Felieton: Konkurencja jest dobra dla wszystkich!

0

Rok 1994. Federacja World Championship Wrestling ściąga do siebie największą gwiazdę – Hulka Hogana. Rok później, wprowadza tygodniówkę Monday Nitro, która zaczyna rywalizację z Monday Night RAW – flagową tygodniówką World Wrestling Federation. Dochodzi do wojny na ratingi, która na stałe zapisała się w historii wrestlingu. Po 6 latach, Vince McMahon kupuje WCW tym samym wygrywając wojnę. Był to koniec Nitro i na długie lata żadna inna federacja nie była w stanie zagrozić WWE.

… aż do roku 2010. Wtedy po raz kolejny kluczową postacią był Hulk Hogan, tym razem już pod banderą TNA. Federacji, która przez wiele lat aspirowała do realnego zagrożenia WWE, jednak dopiero 8 lat po założeniu zdecydowała się na poważniejszy krok. A, było nim przeniesienie swojej tygodniówki Impact! na poniedziałki, w czasie kiedy transmitowane było RAW. Przez jakiś czas mogliśmy zatem znów poczuć klimat Monday Night Wars. Niestety wojna na ratingi pomiędzy TNA, a WWE trwała tylko 2 miesiące.

Po 9 latach od nieudanej próby TNA, na rynku pojawiła się całkiem nowa federacja. All Elite Wrestling. Dzięki bogatemu inwestorowi, ciekawemu rosterowi i ludzi obdarzonych pasją udaje im się trafić na antenę TNT, gdzie 2 października zadebiutuje ich tygodniówka. Będą jednak musieli powalczyć o oglądalność z NXT, gdyż te 18 września trafiło na USA Network. Oba programy będą nadawane w tym samym czasie, będą trwały 2 godziny i będą transmitowane na żywo. Czasy poważnej rywalizacji powracają.

Choć wszystko to wygląda bardzo ekscytująco, wiele osób powstrzymuje się od słowa „wojna”. I rozsądnie. W końcu nikt głośno nie mówił – „Idziemy na wojnę!”. Póki co, jedni robią swoje, drudzy swoje. Dużo okaże się po wynikach oglądalności, ale nie po pierwszych odcinkach, tylko po trochę dłuższym okresie czasu. Bo co prawda, wojną jeszcze tego nie nazwiemy, ale rywalizacją jak najbardziej. Dlatego normalne jest, że zarówno AEW jak i NXT będą chcieli zbierać jak największą ilość widzów przed telewizorami. Oba programy skierowane są do tego samego targetu (choć AEW Dynamite będzie oznaczone TV-14), co przecież tym bardziej wskazuje na to, że rywalizacja będzie zacięta. Już teraz możemy to zauważyć – zbliża się pierwszy odcinek Dynamite, więc można liczyć na to, że oglądalność będzie na przyzwoitym poziomie. Z drugiej strony, mamy premierowe dwie godziny NXT na USA Network, które w swojej karcie walk na najbliższy epizod ma aż trzy walki mistrzowskie. Czy jest to przypadek? Nie, moi drodzy. Załoga NXT wie co robi i chce, aby oczy fanów wrestlingu były tego wieczora skierowane na nich. Póki co, zbierają oglądalność na poziomie powyżej miliona widzów, ale jak będzie to wyglądało, gdy w grę wejdzie Dynamite?

Co prawda, marka AEW jest znacznie mniejsza niż marka NXT, natomiast jeśli mówimy o star-powerze rosteru to w przypadku All Elite Wrestling mamy takie nazwiska jak Chris Jericho, Jon Moxley, czy PAC. W NXT choć nazwiska także są świetne, nikt nie jest tak popularny jak chociażby obecny mistrz świata AEW. A, co warto odnotować – All Elite ma nie tylko mocne nazwiska w rosterze, ale również przy stole komentatorskim. Tygodniówki Dynamite będą komentować bowiem Jim Ross i Tony Schiavone. Zapowiadać wrestlerów do ringu będzie z kolei Justin Roberts. Trzeba przyznać zatem, że pod względem nazwisk AEW jest na naprawdę mocnej pozycji.

Kolejna sprawa, która może wpłynąć na oglądalność Dynamite – ekipa All Elite Wrestling nie spała na lekcjach marketingu. Przez krótki okres czasu zapewnili swojej tygodniówce świetną reklamę. Ciężarówki oklejone ich zawodnikami, reklamy w przerwach programów WWE, gigantyczne billboardy w różnych miastach USA, zaangażowanie TNT w media społecznościowe… i wiele więcej. Naprawdę, pod względem promocji, All Elite Wrestling spisało się na medal.

Jednak koniec faktów – czas na kilka słów ode mnie. Przede wszystkim, bardzo cieszę się, że po prawie 20 latach, pro wrestling wraca na antenę TNT. Dla naszego środowiska jest to legendarna stacja – tam debiutowało WCW ze swoją tygodniówką Nitro, która przez długi okres wygrywała rywalizację z RAW. Pro Wrestling był wtedy bardzo popularny, ale stało się to właśnie dzięki Monday Night Wars. Dzisiaj niestety oglądalność wrestlingu w telewizji jest o wiele mniejsza. Oczywiście dzieje się tak, ponieważ wiele osób ogląda to co ich interesuje w Internecie. Niemniej trzeba też powiedzieć, że wrestling stracił na popularności po latach monopolu WWE na rynku. Ok, jest Impact Wrestling, Ring of Honor i masa innych mniejszych federacji, ale nikt z nich nie jest w stanie zbliżyć się do WWE. A, jeśli lider nie ma poważnego konkurenta, staje się nieciekawy. Tylko konkurencja może sprawić, że ktoś obudzi się z letargu i weźmie się w garść. Kiedy na rynku pojawiło się All Elite Wrestling i kiedy osiągnęli pierwsze duże sukcesy, przemysł od razu się ożywił. Nie powiem, że to dzięki AEW, ale fani wrestlingu przeżywają obecnie najlepsze czasy od dawna. Mamy SmackDown w FOX, zmiany w WWE, dwugodzinne NXT na żywo w USA Network… Zdecydowanie jest to dobry prognostyk na najbliższe lata.

Konkurencja jest dobra dla wszystkich, ponieważ wpływa pozytywnie na jakość produktu, który oglądamy. Sprawia, że działacze federacji stają na głowie, by to ich program był jak najlepszy i generował jak największą oglądalność. Jest to także sytuacja dobra dla wrestlerów, ponieważ wreszcie mają wybór. Jeśli chcą zarobić nie muszą już iść koniecznie do WWE – mają także AEW. Tyczy się to też komentatorów, ring announcerów, sędziów, producentów i innych osób związanych z tym przemysłem. Jeśli ktoś z dużym potencjałem zostanie zwolniony z WWE, nie musi się martwić o swoją przyszłość, ponieważ jest nadzieja, że przygarnie go AEW. A, podobnych przykładów może być więcej.

Pamiętam jak tworzyłem serię artykułów „WWF vs WCW” opisujących czasy Monday Night Wars. Pamiętam jak bardzo tym wszystkim się fascynowałem i jak chciałem, aby znów ktoś zagroził WWE tak jak w latach 90. zrobiło to WCW. Nawet w 2010 roku, kiedy na podobny krok odważyło się TNA, było ciekawie. Wiele osób powie, że czasy Hogana i Bischoffa dla TNA były mega słabe i mógłbym się z tym nawet zgodzić, ale z drugiej strony, spójrzcie na roster jakim wtedy TNA dysponowało. Mieli Hogana, Stinga, Angle’a, Hardy’ego, Flaira, Foley’a, Stylesa, Joe. Popełnili przy tym masę błędów, ale odważyli się i sprawili, że stali się popularną marką. Liczę na to, że All Elite Wrestling nie popełni błędów swoich poprzedników i mądrze będą prowadzić swoją federację. Chciałbym, aby tak było i aby osiągali oni ratingi zbliżone lub wyższe od NXT. Jak będzie? Przekonamy się już niebawem, natomiast pewne jest to, że przed nami ciekawe czasy i kto wie… może sprawy potoczą się tak, że „Wednesday Night Wars” staną się ikoniczne, podobnie jak ikoniczna była rywalizacja WWF z WCW?