Damian Priest o tym, jak prawie został usunięty z WrestleManii 37

W wywiadzie dla Masked Man Show, Damian Priest wyjawił, że prawie został wycofany ze swojego pojedynku na WrestleManii 37, gdzie razem z Bad Bunnym walczył przeciwko The Mizowi i Johnowi Morrisonowi. Oto najważniejsze informacje:
O tym, że prawie został odsunięty od WrestleManii 37:
„Czułem się dobrze, że zaufali mi w tej roli i jestem pewien, że były rozmowy, ponieważ jak możesz zaufać komuś, kogo nie znasz? Są ludzie tacy jak Hunter, którzy wiedzieli, że jestem w porządku i to on jest powodem, dla którego to się udało, bo prawie zostałem zmieniony. O mały włos nie usunęli mnie z tego miejsca. Nie byłem zdenerwowany ani nic takiego, myślałem sobie: „to ma sens”. Gdybym był na ich miejscu, na 100%, tak właśnie by się stało, a Hunter się za mną wstawił. I powiedział: „hej,”, „przepraszam, że w ogóle ci powiedzieli, że to nie będziesz ty, bo ja teraz pójdę na rozmowę, wiesz? I wyjaśnił, dlaczego należy mi zaufać. Nie było mnie na spotkaniu, ale domyślam się, że to właśnie musiał zrobić. Nie. Ja mu ufam, zaufajmy mu. Wszystko będzie dobrze”. A oni na to: „Dobra, jedźmy z nim”.
„I to szalone, jak to się ułożyło, bo w trakcie tego procesu Bad Bunny i ja staliśmy się przyjaciółmi, a wszystkie te nerwy i presja, o których właśnie mówiłeś, związane z moją pierwszą WrestleManią, a na dodatek z kimś, kto ma swoją pierwszą WrestleManię, ale także swój pierwszy mecz, ale nie jest z tego świata. Wiesz, to było bardzo dużo. Myślę, że dlatego, że zostaliśmy przyjaciółmi, a potem, w trakcie treningów i przygotowań, żartowaliśmy sobie i śmialiśmy się. Na pewno daliśmy z siebie wszystko. Byliśmy w tym profesjonalistami. Ale z drugiej strony cieszymy się i dobrze się przy tym bawimy. Myślę, że to zdjęło z nas dużą presję. Zdjęliśmy ją z siebie nawzajem, ale szczerze mówiąc, ponieważ to ja zostaję, jestem wdzięczny, że tak to się potoczyło. Prawdopodobnie wyszło mi to na dobre, a z punktu widzenia presji czułem się o wiele lepiej”. A dzień później? To była katastrofa”.
O pracy z HHH:
„Nie ma Damiana Priesta bez Triple H’a. To 100%. Nie ma żadnych gdybań. Nie siedziałbym tu z wami, gdyby nie było Triple H’a. A potem jego pomoc, jego rady, zachęcanie cię, abyś wierzył w siebie bardziej, niż on wierzy w ciebie. Na przykład: „Nie, nie. Musisz bardziej uwierzyć w siebie”. Wiesz, ja jestem osobą, która zawsze świadomie wątpi. Nie jestem osobą negatywnie nastawioną. Jestem bardzo pozytywną osobą, ale czasami w siebie wątpię”.
O poczuciu bycia częścią WWE:
„Po meczu w NXT, to był mój pierwszy prawdziwy mecz, niby miałem kilka meczów, ale mój pierwszy mecz przeciwko Pete’owi Dunne’owi, Butchowi teraz, pamiętam, że dostałem smsa od X-Paca. Napisał, 'you belong’. Wiesz, pomyślałem, że to takie fajne, bo on wie, jaki jestem, a Hunter był właśnie taki. Podszedł do mnie i powiedział: „To jest ten facet”. Wiesz, kiedy walczyłem z Finnem Balorem w NXT, on wrócił i powiedział: 'to jest gość, którego chcę teraz oglądać co tydzień. Tego gościa z tym swagiem, który tam pokazałeś”. Ponieważ wcześniej, mówiłem już o tym, dał mi radę, którą dostał od The Undertakera, co też jest super fajne, i powiedział: „wiesz, Taker powiedział mi to raz i dam ci to. Kiedy dowiesz się, jak być sobą, będziesz odnosił większe sukcesy”. A on mówi: „Wiem, to dziwne. Jak to możliwe, że nie wiesz, jak być sobą? Przecież jesteś sobą. Ale w kamerze jest inaczej”. Udawałem, że jestem wersją tego, za co ludzie mnie uważają, zamiast po prostu być sobą, a Shawn Michaels mówił to samo. Powiedziałby: „Lubię tego gościa. Ten gość jest fajny. Po prostu bądź tym gościem w telewizji'”.