Subiektywne podsumowanie tygodnia #6
W tę mroźną niedzielę przedstawiam Wam subiektywne podsumowanie tego, co zainteresowało mnie w mijającym tygodniu.
WWE przesuwa się w kierunku Elimination Chamber, czyli:
- Mistrz promek nagrywanych w samochodzie, Kevin Owens, szykuje grunt pod pojedynkiem z Samim na Wrestlemanii (który to już raz?),
- Rollins występuje de facto jako heel udający face’a,
- Punk jest w dobrej formie – jak na razie brał udział w dwóch najlepszych meczach na RAW w tym roku.,
- Roman bierze wolne żeby nie przegrać w Komorze,
- Drew, Jimmy i Knight robią w trójkę ciekawsze promo niż stękanie Jeya i Cody’ego (który jest tak strasznie kontuzjowany, że występuje w walce wieczoru),
- Można usłyszeć mega heat na Logana Paula, jak na Dominika w 2023 roku. Pytanie: czy jest tak dobrym heelem, czy ludzie zwyczajnie uważają go za dupka?
- W dalszym ciągu U Can’t See Me
- Na drodze do Wrestlemanii wyrosła zaskakująca przeszkoda o nazwie Solo Sikoa. Jestem ciekaw jak scenarzyści będą go ratować po porażce z Romanem i wzroście notowań Jacoba. Jeśli pomysłem jest powrót do feudu z Codym, to życzę powodzenia…
AEW po styczniowej zadyszce odzyskuje oddech
- Dynamite i Collision wróciły do dobrego, równego poziomu. Starczy już tego unoszenia brwi w powątpiewaniu.
- Death Riders znów najlepiej oglądać w bójce. Chyba zrobili porządek w szatni, bo wreszcie znalazły się pasy Trios. Jeśli to zapowiedź odbudowy tej dywizji, to ponownie oddycham z ulgą. Jest wystarczająco duże grono zespołów do dyspozycji.
- MJF dalej miota się wśród weteranów, chociaż wolę Dustina sto razy bardziej od JJ. Oby to było preludium do feudu z Hangmanem, bo od wielu miesięcy Max ma kiepski booking
- Trochę szkoda Swerve’a – od utraty tytułu w zasadzie wszystkie ważne walki przegrywa. Z drugiej strony, każdy jego przeciwnik z ostatnich miesięcy wychodzi z historii podbudowany, co też świadczy o klasie Stricklanda.
- Jeśli niedawno pisałem o tym, że push Penty jest częściowo zagraniem na nosie konkurenta, to push dla Richocheta jest tym samym – nie umniejszając niczego obu bardzo dobrym zawodnikom.
- Wystarczy pozbyć się Jericho, by Bryan Keith pokazał swoje możliwości
- Bandido, Hologram, Komandor, LFI = Luchador after luchador after luchador after luchador… miód na moje serce, zwłaszcza że Tony, w przeciwieństwie do WWE, potrafi ich bookować. Oby tylko Trump ich nie deportował…
- Warto wspomnieć o tym, jak dobre są akcenty komediowe robione przez MxM w ROH
I na koniec…
TNA/NXT – kolejny rewelacyjny występ Fraxiom, którzy wyrastają na topowy tag team na świecie.
ps: wysyp komentarzy po Royal Rumble pokazuje jak bardzo zróżnicowane są oczekiwania fanów wrestlingu. Dobrze zatem, że w tej różnorodności każdy może znaleźć coś dla siebie – od produktów z wysoką zawartością cukru po deathmatche. Trzymajcie się ciepło i do przeczytania za tydzień.