Kilka słów o WWE Clash at the Castle… (ZAPOWIEDŹ GALI)
Przed nami wielkie wydarzenie. Myślę, że tak najlepiej można zacząć predykcje Clash at the Castle. Nie będę rozpisywał się przy każdej walce z osobna, bo najprawdopodobniej wyszedłbym na takiego, co nie ogląda WWE, a jednak pewne pozory chciałbym w tym tekście zachować ? Skupię się więc na tym, na czym inne osoby tworzące zapowiedzi pewnie poświęcą mniej uwagi – całej otoczce gali.
Event odbędzie się na Principality Stadium w Cardiff, w Walii. Sam fakt, że na ten moment możemy spodziewać się większej publiki niż na WrestleManii 38 pokazuje jak wielkie będzie to show i z jakim rozmachem przygotowywane. Osobiście uwielbiam gale wrestlingowe organizowane na stadionach, bo dla mnie zawsze jest to najlepsza wizytówka wrestlingu. I nawet, jeśli poziom walk na takich galach nie jest porywający, to sama oprawa potrafi przyciągnąć oko. Warto dodać, że w przypadku Clash at the Castle, będzie to pierwsza gala WWE na stadionie w Wielkiej Brytanii od SummerSlam z 1992 roku.
Skupiając się na tym co najważniejsze, a więc na dzisiejszym show… W karcie mamy zaskakująco (jak na stadionowe PPV) mało walk. Na ten moment jest ich tylko 6. Brakuje w niej m.in. pojedynku o mistrzostwo Stanów Zjednoczonych, co teoretycznie można zaliczyć jako mały minus. Z drugiej strony, jeśli te 6 walk będzie stało na odpowiednio dobrym poziomie, nikt nie poczuje, że czegoś w tej karcie brakowało. Wszystko więc w rękach i nogach zawodników.
Aby, jednak nie pisać zbyt ogólnikowo, trzeba poruszyć kwestię tego, na co wszyscy czekamy najbardziej. Mowa oczywiście o walce wieczoru – Roman Reigns vs Drew McIntyre. W przypadku mistrza WWE Universal, jego mistrzowskie panowanie trwa już 2 lata. Na swojej drodze pokonywał m.in. Johna Cenę, Brocka Lesnara czy Edge’a. Z Drew McIntyrem walczył na Survivor Series 2020 w starciu Mistrz vs Mistrz. Wówczas zwycięsko z ich pojedynku wyszedł Reigns.
Teraz obaj spotkają się na terytorium Szkota. Można się zatem zastanawiać, czy może to wpłynąć na końcowy rezultat? Moim zdaniem, jak najbardziej. Jeśli WWE będzie chciało zakończyć galę w mocnym stylu przy wrzawie publiczności, to zwycięstwo McIntyre’a jest najlepszą opcją. Sam zawodnik był już przecież mistrzem WWE, wie co znaczy być na szczycie i co ważniejsze, sprawdził się na nim, zyskując wsparcie fanów. Jest to gotowy produkt, którego aż szkoda odpowiednio nie wykorzystać.
Wszystko to co napisałem powyżej nie zmienia jednak faktu, że faworytem dzisiejszego starcia pozostaje Roman Reigns. Reigns, który, zaznaczmy, przez ostatnie lata został tak mocno zbudowany, że jego zdetronizowanie (które w końcu musi nastąpić) będzie wielkim momentem. Pytanie, czy WWE nie chce tego momentu zostawić na jeszcze bardziej prestiżową galę, jak np. przyszłoroczna WrestleMania. Cóż, moim zdaniem, w tym konkretnym przypadku, niespodzianka będzie mile widziana i osobiście chciałbym, aby dziś to Drew McIntyre świętował.
Nie można zapominać, że w tle czai się jeszcze Theory ze swoją walizką Money in the Bank. To też jest ciekawa kwestia, ale wykluczyłbym dwie opcje. Ani Theory nie będzie tym, który przypnie Reignsa, ani McIntyre nie zostanie pokonany przy swojej własnej publiczności przez Theory’ego. Nie w Wielkiej Brytanii. Dlatego podsumowując ten wątek, jestem w stanie w stu procentach stwierdzić, że Theory nie wykorzysta dziś swojego kontraktu.
Przechodząc do innej walki, nie sposób pominąć przy temacie Clash at the Castle, „Celtyckiego Wojownika” Sheamusa. To kolejny facet po Drew, który ma szansę zdobyć złoto przy – no powiedzmy – własnej publiczności. Jego rywalem będzie Gunther, a stawką tytuł Interkontynentalny. Sytuacja jest bardzo zbliżona do historii Reignsa z McIntyrem. Po jednej stronie mocny mistrz, po drugiej lokalny bohater. O czym warto wspomnieć, jeśli Sheamus pokona Gunthera, zostanie Grand Slam Championem. Jeśli miałbym typować, postawiłbym właśnie na Sheamusa, ale czy WWE odważy się jednej nocy ściągnąć tytuły ze swoich dwóch, topowych gwiazd? Na te pytanie ciężko odpowiedzieć, ale gdyby ktoś mnie zapytał o wymarzony obrazek na koniec gali, bez wątpienia, powiedziałbym: McIntyre i Sheamus jako nowi mistrzowie świętujący wspólnie na ringu przed swoją publicznością.
O innych walkach już nie piszę, bo powstałby z tego felieton, a nie o to chodzi. Podsumowując, pomimo, że nie oglądam już WWE tak jak kiedyś, czekam z niecierpliwością na dzisiejsze Clash at the Castle. Mamy tutaj piękną okoliczność, ciekawe walki (choć trzy z nich akurat mnie nie interesują) i okazję na napisanie historii przez ewentualne wielkie momenty, o których pisałem wyżej. No i świetna godzina dla polskich fanów. Nic tylko zacierać rączki i szykować popcorn. Przed nami ogromne SHOW!
TYPER: https://mywrestling.com.pl/typer-3-sezon-2022-2023-wwe-clash-at-the-castle/
MW-STUDIO LIVE (GODZ. 16:00): https://www.youtube.com/watch?v=0OhJLs6mhcg&ab_channel=MyWrestling
Obserwuj nas na: twitter.com/MyWrestling2015
Śledź nas na: facebook.com/mywrestlingpl