Artykuł – Dwie twarze Chrisa Benoit
Minęło wiele długich lat od pamiętnego czerwca 2007 roku, kiedy to Chris Benoit dokonał aktu zbrodni na swojej rodzinie i popełnił samobójstwo…
Myślę, że temat mojego artykułu z miejsca budzi kontrowersje, bo Chris Benoit to morderca i zarazem wspaniały wrestler, który zakończył swój żywot w tragiczny sposób. Jest on tragiczną postacią, która nigdy nie zostanie wprowadzona przez WWE do Hall of Fame, a także nie będzie się o nim wspominać.
Fotografia domu rodziny Benoit z 27 czerwca 2007 roku
Cała sprawa była dramatem dla świata pro wrestlingu, wielkim problemem WWE i historią, która mrozi krew w żyłach. Lata lecą, a historia Chrisa jest nadal całkiem żywa i powstają wokół niej przeróżne teorie spiskowe, co przy takich sprawach jest normą. Jak było naprawdę? Według oficjalnego śledztwa policji, sprawcą był Benoit, ale dramat rodziny Benoit owiany jest ciemną łatką na tyle, że fani przez lata sądzili, że osoba trzecia była zamieszana w morderstwo. Sterydy, alkohol i załamanie nerwowe były powodem tragedii. Wszystko się skumulowało i zniszczyło zdrowie Chrisa, którego mózg w chwili zabójstwa był w stanie 85-letniego mężczyzny z Alzheimerem.
Świetny wrestler i kariera pełna sukcesów
Mimo tego, do czego dopuścił się Chris, jego kariera w pro wrestlingu była udana i pełna sukcesów. Zaczynał w New Japan Pro Wrestling, gdzie odnosił pierwsze sukcesy, co w ostateczności zaprowadziło go do WCW. Występował tam w dywizji cruiserweight, by następnie podpisać kontrakt z WWE i zadebiutować w największej organizacji świata pod pseudonimem Chris Benoit. Los połączył go od razu z Eddim Guerrero, czyli jego najlepszym przyjacielem, którego późniejsza strata była ogromnym ciosem dla Benoit. Panowie byli wręcz nierozłączni, bo zaczynali w jednej stajni, ale także stoczyli ze sobą kilka pojedynków. Historia lubi zataczać koło, więc ich losy jeszcze potem się skrzyżowały, ale o tym później. Przebieg kariery Chrisa nie wskazywał na to, że jego kariera oraz życie zakończą się tragedią. Był on świetnym wrestlerem, który w tamtych czasach wyróżniał się swoją techniką i atletyką. Wygrywał pasy i miał swoje wielkie chwile, które jak wiemy zostały wymazane z historii, choć nie całkowicie. Wielu fanów porównuje go do Daniela Bryana (ja też to w sumie robię) ze względu na ich podobny styl walki i historię zwycięstw. Chrisa i Daniela łączy „Crossface” i „Diving Headbutt” i wielki moment na WrestleManii, gdzie obaj odnosili swój największy sukces w karierze. Odejdźmy jednak od tego krótkiego wątku, jakim była anegdotka o wspomnianej wcześniej dwójce. Benoit był topowym zapaśnikiem, który prezentował się w ringu kapitalnie, lecz ten styl walki odbił się na jego zdrowiu, jak i życiu. Co byłoby, gdyby dramat z 2007 się nie wydarzył, a Chris żyłby do dziś i miał się dobrze? Pewnie hasałby po galach w Arabii Saudyjskiej i był już Hall of Famerem od kilku lat.
Wielka chwila na WrestleManii
2004 rok dla Chrisa Benoit był pasmem wielkich momentów i sukcesów. Mało kto spodziewał się tego, że ex Pegasus Kid wejdzie na sam szczyt federacji. Wejście do Royal Rumble Matchu z numerem jeden zwiastowało porażkę, ale starcie zakończyło się dla Chrisa zwycięstwem i niesamowitym osiągnięciem. Trafił on do main eventu WrestleManii XX, która była jubileuszowa, bo obchodziła dwudziestolecie. Droga ku chwale rozpoczęła się na Rumble, a jej koniec miał miejsce na WM’ce. To właśnie tam doszło do jednego z najlepszych main eventów w historii Manii, który jednak nie jest wspominany przez WWE z wiadomych względów. Wielka chwila, walka wieczoru, zdobycie pasa World Heavyweight i celebracja tryumfu z najlepszym przyjacielem. Był to wspaniały moment i piękne zakończenie 20 edycji największej gali wrestlingu na świecie. Jego rywalami byli Shawn Michaels i Triple H, czyli jedne z największych gwiazd organizacji. Przy nich Benoit był zwykłym midcarderem, ale zbudowano go tak dobrze, że w trakcie walki wyrósł na main eventera. Największy sukces Chrisa był zarazem jego ostatnią chwilą chwały w WWE, bo kolejne lata nie były tak udane. Każdy fan pro wrestlingu raczej słyszał o walce wieczoru WrestleManii 20, która jednak jest wypierana z historii przez WWE ze względu na Chrisa. Wydarzenia z czerwca 2007 zniszczyły dziedzictwo Benoit, o którym w kuluarach WWE się nie mówi i nie wspomina jego persony, jak i osiągnięć, których przez lata się trochę nazbierało.
Wielka tragedia
Wydarzenia, do których doszło 24 czerwca 2007 roku, wstrząsnęły światem pro wrestlingu. Chris Benoit miał stawić się na gali ECW, aby stoczyć pojedynek z CM Punkiem. Walka ostatecznie się nie odbyła, dlatego że Benoit nie dotarł na galę. Chris Benoit 48 godzin wcześniej dopuścił się zbrodni, która odbiła się szerokim echem w świecie wrestlingu, ale i również całych Stanach Zjednoczonych. Czynniki, które doprowadziły byłego mistrza wagi ciężkiej do tej zbrodni są już znane, ale warto je przypomnieć. Sterydy, alkohol, załamanie nerwowe po śmierci Eddiego i niebezpieczny styl walki, miały wielki wpływ na tragedię i morderstwo, którego dokonał Benoit. Szok i niedowierzanie, to było odczuwalne wśród fanów wrestlingu, którzy tak samo jak WWE nie mogli uwierzyć, że ich pracownik zabił żonę i swojego syna. Po tych dramatycznych wydarzeniach WWE wyemitowało RAW, które poświęcone było głównemu bohaterowi wpisu. Następnie całkowicie zaczęto odcinać się od postaci Benoit, co było zrozumiałe, patrząc na to, czego się dopuścił. Wspaniała kariera legła w gruzach, a Chris stał się mordercą w oczach fanów i federacji. Co, jeśli trzecia osoba była wmieszana w dramat rodziny Benoit? Takie teorie spiskowe pojawiają się od lat, ale nie wierzę w ich prawdę. To Chris był sprawcą, choć w trakcie aktu zbrodni nie był poczytalny. Nie zmienia to jednak faktu, że zabójstwo to zabójstwo i nie należy tego podważać. Kevin Sullivan, Chavo Guerrero i tajemnicze połączenie telefoniczne z Chrisem, do którego doszło tuż przed jego śmiercią, też mocno intrygowało fanów. Benoit okłamał WWE i Chavo, którym powiedział, że Nancy i Daniel mają zatrucie pokarmowe, a prawda była taka, że byli już martwi. Następnie popełnił samobójstwo, które zakończyło dramatyczne wydarzenia w posiadłości rodziny Benoit. Tragedia na zawsze zmieniła postrzeganie Chrisa, bo jednak łatka mordercy na zawsze się do niego przyczepiła, natomiast jego kariera została przykryta ciemną chmurą.
Chris Benoit w Hall of Fame
Temat Chrisa Benoit w Hall of Fame jest poruszany przez fanów od wielu lat. Ciągle mamy tę samą gadkę, która kończy się argumentem, jakim jest morderstwo w 2007 roku. Wszyscy wiemy, że Chris był świetnym i utytułowanym wrestlerem, ale tego, co zrobił, nie da się od tak wymazać. To zawsze będzie się za nim ciągnąć i wizja byłego mistrza w klasie sław WWE jest zwyczajnie nierealna. World Wrestling Entertainment to nie tylko największa federacja wrestlingu, ale także korporacja, która dba o swój dobry PR (Public relations). Wprowadzenie więc mordercy do Hall of Fame byłoby karygodnym ruchem dla WWE. Wiem, że w hali sław WWE są osoby, które mają swoje za uszami, są to jednak ludzie, którzy nikogo nie zabili. Tragedia, która wydarzyła się w czerwcu 2007 przekreśliła szanse na to, że Benoit stanie się oklaskiwaną legendą federacji i zawodnikiem, o którym WWE będzie głośno mówić, czy go wspominać. Pomyślcie sobie, co byłoby wtedy, gdyby Vince zdecydował się na wprowadzenie Chrisa do HOF i ogłosił go twarzą klasy 2020. Firmy, które współpracują z organizacją mogłyby wyrazić sprzeciw, bo nie chcą, aby WWE promowało gościa, który zabił swoją rodzinę. Taki ruch zaszkodziłby federacji, która ma swoją renomę w świecie. Vince McMahon dba o swoją firmę, więc nigdy nie zezwoli na decyzje, które wpłynęłyby źle na jego produkt. Mówisz Chris Benoit i momentalnie kojarzy Ci się to z zabójstwem, mimo że był on niesamowitym wrestlerem. Czarną plamą są czyny, których się dopuścił i na zawsze będą skazą jego osoby. Chris był świetnym wrestlerem, mającym udaną karierę i fani powinni o tym zawsze pamiętać, lecz ciężko zapomnieć o morderstwie i tragedii, których był sprawcą.