Zapraszam na coniedzielne podsumowanie wydarzeń z mijającego tygodnia.
WWE
Najważniejszym punktem była oczywiście nieoczekiwane wizyta Rocka na Smackdown. Można ją podsumować jednym słowem: konsternacja. Widziałem sporo negatywnych zdań na temat tego segmentu, jednak znów pobawię się w adwokata diabła. Fakt, było to robione na szybko, bez wyraźnego skryptu (Dwayne się powtarzał) i zbyt długie. Ale jak trochę ochłoniemy i się zastanowimy, mogą wyniknąć z tego dwa scenariusze. W pierwszym Cody przechodzi na „ciemną stronę mocy” i zostaje heelowym Corporate Championem jak Rock w 1998 roku. Znaczy to, że zapewne wygrywa walkę na Wrestlemanii a jednocześnie odświeża swój wizerunek, który mógł się części fanów przejeść. Drugi cementuje go jako turbo-babyface’a, ale postawienie się Rockowi może go kosztować tytuł na Wrestlemanii. Może to też znaczyć, że swoją duszę zaprzeda ktoś inny – Cena, Punk, Drew, Rollins? A gdzie w tym wszystkim Roman? Osobną sprawą jest to, że żelazny part-timer próbuje ratować dupsko federacji w sytuacji, gdy ekscytacja przed Wrestlemanią jest na tę chwilę minimalna.
Jakkolwiek nieobecność Johna Ceny w ostatnich tygodniach nie buduje mu silnej pozycji, dalej zostaje najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa w EC. Punk może być za to czarnym koniem. Triumf kogokolwiek innego byłby sensacją – a już jedna w niedawnym czasie się zdarzyła (Royal Rumble). Nie sądzę zatem, żeby zafundowano nam drugą.
W ojczystej Kanadzie zawalczą również Owens i Zayn. Jeszcze jako Kevin Steen i El Generico potrafili zaserwować w ROH coś takiego:
Kevin vs Sami in an Unsanctioned Match!
Last time was… pic.twitter.com/RZABoUmHTv
— GrappleClips (@GrappleClips) February 18, 2025
Oczywiście w najbliższą sobotę nie należy spodziewać się powtórki z rozrywki, bo realia są inne.
AEW
MJF vs Hangman to feud, o którym pisałem ostatnio z dużą nadzieją. Na Dynamite mogliśmy posłuchać konwersacji w ringu pomiędzy zawodnikami. Ciekawy mechanizm ujawnił się w przypadku Page’a – mimo wymienienia wszystkich okropnych rzeczy, które zrobił w ostatnim roku, publika docenia jego autentyczność i mocno stoi za nim. Max z kolei podświadomie walczy o akceptację (he’s our scumbag!) i nie może znieść tego, że ludzie wolą kogoś innego (podobnie było w przypadku feudu z Ospreayem w ubiegłym roku).
Dalej mam wrażenie, że Jay White mocno stoi w cieniu Copelanda w konflikcie z Death Riders. Powinno być na odwrót jeśli Nowozelandczyk ma wreszcie się wybić. Ta sytuacja pokazuje też, jak silną pozycję w federacji mają weterani, którzy przyszli z WWE.
Na Collision pięknym otwarciem była walka Holograma, wyrastającego na czołowego luchadora, z Beast Mortosem. Jestem fanem lucha libre, więc kupuję takie rzeczy w całości, podobnie jak showcase CMLL na czwartkowym ROH – co ciekawe, równolegle z Fantasticmanią w NJPW. Jak pokazuje harmonogram najbliższych tygodni, wizyty Meksykanów w zaprzyjaźnionych federacjach się nie skończą. A jeśli mówimy o kolaboracjach, w ROH fani technicznego wrestlingu mogą obejrzeć walkę o Pure Championship między Lee Moriartym a występującym w NJPW Robbiem Eaglesem. Wyglada też na to, że Gabe Kidd, jedna z największych ostatnimi czasy młodych gwiazd w Japonii, na dłużej zabawi w AEW.
Na dzisiaj to tyle. Trzymajcie się, do przeczytania za tydzień.