W dniu wczorajszym najważniejszym newsem było oficjalne potwierdzenie zacieśnienia trwającej od zeszłego roku współpracy WWE i TNA. W artykule tym chciałbym się zastanowić, kto i dlaczego może na tej kolaboracji zyskać, a kto stracić.
Dawid i Goliat?
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że nie jest to relacja równorzędnych podmiotów. WWE generuje rocznie ponad 1 mld dolarów przychodu, podczas gdy Anthem Sports (a więc grupa, która posiada m.in. TNA) ok 15 mln, czyli ponad 60 razy mniej. Oglądalność w telewizji kablowej? Biorąc pod uwagę NXT na CW, co wtorek ogląda je ok 800 tysięcy osób (+?? na Netflixie), TNA na należącej do Anthem telewizji AXS TV może pochwalić się oglądalnością nie przekraczającą 100 tysięcy osób (+?? na TNA+). No i oczywiście TNA zapełnia podczas gal dużo mniejsze hale.
Co może zyskać TNA?
Trzeba obiektywnie uznać, że 2024 był udanym rokiem dla federacji. Odejście wieloletniego bookera i prezesa, Scotta D’Amore, nie przyniosło złych skutków. Za to trafione okazały się: powrót do klasycznej nazwy TNA (z Impact Wrestling), ściągnięcie weteranów WWE (Nic Nemeth, bracia Hardy), a także wschodząca gwiazda Joe Hendry’ego, który stał się viralem. Mówimy jego imię i oto się pojawia:
Po przytoczeniu „twardych” danych w punkcie powyżej widać, że talenty z TNA, nawet pojawiając się w samym NXT, mają szansę na dotarcie do nieporównywalnie większej publiczności. To też oczywiście większe zasięgi w mediach społecznościowych. Ponadto kolaboracja otwiera przed najlepszymi talentami perspektywę transferu do Mekki wszystkich wrestlerów, lub co najmniej zwiększenie zainteresowania swoją osobą na scenie niezależnej i dodatkowe bookingi.
A co wygra WWE?
Teoretycznie gigant ze Stamford może na tym układzie ugrać mniej. Wszak jest liderem na rynku i ma w zasobach mnóstwo talentów. Dlatego nie mogę oprzeć się wrażeniu, że głównym celem tej współpracy jest… prztyczek dla AEW. Chyba jednak WWE zaczęło traktować federację Toniego Khana jako realną konkurencję. Dlaczego?
- coraz częstsze nakładanie się dat eventów. AEW World’s End miało konkurencję nawet w tym samym mieście, równolegle z All In odbędzie się Saturday Night’s Main Event. Ostatnio specjalnie powtórzono NXT z udziałem The Rocka w sobotę, tak by emisja była w czasie AEW Collision. Pamiętajmy, że nie tylko WWE zdobyło sporo nowej publiki po wejściu na Netflix – AEW po dołączeniu do MAXa również.
- istotność zawodników, którzy przeszli z AEW. Ethan Page szybko po przejściu do NXT dostaje główny pas mistrzowski, choć u Khana utknął w Ring Of Honor. Ostatnio dostał nawet segment z The Rockiem. Z kolei Penta dostał bardzo mocną prezentację na początek przygody w głównym rosterze. Mówi się też o tym, że Malakai Black po powrocie do WWE ma być ważnym graczem.
- AXS niedawno przestało transmitować NJPW – czyli federację silnie związaną z AEW
W tej sytuacji wzmacnianie TNA może iść w parze z osłabianiem AEW, zwłaszcza że bookingi Toniego Khana wywołują skrajne reakcje publiki – od uwielbienia po mieszanie z błotem. Największa konkurencja, która byłaby biznesowo powiązana i zaprzyjaźniona? Na pewno byłoby to na rękę WWE.
Co dalej?
Kolaboracje między federacjami nie są niczym nowym w świecie wrestlingu (choćby wspólne gale NJPW/CMLL/AEW) i po odejściu Tego, Którego Imienia Nie Wymieniamy, Triple H i Nick Khan są ewidentnie bardziej przychylni na otwarcie drzwi i wpuszczenie trochę świeżego powietrza. Zresztą zobaczcie np. na to, co robi Omos w Japonii. Można trochę zagrać na nostalgii i wysłać do TNA również postaci, które miały tam swoją dobrą historię (AJ Styles, Xavier Woods a nawet Nick Aldis). W drugą stronę – najłatwiej wyobrazić sobie niespodzianki na Royal Rumble (np. Hardy Boyz), ale ostatnio pojawiła się też pogłoska o planowanej emisji TNA na żywo z Orlando. Czyżby z Performance Center WWE?
Często w dyskusjach pojawia się też scenariusz wykupu TNA w długiej perspektywie. Oczywiście nie można tego wykluczyć, aczkolwiek jak na razie myśle, że głównym celem jest ekspansja WWE i stworzenie kolejnej – po WWE ID – platformy rozwoju dla młodych talentów, które w przyszłości trafią do głównego rosteru.
Konkluzja
Jestem przekonany, że na tej współpracy najwięcej wygramy my – fani wrestlingu. Taka konkurencja powinna też podziałać motywująco na AEW i podnieść im poprzeczkę. Tymczasem mamy szansę na lepszą ekspozycję najlepszych talentów z TNA/NXT i niespodzianki podczas gal. Pierwszy sprawdzian – już w tę niedzielę.