, gdzie rywalizowali ze sobą przed przejściem do WWE. Potem KO zdradził Zayna w NXT i od tego czasu, panowie toczyli zacięty feud, który trwał ponad 2 lata i koniec nastąpić miał na Battleground 2016. Walka ta była po prostu idealna i genialna pod względem ringowym, jak i pod względem storytellingu. Dostaliśmy pojedynek dwóch znienawidzonych „byłych” przyjaciół, którzy stoczyli bitwę która zakończyła ich długotrwały feud w świetnym stylu. Sami był underdogiem, który miał potencjał aby być 2 Danielem Bryanem, no ale inaczej się to potoczyło. Mieliśmy w tej walce mnóstwo near falli, które stworzyły mega emocje, które towarzyszyły nam do samego końca. Ani na moment nie było tu zbędnych przestojów tylko ciągła batalia Samiego i Kevina, która była epicka. Końcowe momenty walki były niesamowite, bo wydawało się że Owens „zabił” Zayna i zwycięstwo padnie łupem „Prizefightera”. Sprawy jednak potoczyły się inaczej i to Sami po wykonaniu dwukrotnie „Helluva Kick” odniósł wygraną nad swoim największym wrogiem.
Zwycięzca: Sami Zayn
Moja ocena: **** 3\4*
Singles Match
Natalya vs Becky Lynch
W sumie za dużo do powiedzenia na temat tej walki nie mam, ale kilka zdań się może uzbiera. Feud obu pań był typowy, czyli zdrada i atak i ostatecznie ogłoszenie ich meczu na PPV. Samo starcie wypadło jak typowa walka z tygodniówki. Nie było to nic szczególnego, ale panie w miarę sobie poradziły i coś tam stworzyły. Nattie grała wtedy postać heelową, a Becky była za przeproszeniem „nikim” w WWE i jej pozycja w rosterze za wysoka nie była. „The Man” była zwykłym facem, który się uśmiecha i czasami komuś dokopie, tak przynajmniej ja odbierałem ten gimmick. Długo to nie trwało i po solidnej walce zwyciężyła Natalya, która w kolejnych miesiącach kręciła się koło SmackDown Women’s Championship.
Zwyciężczyni: Natalya
Moja ocena: **
Intercontinental Championship Match
The Miz vs Darren Young
Kolejna walka, która wzmocnieniem karty na pewno nie była. Taki średniak wyjęty z RAW czy SmackDown, który po prostu musiał się odbyć. Young jakiś czas wcześniej zadebiutował w nowym gimmicku, w którym jego mentorem był Bob Backlund. Wydawało mi się, że może w końcu coś osiągnie, ale skończyło się to dla niego nie najlepiej. Walka z Mizem była okej i zakończyła się podwójnym wyliczeniem poza ringowym, co zwiastowało że ich feud o ile to można w ogóle nazywać feudem będzie kontynuowany. Skończyło się tak, że Darren skończył znowu w jobberce i już nigdy nie zbliżył się do jakiegokolwiek tytułu.
Zwycięzca: Podwójne wyliczenie poza ringowe
Moja ocena: * 1\2*
6-Man Tag Team Match
The Club (AJ Styles & Karl Anderson & Luke Gallows) vs John Cena & Enzo Amore & Big Cass
Dalszy ciąg rywalizacji pomiędzy Stylesem i Ceną kontynuowano na Battleground w tag team matchu. Styles wspomagany przez Gallowsa i Andersona, a Cena przez tego szczekacza Amore i Big Cassa. Była to w sumie dobra walka, która dała chociaż jeden tryumf Johnowi w feudzie z byłym TNA Championem. Wiele tutaj było akcji zespołowych i interakcji pomiędzy AJ’em i Johnem oraz walki na linii Club – Amore & Cass. Głównymi postaciami tej walki byli Styles i Cena i to na nich głównie opierał się ten pojedynek. Był to typowy 6-Man Tag, w którym sporo było chaosu oraz szybkiej, zmieniającej się akcji w kwadratowym pierścieniu. Dobrze tu zaprezentowano Cassa i Enzo, bo mieli tutaj kluczowe momenty, które doprowadziły ich i Jasia do zwycięstwa. Ostatnie chwile walki, to starcie AJ’a i Johna które zakończyło się lepiej dla tego drugiego, który ostatecznie przypiął tego „Fenomenalnego” i razem z gadułą Amore i Cassem odnieśli wygraną.
Zwycięzcy: John Cena & Enzo Amore & Big Cass
Moja ocena: *** 1\4*
WWE Championship Triple Threat Match
Dean Ambrose vs Seth Rollins vs Roman Reigns
Pierwsze w historii starcie byłych członków The Shield i zarazem ostatni taki pojedynek z ich udziałem. Historia zatoczyła koło, bo Reigns i Rollins byli już mistrzami a Dean zdobył pas na gali MITB miesiąc wcześniej. Do tej walki Dean przystępował w roli wielkiego faworyta, bo jak wspomniałem przed chwilą pas zdobył na gali Money In The Bank. Było to historyczne starcie, które uważam za jedną z najlepszych walk na PPV w ostatnich latach. Dostaliśmy ostatni akt kilkuletniej historii „Tarczy” i było to idealne zakończenie całego story. Walka toczyła się w dynamicznym tempie, gdzie mieliśmy mnóstwo zwrotów akcji i near falli. Historia też była tutaj według mnie dobrze opowiadana, ale jakoś bardziej wkręciłem się w tą walkę pod względem akcji w ringu. Świetne momenty, w których to cała trójka wykonywała na sobie akcje po kolei, aż doprowadziło to do tego, że wszyscy leżeli na macie. Zwycięstwo Ambrose’a mi się mega spodobało, bo dostaliśmy niby czystą wygraną, ale z nutką szczęścia którą wykorzystał ex Moxley.
Zwycięzca: Dean Ambrose
Moja ocena: **** 1\2*